160 Kotów Szczecin Prosimy o Wsparcie

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Śro kwi 01, 2009 12:43

Istna pisze:Ano wiosna...
Chciałam zapytać - moze ktoś coś poradzi... Rozmawiając ostatnio z panią która karmi koty w mojej okolicy (ale na innym terenie niż ja) zobaczyłam chorego kota. Chodzi po mnie teraz, sumienie mnie męczy ale nie wiem co zrobić. W okolicach zdarzały się już przypadki białaczki boję się, że to to. Kocur wygląda źle. Trzeba go zabrać spod wiaduktu i leczyć. Tylko że po pierwsze potrzebne miejsce do rehabilitacji (w domu sie nie odważę go trzymać - mam dwie nie szczepione kotki), a po drugie koszty - no i jeśli się okaże ze jednak faktycznie białaczka to i tak wszystko na nic. Ta karmicielka dysponuje piwnicą, ale ma w niej obecnie dwie kotki - nie można kocurka do nich dodać bo jeśli to białaczka to będzie to wyrok na koteczki. Znalazłam tym dwóm kotkom nowy dom - na wsi u dobrych ludzi, ale pojada dopiero na początku maja. A kocurek tyle chyba nie może czekać...
Co robić w takiej sytuacji ? Kurczę no ten TOZ bez lecznicy i bez możliwości dłuższego przetrzymywania leczonych kotów jest jak kaleka. Nie wiem nawet czy leczą wolnożyjące koty - zapewne nie, poza sterylką nie oferują niczego innego. Same testy na białaczkę kosztują pewnie majatek no i ciekawe kto pobierze temu kotu krew... :?
Pani Izo jak Pani sobie radzi z chorobami dzikich kotów ? Może ktoś mi coś podpowie...


Przeczytałam.
Klatki wystawowej pożyczyć nie mogę, gdyż ciagle jest w rotacji.
Obecnie prawie codziennie z moimi znajomymi coś sterylizujemy i każda z kotek jest przetrzymywana 3-7 dni w takiej klatce.
Mogę tego delikwenta przyjąć do siebie i wozić na standartowe, bezpłatne leczenie w TOZ-ie. Testu białaczkowego nie jestem w stanie sfinansować, gdyz kosztuje 50zl, a ja ledwo wiażę koniec z końcem. Zreszta, aby test był wiarygodny należy go powtórzyć.
Miło mi będzie, gdy wraz z chorym dostanę trochę puszek dla niego.
Po wyleczeniu jego los będzie zależał od jego zachowania.
Jeśli jest domowy, wyrzucony to będę prosić o pomoc w znalezieniu mu domu.
Jeśli dzikus, to musi wrócić na swoje miejsce bytowania, gdzie zna każdy kamien i każdy krzaczek.
Najtrudniejsza jest decyzja, gdy kot jest zdziczały, kiedyś domowy.
Szkoda go wypuścić na wolność skoro sobie nie radzi, a z kolei ponowne oswajanie zabiera zbyt dużo czasu (czasu, którego ja nie mam).
Proponuję zacząć od złapania delikwenta i zawiezienia go do wet. w TOZ-ie w celu leczenia. Tam mozemy się spotkać.

NOT

 
Posty: 818
Od: Wto wrz 02, 2008 23:26

Post » Śro kwi 01, 2009 12:43

No z tym nastawieniem ludzi o którym Pani pisze to faktycznie problemy tylko sie namnażają. Też poza sterylizacją i dokarmianiem nie może Pani zrobić nic więcej - bo przecież nie zabierze Pani tych wszystkich kotów do siebie zeby nie przeszkadzały koronie stworzenia czyli człowiekowi-działkowcowi.
Nie wiem jak ludzie mogą być tak niewrażliwi. Nie rozumiem takiej obojętności i agresji - no po prostu nie rozumiem. Albo my mamy za dużo albo oni za mało - nie wiem w czym tkwi problem. Czy ludzi obchodzi cokolwiek poza nimi samymi ? Pod obstrzałem szyderczych spojrzeń co rano kiedy karmię moje przystankowce mam ochotę zapytać czy nakarmił jeden z drugim kiedykolwiek kogokolwiek poza soba samym ?
Kiedyś usłyszałam "najlepsze" wytłumaczenie kilkudniowego nienakarmienia kotów (domowych) : "te na śmietniku tez kilka dni nie jedzą i nic im nie jest". Czy ludziom trzeba wbijac do głowy od pierwszej klasy szkoły podstawowej, że zwierzę żyje i czuje tak samo jak człowiek ?
Obrazek

Istna

 
Posty: 1380
Od: Sob sty 19, 2008 14:25
Lokalizacja: Szczecin

Post » Śro kwi 01, 2009 12:44

Istna pisze:Mój mąż mówi ze jestem histeryczka i chyba ma racje :) Tak, cała nadzieja w p. Teresie z ZTZ. To mądra kobieta wie za jakie sznurki pociągnać. Ma Pani rację Pani Izo - wiary mi trzeba ot co bo na razie wszystko w czarnych barwach widzę.
Nie jestes histeryczką Istna. Bo w takim razie Wszystkie Jestesmy. Uwierz w to co chcesz osiągnac. To jest najwazniejsze. To jest Twój i nasz cel aby je uratowac. Opinie Meża choć to Twoj Maż postaw w odstawke. Jestesmy z Tobą. Trzymamy kciuki za sprawe.Mozemy pomóc. Możemy cos zrobić. Tylko to sie, LICZY!!!!!!Trzeba isć pod prąd wiem ale One mają tylko nas.Tylko to się liczy. Trzeba zrobić wszystko bo jesteśmy ich nadzieją.
Proszę o wsparcie i udostępnianie zbiórki:

https://pomagam.pl/100kotow

iza71koty

 
Posty: 31586
Od: Sob sie 30, 2008 17:27
Lokalizacja: Szczecin

Post » Śro kwi 01, 2009 12:51

Tak Istna masz zupelną racje ze nikt z tych Osób nigdy się nie pochylił....Nigdy. Każdy dba o własną dupe i brzuch.Ostatnio NOT też mi przekazała rewelacje na moj temat. Podobno jedna z karmicielek stwierdziła ze P>Iza mogłaby karmić co drugi dzień to by w ten sposob na karmie zaoszczedziła 8O Tylko czy bym zaopszczedziła na zdrowiu i zyciu kotów ktore by wychodzily na ulicę bezradnie na mnie czekając. Pozostawiam bez komentarza bo sie w głowie nie mieści.Kiedy NOT spytała czy ta Pani karmi swoje domowe koty tez co drugi dzień Pani odparła ze nie bo przecież to sa koty domowe. Czyli co zapotrzebowanie mają wieksze niz te na dworzu wychłodzone po zimnych nocach?
Ostatnio edytowano Śro kwi 01, 2009 12:53 przez iza71koty, łącznie edytowano 1 raz
Proszę o wsparcie i udostępnianie zbiórki:

https://pomagam.pl/100kotow

iza71koty

 
Posty: 31586
Od: Sob sie 30, 2008 17:27
Lokalizacja: Szczecin

Post » Śro kwi 01, 2009 12:51

NOT pisze:Klatki wystawowej pożyczyć nie mogę, gdyż ciagle jest w rotacji.
Obecnie prawie codziennie z moimi znajomymi coś sterylizujemy i każda z kotek jest przetrzymywana 3-7 dni w takiej klatce.
Mogę tego delikwenta przyjąć do siebie i wozić na standartowe, bezpłatne leczenie w TOZ-ie. Testu białaczkowego nie jestem w stanie sfinansować, gdyz kosztuje 50zl, a ja ledwo wiażę koniec z końcem. Zreszta, aby test był wiarygodny należy go powtórzyć.
Miło mi będzie, gdy wraz z chorym dostanę trochę puszek dla niego.
Po wyleczeniu jego los będzie zależał od jego zachowania.
Jeśli jest domowy, wyrzucony to będę prosić o pomoc w znalezieniu mu domu.
Jeśli dzikus, to musi wrócić na swoje miejsce bytowania, gdzie zna każdy kamien i każdy krzaczek.
Najtrudniejsza jest decyzja, gdy kot jest zdziczały, kiedyś domowy.
Szkoda go wypuścić na wolność skoro sobie nie radzi, a z kolei ponowne oswajanie zabiera zbyt dużo czasu (czasu, którego ja nie mam).
Proponuję zacząć od złapania delikwenta i zawiezienia go do wet. w TOZ-ie w celu leczenia. Tam mozemy się spotkać.


NOT - postaram się złapać kocurka jutro lub pojurze. Pokryję koszty leczenia i pobytu na ile tylko będę w stanie. Najważniejsze i nieocenione jest schronienie i leczenie :)
Od razu po pracy biegne do tej karmicielki umawiać się na łapanie - on jest w takim stanie ze podejrzewam, że damy radę go w konterener zapakować (nie chciałabym znów ciągnąc klatki-pułapki no chyba ze trzeba będzie...).
Dziękuję NOT przywracasz mi wiarę i siły :D
Obrazek

Istna

 
Posty: 1380
Od: Sob sty 19, 2008 14:25
Lokalizacja: Szczecin

Post » Śro kwi 01, 2009 13:07

iza71koty pisze:
Istna pisze:Mój mąż mówi ze jestem histeryczka i chyba ma racje :) Tak, cała nadzieja w p. Teresie z ZTZ. To mądra kobieta wie za jakie sznurki pociągnać. Ma Pani rację Pani Izo - wiary mi trzeba ot co bo na razie wszystko w czarnych barwach widzę.
Nie jestes histeryczką Istna. Bo w takim razie Wszystkie Jestesmy. Uwierz w to co chcesz osiągnac. To jest najwazniejsze. To jest Twój i nasz cel aby je uratowac. Opinie Meża choć to Twoj Maż postaw w odstawke. Jestesmy z Tobą. Trzymamy kciuki za sprawe.Mozemy pomóc. Możemy cos zrobić. Tylko to sie, LICZY!!!!!!Trzeba isć pod prąd wiem ale One mają tylko nas.Tylko to się liczy. Trzeba zrobić wszystko bo jesteśmy ich nadzieją.


Chyba każdego 'nadwrażliwca" dopada czasem mysł, ze o ileż lepiej by sie zyło gdyby się stało po drugiej stronie barykady - bez zamartwiania sie, rodzierajacego bólu na widok cierpienia i w pełnej obojętnosci na los zwierząt. Co sie nasłucham we własnym domu że jestem wariatką i przesadzam to moje :)
Walka z ludźmi czasem przypomina mi walke z wiatrakami - ludzie lubią sie pastwić nad słabszymi, czują chyba perwersyjną rozkosz na widok cierpienia zwierzęcia. Bo nawet o przedmioty dbają bardziej niż o własne czy czyjeś zwierzę.
Obrazek

Istna

 
Posty: 1380
Od: Sob sty 19, 2008 14:25
Lokalizacja: Szczecin

Post » Śro kwi 01, 2009 14:02

niestety czlowiek nie nauczy sie szacunku do zycia dopoki biedy nie zazna -NIESTETY :evil:

wiora

Avatar użytkownika
 
Posty: 6012
Od: Czw sty 24, 2008 0:19
Lokalizacja: leszno:) /Baile Atha Cliath/Malta-Ibi patria, ubi bene

Post » Śro kwi 01, 2009 14:09

Istna pisze:
iza71koty pisze:
Istna pisze:Mój mąż mówi ze jestem histeryczka i chyba ma racje :) Tak, cała nadzieja w p. Teresie z ZTZ. To mądra kobieta wie za jakie sznurki pociągnać. Ma Pani rację Pani Izo - wiary mi trzeba ot co bo na razie wszystko w czarnych barwach widzę.
Nie jestes histeryczką Istna. Bo w takim razie Wszystkie Jestesmy. Uwierz w to co chcesz osiągnac. To jest najwazniejsze. To jest Twój i nasz cel aby je uratowac. Opinie Meża choć to Twoj Maż postaw w odstawke. Jestesmy z Tobą. Trzymamy kciuki za sprawe.Mozemy pomóc. Możemy cos zrobić. Tylko to sie, LICZY!!!!!!Trzeba isć pod prąd wiem ale One mają tylko nas.Tylko to się liczy. Trzeba zrobić wszystko bo jesteśmy ich nadzieją.


Chyba każdego 'nadwrażliwca" dopada czasem mysł, ze o ileż lepiej by sie zyło gdyby się stało po drugiej stronie barykady - bez zamartwiania sie, rodzierajacego bólu na widok cierpienia i w pełnej obojętnosci na los zwierząt. Co sie nasłucham we własnym domu że jestem wariatką i przesadzam to moje :)
Walka z ludźmi czasem przypomina mi walke z wiatrakami - ludzie lubią sie pastwić nad słabszymi, czują chyba perwersyjną rozkosz na widok cierpienia zwierzęcia. Bo nawet o przedmioty dbają bardziej niż o własne czy czyjeś zwierzę.


Istna, nie jesteś pierwsza i nie ostatnia, która słyszy uwagi krytyczne otoczenia o tym co robi. Wiele razy słyszałam od moich kocich kumpelek, że rodzina każe im leczyć sie psychiatrycznie.
Jeśli wierzysz w słuszność tego co robisz, to nie zważaj na opinie innych.
Pamietasz?
"Psy szczekają, karawana idzie dalej".
Mój ślubny Gargamel też mi dokucza, ale ja przez te wszystkie lata nauczyłam się jakoś lawirować.
Wiecie, jaką zemstę na niego wymyśliłam?
Wszystkim przedstwiam go słowami: "Mój Gargamel".
Burzy się czasami, ale doskonale wie, że na to zasłużył.

NOT

 
Posty: 818
Od: Wto wrz 02, 2008 23:26

Post » Śro kwi 01, 2009 14:56

z mojego Tż też czasem wychodzi taki Gargamel :)

Mam swojego prywatnego Gargamela 8)
ObrazekObrazek

cos_tam82

 
Posty: 429
Od: Śro lip 11, 2007 10:41
Lokalizacja: Świnoujście

Post » Śro kwi 01, 2009 18:56

Przelew na moje adoptusie poszedł :D
Obrazek

Wolność, kocham i rozumiem. Wolności oddać nie umiem.(Chłopcy z Placu Broni)

MISIA- 1.06.2002 - 13.12.2012. Skarbie, gadułeczko moja. Bardzo mi Ciebie brak.
MIKITKA - 03.2002 - 13.07.2015. Tak bardzo mi żal.
FELUTEK - 03.2002 - 11.10.2015. Najcudowniejszy kot terapeutyczny.
OKRUNIA - 09.2002 - 16.08.2018. Śpij, skarbie kochany.
GACEK - 03.2014 - 22.06.2019. Wierny i mądry Przyjaciel.
TYGRYNIA - 05.2002 - 16.12.2020 .Maleńki koto-piesek.

http://forum.miau.pl/viewtopic.php?f=1&t=153652 sprawdź zanim oddasz kota!

Ja-Ba

 
Posty: 9574
Od: Pt lis 07, 2008 23:23

Post » Śro kwi 01, 2009 19:03

no to hopsamy :wink:

wiora

Avatar użytkownika
 
Posty: 6012
Od: Czw sty 24, 2008 0:19
Lokalizacja: leszno:) /Baile Atha Cliath/Malta-Ibi patria, ubi bene

Post » Śro kwi 01, 2009 20:15

Pochwalę się a co tam :dance2:
Kilka stron wstecz pogrążona w czarnej rozpaczy pogrążyłam ten wątek w oparach beznadziei i smutku ale dzięki kilku osobom znów wróciły mi skrzydła :aniolek:
Najpierw NOT z nieocenioną propozycją pomocy przy chorym kocie. Tak przy okazji przyznam się Wam, że dość niewiele zrobiłam dziś w pracy głównie walcząc z depresja i nieznośnym ciężarem na duszy. W takim stanie przyziemne roboty jakoś nie idą... :wink:
Ale już po cudownej ofercie od NOT Zrobiło mi się raźniej. Później dostałam od Agiis-s informację, że klatka "posterylkowa" u niej wolna więc można się od razu z biegu zabrać się za kocice (z haremu chorego kocura). Po drodze zakupiłam (niedrogo) plastikowy kontenerek i z tymże w objęciach odbyłam arcydługą podróż autobusem komunikacji miejskiej (zapomniałam że w godzinach szczytu należy raczej unikać wojska polskiego i ronda giedroycia). Ludzie na mnie patrzyli czułam sie dziwnie ale co tam pocieszałam się ze będą patrzeć znacznie bardziej dziwnie jak w kontenerku bedzie osikany wrzeszczacy dziki kocur :lol: Tak pocieszona spojrzałam przyjaźniej na ludzi (bo od patrzenia wciąż w to samo miejsce za oknem - w korku wiecej się stoi niż jedzie - po pewnym czasie kark boli) i dopadła mnie pani z naprzeciwka po przekątnej. Pytanie pierwsze brzmiało : czy tam ktoś jest ? (kontenerek posiada dziury nie wiem chyba chomika musialabym wieźć żeby nie było go widać :roll: ) ale później juz było tak przyjaźnie że aż nie wiedziałam jak się zachować - bo ta pani okazała się pasjonatką (słowo : miłośniczka to zbyt mało) kotów. Wysiadając prawie mnie wyściskała i życzyła wszystkiego najlepszego. Dość nieczęste nastawienie ze zwykle wrogiego tłumu - przyznacie :) Jak wysiadła ta pani, to uaktywnił się pan siedzący obok mnie - bo jego wnuczka miała kotka (wnuczka lat 12) który umarł i ona tak bardzo rozpacza że on chce kupić kotka w schronisku, bo on tez kocha zwierzeta. Tu się posypały wspomnienia jak kotka spała i jak się przytulała których oczywiście z rozkoszą wysłuchałam. Wręczyłam panu taki magnes na lodówke, który kiedyś dostałam od TOZu z ich namiarami bo nie wiem czy w tym szczecińskim schronie są teraz jakieś koty czy nie a szkoda zmarnować taki zapał. Mogłam wziąść od niego jakiś telefon ale trochę się bałam że obcemu nie da - no w TOZie na pewno mu wynajdą kotka. Rozmawiając z nim przejechałam swój przystanek czym starszy pan bardzo sie przejął, ale za to powiedział ze dzięki temu on mi solennie obiecuje ze uratuje choć jednego kotka przed bezdomnością. Miłe to było nie powiem :)
Od razu też z biegu umówiłam się z tą panią od kotów które tzreba wyłapać na łapanie i transport i wszystko inne :) Mogę z czystym sumieniem powiedzieć, że nie codzień zdarzają sie dni kiedy można aż tyle rzeczy zrobić w kierunku uwolnienia serca od ciężkiego brzemienia :wink:
Obrazek

Istna

 
Posty: 1380
Od: Sob sty 19, 2008 14:25
Lokalizacja: Szczecin

Post » Śro kwi 01, 2009 20:36

NOT pisze:Mój ślubny Gargamel też mi dokucza, ale ja przez te wszystkie lata nauczyłam się jakoś lawirować.
Wiecie, jaką zemstę na niego wymyśliłam?
Wszystkim przedstwiam go słowami: "Mój Gargamel".
Burzy się czasami, ale doskonale wie, że na to zasłużył.


Mój w chwilach szczególnego napadu napastliwości z mej strony obdarzany jest przydomkiem "Simba" 8) Jest na niego przewrażliwiony bo ojciec jego zwany był Lwem - ach my kobiety zawsze znajdziemy haka na swoich mężczyzn 8)
Obrazek

Istna

 
Posty: 1380
Od: Sob sty 19, 2008 14:25
Lokalizacja: Szczecin

Post » Śro kwi 01, 2009 21:19

Istna, chyba jakiś koci anioł siedział cichutko w kaciku gdy się tak żaliłas i byłas smutna... potem postanowił zadziałac.. :D
Obrazek

Wolność, kocham i rozumiem. Wolności oddać nie umiem.(Chłopcy z Placu Broni)

MISIA- 1.06.2002 - 13.12.2012. Skarbie, gadułeczko moja. Bardzo mi Ciebie brak.
MIKITKA - 03.2002 - 13.07.2015. Tak bardzo mi żal.
FELUTEK - 03.2002 - 11.10.2015. Najcudowniejszy kot terapeutyczny.
OKRUNIA - 09.2002 - 16.08.2018. Śpij, skarbie kochany.
GACEK - 03.2014 - 22.06.2019. Wierny i mądry Przyjaciel.
TYGRYNIA - 05.2002 - 16.12.2020 .Maleńki koto-piesek.

http://forum.miau.pl/viewtopic.php?f=1&t=153652 sprawdź zanim oddasz kota!

Ja-Ba

 
Posty: 9574
Od: Pt lis 07, 2008 23:23

Post » Śro kwi 01, 2009 21:49

Witam Serdecznie Wszystkich. Wróciłam, zjadłam szybciutko bo już dłużej czekać nie mogłam no i teraz pisze. Istna to cudowne wiesci :lol: Bardzo się cieszymy razem z Tobą i pamietaj że tu zawsze znajdziesz Oparcie i każdy bedzie pomagał na ile może.Jak to mówia:Wiara czyni Cuda. A wiec Twoje Cuda maja szanse na powodzenie jesli tylko bedziesz w nie mocno wierzyć. A My oczywiscie razem z Tobą.Ja też nie wiem co bym zrobiła gdyby nie Dziewczyny.Wiele razy jestem tak zdołowana ze nawet pisać nie mam siły ale jednocześnie tylko Dzieki Wam Wszystkim wierze nadal w to co robie i w to że ma to sens. Bo ludzie często potrafią człowieka tego sensu pozbawic.Potrafia tak dokuczyć, poniżyc, że życ sie odechciewa. To Forum jest ucieczką od takich ludzi i sytuacji i Bogu Dzieki ze istnieje.Wiem że uda Nam sie zrobic jeszcze wiele dobrego i Każdy z nas będzie miał ten Uśmiech w Sercu ze się do tego przyczynił.Bardzo, bardzo sie cieszę że powolutku idzie do przodu.Na opuszczonych dzialkach bylo dziś mało kociaków. Mam podejrzenie ze wygrzewały się w słoneczku po krzaczkach. Ludzi kreci sie tam sporo bo kazdy czegoś dla siebie szuka.Dziś w koncu pokazała sie Iskierka co mnie bardzo ucieszyło bo jej nie widzialam już cztery dni. Nadal nie widuje Bodzia ale jedzonko jest wyjadane.Podejrzewam gdzie się kreci. Dziś zrobiłam zdjęcia Boniemu ale muszę przejrzec czy się nadają bo Boni bardzo sie boi aparatu. Płomyczek też gdzieś wybył ale napewno przychodzi i zjada bo jedzonko codziennie zjedzone a zaden inny kot tam nie przychodzi.Zrobiłam też zdjecia szaremu kocurkowi z moich działek którego chce zaproponować do Adopcji Wirtualnej. To kocurek będacy pod moją opieką już ponad trzy lata. Kiedys miał straszne problemy skórne ale kiedy zaczal regularnie przychodzić, dobrze jeść i nabrał ciała futerko pięknie odroslo i nabrało blasku. Pozdrawiam Bardzo Serdecznie Wszystkich.
Proszę o wsparcie i udostępnianie zbiórki:

https://pomagam.pl/100kotow

iza71koty

 
Posty: 31586
Od: Sob sie 30, 2008 17:27
Lokalizacja: Szczecin

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Magda_Lena_Coon, zuza i 81 gości