weekend mało wypoczynkowy dla nas, no ale przynajmniej w niedzielę pracujemy z domu.
duże koty śpią. w zasadzie cały dzień. a to na nas, a to na drapaku.
tymczasem po domu rozlega się, w kolejności chronologicznej:
5 rano - dzikie wrzaski z łazienki, gdzie dziewczynki spędzają noc -
wypuuuuuściiiieee naaaaaas! natyyyyyychmiaaaaaaaaaaaast!!!
oraz skaknie na drzi i inne łomoty. któraś z nas się zwleka i wypuszcza koteczki.
do 9 rano mruczenie przerywane dzikimi warkami - śpimy na łóżku na ciotkach, w przerwach nawalamy się.
ciamciamciamciam - jemy pierwsze, drugie, trzecie śniadanie
aidźżewcholerę wypowiadane spokojnym, zrezygnowanym tonem - zakraplanie oczu
tuptuptuptuptup
dzyńdzyńdzyńńńńńńńdzyyyyyń
aaaaarrrrrgggggghhhhhhhhhhhhh! wr! wr! wr!
łubudu!
tutututup... - dziewczynki się bawią
mrrrymrrrymrrrrmrrrmmmmrrrrr - dziewczynki śpią i mruczą przez sen (

)
tuptuptuptup
dzyńdzyń...
i tak w koło macieju
kochane są
