Patrolek nadal czeka na swój dom!
Na pewno mu u nas dobrze, ale na pewno też mogłoby mu być lepiej.
Bądź co bądź musi nas "dzielić" z innymi ("złymi") kotami, nie może być przy nas cały czas, a jego świat ogranicza się do jednego pokoju (choć czasem na szczęście robimy zamianki i Patrol robi obchód reszty pomieszczeń).
Czasem tracę nadzieję, że ktoś da mu prawdziwy dom i bezgraniczną miłość.
Na samym początku była mocna wiara. Teraz mam dni zwątpienia.
Stado nadal się nie lubi - ostatnie doświadczenie dopuszczenia ich do siebie pod naszym dozorem utwierdza nas tylko, że się już nie dogadają.
Ostatnio Mama mnie zapytała: "Czy to znaczy, że nie ma żadnych szans na polubienie się? Nawet jakby Patrol był u Was np. przez 3 lata?"
Z całego zapytania z siłą wodospadu dotarły do mnie słowa "3 lata" i miałam ochotę wyskoczyć przez okno.
Ten kot naprawdę potrzebuje
swojego człowieka.
Dlaczego nikt nie chce
takiego przyjaciela? Tak oddanego, lojalnego, szczęśliwego z każdej chwili przy boku opiekuna?
ps: żadnych sensownych telefonów nie mam. Ostatni był taki, że nie wiedziałam co powiedzieć. Zgłupiałam. Nijak się miał do ogłoszenia. Nijak.