cos_tam82 pisze:Grażyna-kg pisze:
Grażyna:
"Dora", wybacz za to "zamieszanie", ale kurcze blade co oni sobie myślą !
Człowiek chce pomóc, a oni traktują mnie jak nie wiadomo kogo, tylko z tego (chyba) powodu, że zamiast "wspomagać" podane na wstępie konto, oferowałam pomoc inaczej, realniej, dorażniej !
No, trochę też się wkurzyłam, ale też mam tego dosyć, idę spać.
Moje koty już czekają w moim łóżku.
Wiesz, cieszę się, że ta kotka jest ZDROWA ! To najważniejsze.
Jestem cholerną kociarą i chętnie pomogłabym całemu "kociemu"światu, ale NIE TAK JAK OCZEKIWANO !
Pozdrawiam.
Grażyna.
Szkoda mi tego, bo mogło wyjść coś dobrego. z tego co Pani mówiła. odrzucono Pani warunki ze względu na stan zdrowia kotki. do tej pory wet to popiera. cały czas mówi, że kot jest psychicznie wykończony. to co ona przeszła ciężko sobie wyobrazić.
Szkoda, że wszystko dla Pani rozchodzi się o pieniądze. Każda Pani oferta została potraktowana poważnie i przemyślana. Jeśli jej nie przyjęto to z konkretnych, jasno podanych powodów.
Szkoda, że trochę się Pani wkurzyła. Czym odmową?
Szkoda, bo zamiast przemyśleć rozpętała Pani wojnę, której konsekwencji bynajmniej Pani nie ponosi.
Wielu rzeczy szkoda, ale czasu się nie da cofnąć.
Życzę sukcesów w dalszej pomocy. I oczywiście miłych snów.
Grażyna:
Proszę wybaczyć, ale nie "rozpetałam wojny", niech nikt mi tego nie wmawia. O PIENIĄDZE CHYBA NIE MNIE "SIĘ ROZCHODZI", SKORO JE OFEROWAŁAM, ale komuś się TYLKO o PIENIĄDZE "rozchodzi" i MÓJ OPÓR SPOWODOWAŁ , że wręcz zaczęto mnie obrażać.
WRĘCZ ZACZĘTO PODAWAĆ NA MÓJ TEMAT BRZYDKĄ NIEPRAWDĘ : np "cytować" moją rozmowę z wetem o SISI - CAŁKOWICIE PRZEKŁAMUJĄC TREŚĆ ROZMOWY .
Więc czy to NA PEWNO ja tą "wojnę rozpętałam" ??
Dla mnie najważniejsze, że kotka SISI zupełnie ZDROWA,
nawet wet NIC NIE MÓWIŁ ABY BYŁA W ZŁEJ KONDYCJI PSYCHICZNEJ !
Jako wcześniej wolnożyjąca mogła być trochę zestresowana sytuacją, mogła być trochę spłoszona, przestraszona, niepewna. TO WSZYSTKO !
Znam koty, o których naprawdę można powiedzieć, że "ciężko sobie wyobrazić co przeszły". Kotce SISI w porównaniu z tamtymi nic się w sumie nie przydarzyło - jak wiele innych wyłapana (my też to robimy) do sterylki, pobyt w schronie - co też inne przechodzą odpękując hospitalizację, a potem ZABRANA DO WSPANIAŁEGO DOMU MONIKI !
Wiele kocic, które znam NIE MIAŁO W ŻYCIU TAKIEGO SZCZĘŚCIA !
Dlaczego nikt tutaj nie spojrzy na problem SISI z tego punktu widzenia ?
Zwłaszcza, że okazało się, że SISI JEST ZDROWA !
A ja znam kocice, u których po sterylce (spadek odporności) dopiero ujawniły się różne choroby i ..tragedia ! W tym wypadku WSZYSTKO SKOŃCZYŁO SIE NA STRACHU.
Odnoszę wrażenie, że gniewacie się na mnie za takie rzetelne podejście do sprawy, że nie wyolbrzymiam "problemu SISI".
Bo problemu nie widzę. Mam też nadzieję, że kotka zostanie już u Moniki skoro tak ją tu polubiono z wzajemnością.
Grażyna.