» Nie mar 29, 2009 16:32
Skrzywdzony Guido patrzy na mnie bardzo podejrzliwie.Kojarze mu sie zle-ciagle jakies pigulki do dzioba,zastrzyki w kark i szlachetna pupke.Ciagle zasmarkany i kaszlacy wyglada jak cala kupa nieszczescia,nie tylko kupka.Z rozpaczy i tej zlosci na mnie chcial chyba popelnic samobojstwo-lub zdemolowac dom.Z drzemki zmiennoczasowej wyrwal nas wszystkich wielki huk,po obudzeniu,zalozeniu okularow i przeliczeniu miazdzacych mnie kotow okazalo sie ,ze brakuje Ebola -Guida.No,ale teraz pytanie gdzie on ?Wczesniej bywalo tak,ze jak cos spsocili,szczegolnie z wielkim lomotem to wszyscy znajdujacy sie w poblizu oddalali sie w inne miejsce mniej lub bardziej spiesznie.A teraz -nic,zaden szary walec na krotkich nogach sie nie pojawil.Chcac nie chcac musialam wyeksmitowac reszte klakotracicieli z mojej osoby i udac sie na poszukiwania.Znalazlam go,a jakze.Z wsciekla mina podziwial swoje dzielo-drzwiczki z polki lazienkowej lezace metr nizej czyli na podlodze.Co prawda wisialy juz lekko ,czesciowo urwane lapeczkami panow kotow.A Ziejacy Zemsta Guid dokonczyl dziela zniszczenia.Spojrzal na mnie z mina ,,A masz,sama tego chcialas,po co mnie wkurzasz ,,.A to ,ze siedzial w muszli klozetowej bynajmniej nie odbieralo mu wrodzonego dostojenstwa i godnosci.Trzeba sie bylo suszyc,co wlasnie robimy.Jego Urazona Godnosc pozwolil zawinac sie w recznik i ulozyc wygodnie-mnie na dloni doszedl nowy slad po ugryzieniu.