Bombilla i reszta - PUMCI JUŻ NIE MA

blaski i cienie życia z kotem

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Śro mar 18, 2009 19:54

To od nas też proszę wymiziać dziewczynki. :D
Obrazek Obrazek

Kłamstwo jest jedyną ucieczką słabych. Stendhal
Wątek Łopatą i do piachu ku przestrodze o zaufaniu i podłości ludzkiej bez granic, ale i szczęśliwym zakończeniu :) :) :)
http://forum.miau.pl/viewtopic.php?f=1& ... &start=960

Anna61

 
Posty: 40426
Od: Nie lis 25, 2007 20:27
Lokalizacja: Pabianice

Post » Śro mar 18, 2009 19:57

kasia86 pisze:To od nas też proszę wymiziać dziewczynki. :D

Dziekuję w ich imieniu i zaraz zacznę je wymiziwać :lol:

mb

 
Posty: 9998
Od: Czw kwi 13, 2006 5:51
Lokalizacja: Kraków

Post » Sob mar 21, 2009 6:24

Oj żeby dzisiaj była ładna pogoda, to koteńki by wyszły polatać po polu. :wink:

Wszyscy zdrowi?
Obrazek Obrazek

Kłamstwo jest jedyną ucieczką słabych. Stendhal
Wątek Łopatą i do piachu ku przestrodze o zaufaniu i podłości ludzkiej bez granic, ale i szczęśliwym zakończeniu :) :) :)
http://forum.miau.pl/viewtopic.php?f=1& ... &start=960

Anna61

 
Posty: 40426
Od: Nie lis 25, 2007 20:27
Lokalizacja: Pabianice

Post » Sob mar 21, 2009 19:31

Co u Was, Mb?

Przesyłamy pozdrowienia dla Ciebie i mnóstwo nuziaków dla uroczych dziewczynek :D
Baksiu ['] 17.01.2010, Ginuś ['] 14.01.2019.
Bardzo za Wami tęsknię i czekam na tę chwilę, kiedy się znów spotkamy po drugiej stronie...

anna09

Avatar użytkownika
 
Posty: 3983
Od: Pon maja 28, 2007 11:37
Lokalizacja: Kraków

Post » Nie mar 22, 2009 14:13

U nas, dziękuję, raz lepiej (to dotyczy kotów), raz gorzej - to dotyczy mnie :lol:
Śmieję się już z tego, bo to zaczyna być humorystyczne, że bez przerwy coś mi się przydarza: wypryski na rękach prawie już mi się zagoiły, plamy na pysku goją się, więc (widocznie, żeby mieć urozmaicenie) załatwiam się sama, jedząc w piątek z łakomstwa, to, czego jeść nie powinnam i w efekcie jestem chora przez całą sobotę :smiech3:

Na szczęście mam mądre koty, które nie robią głupstw i dzięki temu czują się dobrze i ładnie wyglądają:

Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek

Oczywiście ze względu na charakter pogody, sezon ogrodowy został na razie zawieszony, ale dzięki temu możemy kontynuować opowieść o trudnych początkach posiadania ogródka.
Jak już było powiedziane, planowałam ogrodzić ogródek w listopadzie. Znalazłam firmę, właściciel firmy wziął zaliczkę, tyle tylko, że najpierw nie było takich desek na rynku, a potem to w ogóle robił ze mnie idiotę i ostatecznie płot stanął pod koniec lutego. Jednak kotów nadal nie mogłam wypuszczać, bo okazało się, że teren ma na tyle duży spadek po prawej stronie, że u dołu była taka duża przestrzeń, że koty mogłyby swobodnie wychodzić poza ogródek. Tak więc trzeba było zrobić dodatkowe zabezpieczenia, do czego absolutnie nie miałam w tamtym czasie nastroju, bo właśnie zaczęły się moje kłopoty z pracą.
Teoretycznie nie było dużego problemu, bo to był okres zimowy i koty nie bardzo miały ochotę wychodzić - ale tylko teoretycznie, bo ...
Sąsiedzi obok mieli piękną, około dwuletnią, wysterylizowaną, buro-białą kotkę Betty. Betty była kotem wychodzącym, jak zresztą kilka innych kotów w tej - ponoć spokojnej - okolicy. I oczywiście Betty traktowała nasz ogródek, jak swój, bo była do tego przyzwyczajona od początku. Każdy spacer rozpoczynała i kończyła przemarszem wzdłuż budynku, tuż przy naszych oknach. Mruśka nie była nią zainteresowana, ale Kasia i Kropcia, które już zdążyły poczuć się właścicielkami ziemskimi :wink: dostawały szału na widok Betty: wyły, kwiczały, skakały na szyby i tłukły sobą w okna, prawie je wybijając, a Betty, z drugiej strony okien, robiła to samo :lol:
Betty spędzała sporo czasu na zewnątrz, więc takie sytuacje powtarzały się co chwilę. Jedynym wyjściem było opuszczanie rolet - wtedy Betty odchodziła, a Kasia i Kropcia uspokajały się. Niestety Betty nie ograniczała się do samej demonstracji siły, lecz, w celu całkowitego pognębienia Kasi i Kropci, zaczęła obsikiwać nasze okna :ryk: Myślałam, że Kasia i Kropcia zwariują przez to :lol: A ja musiałam kilka razy dziennie szorować dół okien :lol:
Dwa razy zdarzyło się, że Kasia wymsknęła się na zewnątrz i chciała dopaść Betty, żeby ją zamordować :wink:
Niestety, Betty była młodsza i większa i to Kasia wracała na tarczy :ryk: Po tych klęskach i upokorzeniach Kasia była totalnie zdołowana: siedziała całymi godzinami przygnębiona, a z oczu ciekły jej łzy :(

Żyłyśmy w ten sposób już kolejny miesiąc, gdy pod koniec kwietnia doszłam do wniosku, że dłużej tego wszystkiego nie wytrzymam: bo dodatkowo siedziałam już w domu, a pozew przeciwko mojemu pracodawcy czekał już w sądzie na swoją kolej.

Zabrałam się więc do pracy i zrobiłam zabezpieczenia u dołu ogrodzenia, dzięki którym moje dziewczyny mogły wreszcie wyjść do naprawdę swojego ogródka. Jednak późnym wieczorem tego dnia, kiedy zakończyłam prace, uparta Betty ostatni raz przedarła się przez zasieki :wink: do nas. Było to tak: wybierałam się już do spania i wietrzyłam uchylonym oknem w kuchni, gdzie światło było zgaszone. Koty znajdowały się w kuchni, węsząc wiosenne powietrze, a ja w pokoju rozkładałam pościel na tapczanie. Nagle w kuchni rozległ się potworny łomot, huk i dziki, koci wrzask :lol: Rzuciłam się do kuchni, jak błyskawica, ale było tak ciemno, że nic w ogródku nie było widać, tylko nadal było słychać dziki wrzask, który przemieszczał się w stronę furtki :lol: Kropcia siedziala na stole, więc to Kasia walczyła z Betty, jak lwica :smiech3: Zaczęłam wołać na Kasię ze swojego okna, a sąsiedzi wołali Betty ze swojego :lol: Po chwili nastała kompletna cisza i do kuchni dumnym krokiem weszła bohaterska Kasia - wreszcie odniosła zwycięstwo nad wstrętną Betty :smiech3:
Kasia była tak zadowolona, że miała prawie uśmiechnięty pyszczek i na pierwszy rzut oka wyglądało, że nie poniosła żadnych strat :lol: A obawiałam się tego, bo walka musiała być ostra, gdyż w pierwszej fazie walki wojowniczki oderwały płytkę z cokołu przy oknie kuchennym :lol: Pomyślałam więc, że będzie można pójść wreszcie spać, gdy poczułam zapaszek kocich sików, unoszący się wokół walecznej Kasi :smiech3: Obwąchałam Kasię i okazało się, że po prostu jest obsikana z wierzchu, na główce i karku - widocznie rzuciła się na Betty w momencie, gdy ta siknęła na nasze okno :ryk:
Wyszorowałam ją więc gąbką, co zniosła także bohatersko i tak zakończył się ten wyjątkowy dzień :lol:

Niestety, ostateczne zakończenie historii z Betty jest smutne: 30 czerwca ubiegłego roku Betty wpadła pod samochód na naszej małej uliczce i zginęła na miejscu :( Miała zaledwie 3 lata.
Tyle tylko, że sąsiedzi przestali patrzeć na mnie, jak na wariata z tego powodu, że "ogradzam"moje koty i nie wypuszczają już swoich kotów tak, jak robili to wcześniej.

mb

 
Posty: 9998
Od: Czw kwi 13, 2006 5:51
Lokalizacja: Kraków

Post » Nie mar 22, 2009 14:59

Kasia wygląda na fotkach bardzo młodo - oczy błyszczące, postawa młodego, silnego kota.
A Betty żal, biedna kotka :(

Dużo zdrowia życzę, może jakiegoś intestinala ludzkiego ;) na obolały brzuch.
Obrazek

ryśka

Avatar użytkownika
 
Posty: 33138
Od: Sob wrz 07, 2002 11:34
Lokalizacja: Bielsko-Biała

Post » Nie mar 22, 2009 20:42

ryśka pisze:Kasia wygląda na fotkach bardzo młodo - oczy błyszczące, postawa młodego, silnego kota.

Bo Kasia jest bardzo żywotna, pełna energii i ma wciąż temperament Kaśki Złośnicy, choć nie złości się tak, jak dawniej :lol:
Zresztą Kropcia też lubi poszaleć i nawet Bisia, gdy poluje na myszki, to robi to z takim zapałem, że na koniec pada na podłogę prawie bez tchu :lol: A jak galopuje po ogródku - można się skończyć ze śmiechu :smiech3:

ryśka pisze:A Betty żal, biedna kotka :(

Tak, dla mnie także było to bardzo przykre przeżycie - była taka młoda i piękna :cry: A sąsiedzi całą winą obarczyli kierowcę :(

ryśka pisze:Dużo zdrowia życzę, może jakiegoś intestinala ludzkiego ;) na obolały brzuch.

Dobre :ryk:
Na szczęście dzisiaj było już wszystko w porządku :lol:

mb

 
Posty: 9998
Od: Czw kwi 13, 2006 5:51
Lokalizacja: Kraków

Post » Pon mar 23, 2009 0:59

To Kaśka jest charakterna dziewczynka. :lol:
A Bisia galopująca przez ogródek, na pewno wygląda rewelacyjnie. :lol: :oops:

Tak wiele kotów kończy jak Betty. :(
Dobrze, że masz ogrodzony teren, ludzie nie zdają sobie sprawy z niebezpieczeństw jakie czekają na zwierzęta wychodzące.
A jaką masz przyjemność patrzenia na swoje skarby, które są takie szczęśliwe na trawce. :D
Obrazek Obrazek

Kłamstwo jest jedyną ucieczką słabych. Stendhal
Wątek Łopatą i do piachu ku przestrodze o zaufaniu i podłości ludzkiej bez granic, ale i szczęśliwym zakończeniu :) :) :)
http://forum.miau.pl/viewtopic.php?f=1& ... &start=960

Anna61

 
Posty: 40426
Od: Nie lis 25, 2007 20:27
Lokalizacja: Pabianice

Post » Pon mar 23, 2009 8:48

kasia86 pisze:A jaką masz przyjemność patrzenia na swoje skarby, które są takie szczęśliwe na trawce. :D

Tak, to jest przyjemność nie porównywalna z niczym innym - to oglądanie przeszczęśliwej Kasi, tarzającej się w trawie, Kropci - zaszytej w cieniu pod tują, w upalny dzień i Bisi, skaczącej w poprzek ogródka, jak antylopa :lol:

Muszę spróbować sfilmować te biegi Bisi i jej zabawy z myszkami, bo to także jest fantastyczny widok :D
Tylko z myszkami jest trudno, bo to ja rzucam jej te myszki :smiech3:

mb

 
Posty: 9998
Od: Czw kwi 13, 2006 5:51
Lokalizacja: Kraków

Post » Pon mar 23, 2009 21:38

Pisałam już jak to moja Luśka pędząc przez działkę, walnęła z całych sił w brzózkę. Krewka Lusi ze szczęki trochę poleciała i przez parę dni przekrzywiała główkę jak jadła, bo ją bolała szczęka. :lol:
Ja tylko widziałam pędzącą Luśkę i nagle bum! Aż się drzewko zatrzęsło.
Głupol jeden, dobrze, że nic poważniejszego jej się nie stało. :lol: :oops:

Mb, to jest przestroga dla Ciebie, cobyś żadnych przeszkód na działce nie miała, bo dziewczynki mogą sobie krzywdę zrobić. 8)
Obrazek Obrazek

Kłamstwo jest jedyną ucieczką słabych. Stendhal
Wątek Łopatą i do piachu ku przestrodze o zaufaniu i podłości ludzkiej bez granic, ale i szczęśliwym zakończeniu :) :) :)
http://forum.miau.pl/viewtopic.php?f=1& ... &start=960

Anna61

 
Posty: 40426
Od: Nie lis 25, 2007 20:27
Lokalizacja: Pabianice

Post » Pon mar 23, 2009 22:08

Jakie śliczne zdjęcia przepięknych modelek :love: :love: :love:

Powtarzam się, wiem, ale tego ogródka Wam bardzo zazdroszczę :oops: Nie ze względu na samą siebie, ale na koty właśnie.

Pozdrawiamy wiosennie wbrew pogodzie :wink: Chłopaki proszą o przekazanie buziaków dziewczynkom :D
Baksiu ['] 17.01.2010, Ginuś ['] 14.01.2019.
Bardzo za Wami tęsknię i czekam na tę chwilę, kiedy się znów spotkamy po drugiej stronie...

anna09

Avatar użytkownika
 
Posty: 3983
Od: Pon maja 28, 2007 11:37
Lokalizacja: Kraków

Post » Pon mar 23, 2009 22:15

kasia86 pisze:Mb, to jest przestroga dla Ciebie, cobyś żadnych przeszkód na działce nie miała, bo dziewczynki mogą sobie krzywdę zrobić. 8)

Kasia początkowo tak właśnie szalała podczas zabaw - w ogóle nie patrzyła, gdzie biegnie i coś ze dwa razy wpadła na szafę czy drzwi, już nie pamiętam. Ale tak mnie tym nastraszyła, że potem już zawsze uważałam, gdzie się z nią bawiłam (to były zabawy ze sznureczkiem) i przerywałam zabawę, gdy widziałam, że Kasia zaczyna szaleć za bardzo.
Teraz takie szaleństwa zdarzają się jej nieczęsto, ale na przykład dzisiaj wyszła na zewnątrz sprawdzić pogodę i wróciła do mieszkania takim pędem, że nie wyrobiła na zakręcie z kuchni do pokoju, wpadła w poślizg i prawie wyleciała w powietrze :lol:

mb

 
Posty: 9998
Od: Czw kwi 13, 2006 5:51
Lokalizacja: Kraków

Post » Pon mar 23, 2009 22:24

:lol:
U mnie odpada wariant ogródka, ale Burydres daje radę rozpędzić się nawet na małej powierzchni. Wtedy tylko spoglądam, czy w powietrzu nie furkoczą wyrwane z parkietu klepki albo płytki z kuchni czy przedpokoju. A już nie daj Boże, jeśli na trasie przelotu Samegozła znajdą się moje plecy 8O :strach:

:mrgreen:

Ile razy przywaliły doopskami w drzwi wejściowe - nie wspomnę. Nie wiem, co sąsiedzi myślą o sytuacji w domu ;)

EwKo

 
Posty: 7319
Od: Śro paź 19, 2005 21:52
Lokalizacja: Górny Śląsk

Post » Pon mar 23, 2009 22:25

anna09 pisze:Powtarzam się, wiem, ale tego ogródka Wam bardzo zazdroszczę :oops: Nie ze względu na samą siebie, ale na koty właśnie.

Tak, to wręcz niewiarygodne, jak ten nieduży skrawek ziemi uszczęśliwia moje dziewczyny :D
Na poprzednim mieszkaniu Kasia ciągle starała się uciekać z balkonu i przez okna (od strony dużego pokoju był tzw. niski parter), żeby zjeść trochę trawy i poleżeć w niej choćby przez chwilę.
Kropcia panicznie bała się wychodzenia nawet na balkon, ale tutaj, gdzie czuje się bezpieczna za płotem, mogłaby przebywać w ogródku całą dobę - pierwszy raz wyszła dopiero wtedy, gdy zabezpieczyłam szpary pod płotem :lol:
Mrusia też trochę przebywała na "łonie natury" :wink: i widać było, że pomimo tego, że najbardziej lubiła kanapę z kołdrą, to ogródek nie był jej całkiem obojętny.
A Bisia uwielbia wychodzenie i teraz wystarcza jej ta niewielka powierzchnia, chociaż początkowo, jeszcze przed sterylizacją, ciekawiło ją, co jest za ogrodzeniem i sprawdzała, którędy dałoby się czmychnąć :lol:

mb

 
Posty: 9998
Od: Czw kwi 13, 2006 5:51
Lokalizacja: Kraków

Post » Pon mar 23, 2009 22:37

EwKo pisze::lol:
U mnie odpada wariant ogródka, ale Burydres daje radę rozpędzić się nawet na małej powierzchni. Wtedy tylko spoglądam, czy w powietrzu nie furkoczą wyrwane z parkietu klepki albo płytki z kuchni czy przedpokoju. A już nie daj Boże, jeśli na trasie przelotu Samegozła znajdą się moje plecy 8O :strach:

:mrgreen:

Ile razy przywaliły doopskami w drzwi wejściowe - nie wspomnę. Nie wiem, co sąsiedzi myślą o sytuacji w domu ;)

:ryk:
Kasia (buras :!: ) też potrafi przemieszczać się, jak piorun kulisty i często sprawdzam stan podłogi po jej przebiegnięciu, z obawą, czy czasem nie nadaje się już do cyklinowania :lol:
Na szczęście po mnie nie biega (w każdym razie - w dzień) :lol:

mb

 
Posty: 9998
Od: Czw kwi 13, 2006 5:51
Lokalizacja: Kraków

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 61 gości