» Wto mar 24, 2009 23:52
Zyczenia zdrowia oczywiscie przekazalam i bardzo za nie dziekujemy.Niestety,violavi,pod wlos mojego Super Guida nie wezmiesz-on twierdzi,ze wlasnie prawdziwy macho nie boi sie okazywac slabosci.I on to niestety robi.Od wczoraj to nie Zasmarkany Guido tylko Maminsynek Zasmarkany Guido.Lazi za mna ciagle i wszedzie,gdzie sie obruce to natykam sie na jego plaskata glowine.Zostal juz przypadkiem lekko pchniety,potracony,zepchniety z blatu,rozdeptany i prawie splaszczony-chcialam usiasc,sprawdzilam,nie bylo go,zanim moje siedzenie pokonalo odleglosc do kanapy on juz byl-efekt wiadomy.Mowie mu <<synu,badz dzielny,w koncu niedlugo pojdziesz do szkoly,a potem do wojska >>,ale jak grochem o sciane.Chyba bede musiala jak te murzynskie matki lub kangurzyce zrobic sobie jakies nosidlo i zabierac go ze soba wszedzie.Juz sobie wyobrazam sceny z pracy.Jak wychodze z domu Ciezko Chory Gid pedzi pod drzwi i slysze jak pod nimi sapie i jeczy.Jak wracam,zaraz po otwarciu drzwi kogo widze-oczywiscie,Sierotke Guida.Dodatkowo te popisy Cierpiacego Guidka zaczynaja wkurzac reszte-biedaki,nie moga sie dopchac na kolanka ani do glaskanka.Tylko patrzec jak wszyscy zachoruja,zeby sie nimi opiekowac.Ale ja juz mam plan awaryjny na wypadek kleski epidemii-prawdziwej lub urojonej.Zaraz go im przedstawie -plan polega na tym,ze jak sie pochoruja to wszyscy gromadnie pojade na kuracje do ich babci tzn. mojej tesciowej.Ona ich zaglaszcze ,ukocha i utuli prawie na smierc.Mysle,ze ta wizja wypedzi z glowek moich kocurow-synalkow mysli o chorobie.I jeszcze moze grube igly i duze strzykawki,ktorych tez baaardzo nie lubimy.