Heloł
Zuzia bardzo dobrze, robiła w szpitalu furorę, chciała się z wszystkimi przyjaźnić i wchodziła im do łóżek. No w każdym razie wszyscy ja tam juz znają

. Z moją siostrą nieco gorzej, bo w ich pokoju leżał tez chłopiec chory na nowotwór

w wieku mojego chrzesniaka Jurka i do tego też blondynek. Wczoraj dostałam tak obszerną traumatyczną relację, że pojechałam na zakupy

. Tzn. pojechałm do King Crossa odebrac branzoletkę z naprawy. Taki wyjazd po branzoletkę dziebko drogo wyszedł

. Ale zwalam to na moją siostrę
Kicia nie dała się złapać w piątek do wieczora. Na noc zamknęłam klatkę-łapkę, a rano okazało się, że nie mam co w sob-niedź łapać, bo wet był tylko do 14, a ja mam do 14:20
dojcza, więc nijak nie zdążyłabym dojechać do Kamionek. Dziś pułapka nastawiona. W kuchni pułapkowej kawałki kurczaka z rożna i gourmeta

Stresa mam

. Wogóle te całe KOTY mnie stresują

Zdecydowanie do takiej roboty się nie nadaję.
Wczoraj Wypłoś miał jakiś większy atak czułości. Wlazł na mnie

i leżał na jednym udzie

5kg kota. To chyba znaczy, że mam duże udo

. No potem go przełozyłam na klatę i tez leżał

. Pomyslałabym, że chory. Ale spooooko, czułości mu miną od piątku, bo musimy jechać na kontrolę do weta
