160 Kotów Szczecin Prosimy o Wsparcie

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Pon mar 30, 2009 23:00

Afatima pisze:Ludzie... chyba mnie będą zawsze zaskakiwać. U mnie był dużo lżejszy kaliber, ale też osłupiałam jak mi znajomy powiedział, że jego kotki dwie sa niesterylizowane, bo on nie będzie im krzywdy robił... ale zdesperowany jest bo obie mają ruję :roll: Uświadomiłam. Mam nadzieję, ze skutecznie. Powiedział, że go przekonałam i wysterylizuje.
Ja dzisiaj slyszałam podobne podejście włascicielki kota. Podeszła sprawdzić w miejsce gdzie karmię kociaki czy jej kot jest 8O I stwierdziła że póki mu kitekata kupowała to jadł chętnie. A teraz nie chce nic innego i ona ma z nim problem. Pewnie dlatego puszcza go na dwór aby się z innymi najadł? Brak słów. Kota oczywiscie za żadne skarby nie wykastruje. Nawet nie ma mowy.Oczywiście kot sobie świetnie radzi i sam chętnie wychodzi. A psy i samochody nie stanowią dla niej problemu. Inny znajomy który ma kotkę miał kocięta w tamtym roku. Był straszny problem z ich oddaniem. Tylko dwa znalazły domy , dwa u nich zostały. W ubiegłym roku przekonałam go do sterylizacji kotki. W tym roku kotka juz w ciąży a on twierdzi ze w zyciu nie wysterylizuje bo mu behiawiorysta powiedział że kotka nie będzie już łowna 8O
Proszę o wsparcie i udostępnianie zbiórki:

https://pomagam.pl/100kotow

iza71koty

 
Posty: 31586
Od: Sob sie 30, 2008 17:27
Lokalizacja: Szczecin

Post » Pon mar 30, 2009 23:39

o to piekne dyrdymaly
behaviorysta to chyba ludzki albo od kurczakow byl :evil:

normalnie zascianek
i weicie mnie sie juz nawet nie chce nikomu w normalny sposob tlumaczyc nerwy to mnie tak nosza ze glowa boli dlatego przestalam juz od jakiegos czasu szczedzic w slowach

jesli czloweik wie o co mu chodzi i ze jest to moralnie okej to powinien o tym glosno mowic nawet jesli ktos poczuje sie urazony :evil:

wiora

Avatar użytkownika
 
Posty: 6012
Od: Czw sty 24, 2008 0:19
Lokalizacja: leszno:) /Baile Atha Cliath/Malta-Ibi patria, ubi bene

Post » Pon mar 30, 2009 23:45

iza71koty pisze:... Kota oczywiscie za żadne skarby nie wykastruje. Nawet nie ma mowy.Oczywiście kot sobie świetnie radzi i sam chętnie wychodzi. A psy i samochody nie stanowią dla niej problemu. Inny znajomy który ma kotkę miał kocięta w tamtym roku. Był straszny problem z ich oddaniem. Tylko dwa znalazły domy , dwa u nich zostały. W ubiegłym roku przekonałam go do sterylizacji kotki. W tym roku kotka juz w ciąży a on twierdzi ze w zyciu nie wysterylizuje bo mu behiawiorysta powiedział że kotka nie będzie już łowna 8O


Ja sprawę rozwiazuję w sposób stanowczy.
Około 100 metrów ode mnie jest kilkaset działek, gdzie bytują cały rok koty.
Każdy kot, który przychodzi do mnie na jedzenie jest przeze mnie traktowany jako bezdomny włóczega, czyli niczyj.
Zatem nie pytam sie nikogo i nie próbuję nawet dotrzeć do właścicieli, ale sterylizuję i kastruję od razu.
Jak na razie nikt nie przyszedł do mnie z reklamacją.
Mam proste założenia:
kot głodny = kot bezdomny
Skoro jest kotem bezdomnym to musi być sterylizowanym, aby nie powiększał bezdomności.
Ostatnio edytowano Pon mar 30, 2009 23:52 przez NOT, łącznie edytowano 1 raz

NOT

 
Posty: 818
Od: Wto wrz 02, 2008 23:26

Post » Pon mar 30, 2009 23:48

I czasem tak trzeba,bravo.

ARNOLD

 
Posty: 1251
Od: Czw gru 18, 2008 12:31
Lokalizacja: Ruda Śląska

Post » Wto mar 31, 2009 0:00

ARNOLD pisze:I czasem tak trzeba,bravo.


Cieszę się Arnold, że mnie popierasz, bo część ludzi którym to mówię jest oburzona, że nie próbuję znaleźć właściciela zwierzaka, tylko bezpardonowo niosę kota do cięcia.

NOT

 
Posty: 818
Od: Wto wrz 02, 2008 23:26

Post » Wto mar 31, 2009 0:06

Nie nalezy sie przejmowac takimi madralami,dla ktorych milosc do zwierzat ogranicza sie do mielenia ozorem.Gdyby musieli leczyc,opiekowac sie lub usypiac umierajace z glodu lub chorob kociaki to zaraz zmieniliby zdanie.Jezeli tak kochaja,to moze czasem nakarmia .

ARNOLD

 
Posty: 1251
Od: Czw gru 18, 2008 12:31
Lokalizacja: Ruda Śląska

Post » Wto mar 31, 2009 0:09

NOT to jest inna sytuacja. Ten kot tam poprostu przychodzi za kotkami bo nie kastrowany wiadomo. Ciągnie go natura. Jeśli zje przy okazji a sama nie raz mu dawalam bo nawet nie sadziłam że ma dom to przecież nie będe kotu odmawiać jedzenia skoro inne jedzą. Dziś się okazało że babka go wypuszcza bo to kot wychodzący. Mam dosć problemow z ludżmi. Nie będe kastrować kota babce która zna mnie z widzenia, wie gdzie karmię i podejrzewam że wie gdzie mieszkam, bo to blisko mnie. To nie jest żaden kot działkowy tylko mieszka w bloku i jest wypuszczany.Te koty które przychodzą do Ciebie na jedzenie z działek to jest inna sytuacja. Nawet nie wiesz czy do kogoś należa. A ten należy do kogos kto jest przeciwniczką kastracji. Mam zrazić do siebie caly świat?I mieć nieprzyjemności?Mało ich jeszcze mam?Nie moge i nie chce.Mam wystarczająco swojej roboty i nie będę sobie problemów dokładać.
Proszę o wsparcie i udostępnianie zbiórki:

https://pomagam.pl/100kotow

iza71koty

 
Posty: 31586
Od: Sob sie 30, 2008 17:27
Lokalizacja: Szczecin

Post » Wto mar 31, 2009 0:20

Zrozumcie Dziewczyny ja już nie mam siły na kłótnie z ludżmi. Przez te wszytkie lata nie raz byłam poniżana, wyśmiewano sie ze mnie, lano wodą z balkonow a nawet obrzucano kamieniami. Zostałam pobita dwa razy. Wszystko przez to ze jestem kociarą. Zbyt wiele codziennie trudu mnie kosztuje to ze muszę zadbać aby ta armia kotow była syta. Zbyt bardzo się o nie boje i zależy mi na tym aby były bezpieczne zdrowe i syte. Nie będe juz toczyć walk.Stoczylam ich już tuziny, setki tuzinów.Nie mam juz na to zdrowia. Cały czas ide pod prąd. Proszę nie wymagajcie ode mnie więcej.
Proszę o wsparcie i udostępnianie zbiórki:

https://pomagam.pl/100kotow

iza71koty

 
Posty: 31586
Od: Sob sie 30, 2008 17:27
Lokalizacja: Szczecin

Post » Wto mar 31, 2009 0:59

iza71koty pisze:Zrozumcie Dziewczyny ja już nie mam siły na kłótnie z ludżmi. Przez te wszytkie lata nie raz byłam poniżana, wyśmiewano sie ze mnie, lano wodą z balkonow a nawet obrzucano kamieniami. Zostałam pobita dwa razy. Wszystko przez to ze jestem kociarą. Zbyt wiele codziennie trudu mnie kosztuje to ze muszę zadbać aby ta armia kotow była syta. Zbyt bardzo się o nie boje i zależy mi na tym aby były bezpieczne zdrowe i syte. Nie będe juz toczyć walk.Stoczylam ich już tuziny, setki tuzinów.Nie mam juz na to zdrowia. Cały czas ide pod prąd. Proszę nie wymagajcie ode mnie więcej.


Pani Izo, nikt od Pani niczego więcej nie oczekuje niż Pani robi.
I tak Pani robi ponad swoje siły, co większość z nas zdumiewa.
To wyjątkowo mądre, że stara się Pani unikać konfliktów z ludźmi.
U mnie co innego.
Do mnie koty przychodzą na moje podwórze i ja nie staram sie dociekać, czy maja właściciela, czy nie.
Skoro wypielęgnowany, wypasiony kocur wskakiwał mi do pokoju przez okno (wzorując się na moich kotkach) i znaczył moczem teren, to ani minuty nie zastanawiałam się nad ocaleniem jego męskosci.
Gdy młode kotki marcują pod moimi oknami to zaraz po zakończonej rui wedrują na aborcję i ja nie pytam się działkowiczów (którzy też je karmią), czy wolno mi je sterylizować.
To są tylko dwa przykłady.
W ciągu ostatnich 15 lat starałam się sterylizować każdą kotkę przychodzacą na moja stołówke. Za kocury wzięłam się znacznie później.
Ostatnio edytowano Wto mar 31, 2009 3:27 przez NOT, łącznie edytowano 1 raz

NOT

 
Posty: 818
Od: Wto wrz 02, 2008 23:26

Post » Wto mar 31, 2009 2:08

NOT. Ja dokładnie robię to samo. Sterylizuje każda kotkę ktora dołacza do kotow ktore dokarmiam, bo nie moge sobie pozwolic na przyrost.W ubiegłym roku wysterylizowałam babce na działkach kotke,pomimo że wiedziałam że to jej kotka. Zrobiłam to bez wachania, bo od lat sterylizuję na swoich działkach i nie pozwolę komuś na zniszczenie mojej cięzkiej pracy.Dodam tylko że ta babka na działkach mieszkała jak sporo ludzi u nas.Kotka była w dość wysokiej ciąży.Ty wiesz co ja potem miałam?Baba moj adres ustalała. Do sądu mnie chciała podawać. Ale nie o to chodzi. Zrobiłam swoje i tyle. W interesie innych kotów i swoim. My tu piszemy o konkretnym kocurze wychodzącym z mieszkania.I o tym konkretnym przypadku, kiedy wiadomo że kocur należy do osoby która mnie zna i notabene jest przeciwniczką kastracji. Mów co chcesz ja uważam że nie warto w takich sytuacjach ryzykować.Mam co robić i dla kogo. I nie do mnie należy robienie komuś niedżwiedziej przysługi. Może się mylę....
Proszę o wsparcie i udostępnianie zbiórki:

https://pomagam.pl/100kotow

iza71koty

 
Posty: 31586
Od: Sob sie 30, 2008 17:27
Lokalizacja: Szczecin

Post » Wto mar 31, 2009 3:23

Pani Izo, słusznie Pani robi, że niepotrzebnie nie rozdrażnia Pani ludzi. Ja tez jestem za tym, aby układać sobie bezkonfliktowo stosunki zwłaszcza z ludźmi, którzy mogą się potem mścić na kotach.

Na koniec powiem coś, co mnie zawsze bawi.
Większość działkowych i osiedlowych karmicielek nie ma (wg moich podejrzeń) świadomości, że ich pupile zostały kastratami. Po prostu często ci ludzie nie biorą na ręce "swoich" kotów. Często tylko je karmią i co najwyżej pogłaszczą. Jedynie kopiowane kocie uszko niektórych ludzi zastanawia.
Pamietam, jak przed wielu laty pewna paniusia zapytała się mnie, co mogło stać się jej kotce mieszkającej w ogrodzie, gdyż zginęła jej na tydzień, a potem wróciła z wygolonym , zeszytym bokiem oraz ugryzionym uchem.Wyjaśniłam jej, że kotka została nacięta z boku i wysterylizowana (najprawdopodobniej z jednego jajnika) w Szczecińskim Schronisku, a uszko jest nie wygryzione, ale wycięte przez wet. Długo zastanawiała się, kto mógł jej kocicę zanieść do schroniska, a ja dusiłam się ze śmiechu, bo wiedziałam że w tym rejonie grasuje moja znajoma kociara. W sumie nie jestem pewna, kto wyciął ten numer. Być może zrobił to któryś z sąsiadów, który miał dość kociąt ciągle rodzących się w krzakach.
Ostatnio edytowano Wto mar 31, 2009 11:05 przez NOT, łącznie edytowano 1 raz

NOT

 
Posty: 818
Od: Wto wrz 02, 2008 23:26

Post » Wto mar 31, 2009 8:59

Cześć!

Wiecie co dziś Bruno zrobił??

Ukradł okulary mojego męża i schował w kociej osadzie za fotelem... :twisted:

Chyba chciał spojrzeć na świat inaczej 8)

Już raz znaleźliśmy okulary Seby w kocim hamaczku... :smiech3:

aglo

 
Posty: 2930
Od: Wto gru 02, 2008 7:42
Lokalizacja: Warszawa-Tarchomin

Post » Wto mar 31, 2009 10:54

aglo pisze:Cześć!

Wiecie co dziś Bruno zrobił??

Ukradł okulary mojego męża i schował w kociej osadzie za fotelem... :twisted:

Chyba chciał spojrzeć na świat inaczej 8)

Już raz znaleźliśmy okulary Seby w kocim hamaczku... :smiech3:


Fajne.
Nie wiedziałam, że koty też potrafią coś zwędzić podobnie jak psiaki.

Jak mi coś chwilowo ginie w domu, to mówię, że "diabeł ogonem nakrył" i najczęściej jest to wina dwunożnych domowników.

NOT

 
Posty: 818
Od: Wto wrz 02, 2008 23:26

Post » Wto mar 31, 2009 11:11

a jak mi coś ginie to zawsze udaję się do koszyka Fagota :) okulary, pokrowiec, szminka, długopis, nie robi różnicy, ostatnio znalazłam bochenek chleba :)
ObrazekObrazek

cos_tam82

 
Posty: 429
Od: Śro lip 11, 2007 10:41
Lokalizacja: Świnoujście

Post » Wto mar 31, 2009 11:56

witam

chyba cos jest takiego w okularach bo Karolinka tez patrzy zeby mi je zwedzic :roll:

wiora

Avatar użytkownika
 
Posty: 6012
Od: Czw sty 24, 2008 0:19
Lokalizacja: leszno:) /Baile Atha Cliath/Malta-Ibi patria, ubi bene

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Blue, Google [Bot] i 73 gości