u nas bez większych zmian... nuuudy... Tekla nazywana Kluchą lub Pyzą chwilami doprowadza mnie do rozpaczy kradnąc kłębki wełny - w paszczę i chodu... Bazyl wprawił mnie dziś w osłupienie bawiąc się różową myszką... Ciri z obżarstwa ma biegunkę ( nie będę się wyrażać), już na pokojach i muszę dodać, że mała nie boi się dzieci - był u mnie dziś czteroletni siostrzeniec i panna bez żadnej krępacji wlazła mu na kolana i odgryzła kawałek kukurydzianej chrupki... Melisa postanowiła udowodnić, że kształt koła jest najdoskonalszy, niedługo łatwiej będzie ją przeskoczyć niż obejść... Omar chodzi, ale cały czas na lekach...
no i footra postanowiły pozbawiać mnie szklanych rzeczy - niedawno zbiły wazon szklaną kulę, a dziś w porze sprzątania kuwet w drobny mak roztrzaskały szklaną miskę... i oczywiście winnego brak - bo w kuchni po fakcie żadnego kota nie było...
zapraszam na bazarki
http://forum.miau.pl/viewtopic.php?t=91084&highlight=
http://forum.miau.pl/viewtopic.php?t=91086&highlight=