deathgs pisze:
Kristin - też uważam, że to nie metoda i wręcz jestem przeciwna "dawaniu w ciry" ale nie wiem czy kiedyś się na ciebie kot rzucał nie na żarty i nie w zabawie. I pomijam koty dzikie i te w zmienionych warunkach (bo to jest norma) ale te twoje domowe. Nazwłałabym to raczej obroną konieczną i też bardziej klapsem.
Wiem o jakiej sytuacji piszesz.
Miałam kochanego kucurka niewykastrowanego w tamtych czasach,
który atakował mnie z pazurami , skakał na mnie dość wysoko
i tak chodził dziwnie bokiem.
Wyglądało to przerażająco, ludzie bali się go.
Zakładałam wtedy grubą kurtkę i hurra na kota.
On na mnie ja na niego.
Zabawa była fajna....
Ludzie z boku patrzyli z przerażeniem.
Kot gryzł i szarpał , ale kurtkę.
Pilnowałam swoich oczu..
Jak miałam dość z głośnym okrzykiem
i tupaniem biegłam w jego stronę,
i to był koniec zabawy.
W domu spał ze mną, był mega przytulakiem...
Po latach myślę,że on się bawił,
a że był jedynakiem to nie umiał się bawić.
Jednocześnie były to ćwiczenia wojskowe do wojen z innymi kocurami.
