Chociaż u mnie wynika chyba z czego innego: a mianowicie właśnie wchodzą letnie kolekcje, więc po miesiącach posuchy w tym zakresie (w sklepach było kompletnie wstrętnie), można sporo rzeczy kupić. A tymczasem kasę trzeba przeznaczyć na jakieś okropne okropieństwa: kredyt, opłatę za użytkowanie czy ubezpieczenie samochodu i mieszkania


No a najgorsze jest to, że zanim dostanę kolejną pensję, wykupią mi większość najfajniejszych rzeczy.
No chyba że uda mi się z TŻ wynegocjować mały sponsoring pod szyldem, że oddam (naiwny)
