Cm.Wolski. Kociaki jednak są!!!

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Sob mar 21, 2009 17:20

Opisałam to, co się stało, w wątku Cmentarniaków:

http://forum.miau.pl/viewtopic.php?p=4208629#4208629

Wkleję i tutaj.

"Podnoszę wątek.
Muszę opisać pewien bardzo niepokojący incydent, ktory miał miejsce podczas dzisiejszej łapanki.

Melduję, że byłam dziś rano z panią Wiesią ok. 7 na cmentarzu. Udało się złapać biało-czarną kotkę w ciąży, na murku cmentarza sąsiadujacym z Caritasem. Udało się złapać młodą białoburą koteczkę, siostrę nieżyjącego już Dzwoneczka [']. Kicie pojechały do lecznicy na Ochocie.
'

***


Nie potrafię się sukcesem cieszyć bo spotkało nas coś bardzo, bardzo przykrego. I przerażającego

Jakiś czas temu wspominałyśmy o bardzo agresywnej kwiaciarce, ktora obrzucała nas wyzwiskami, odgrażała się. Próbowała zakłócić akcję kastracji kotów, przepedzić nas z cmentarza. Groziła robotnikom, którzy chcieli nam pomoc wyłapać kocięta.
Groziła tez konsekwencjami pani Wiesi tzn. 'głownodowodzącej'


Dziś pani pojawiła się znów. Znow byla klasyczna awantura dotycząca 'patroszenia kotów' itp.

Nie byłoby w tym nic nadzwyczajnego, ale stało się coś jeszcze gorszego


Tym razem agresywna pani pojawiła się z 'obstawą' w postaci nieciekawie wyglądającego pana.
Krzyczała, ubliżała nam. Powiedziala p. Wiesi, że ją uprzedzała, ze jeżei jeszcze raz przyprowadzi 'te dziewuchy' to połamie nam kosci.

Że p. Wiesia, jest głównodowodzącą, ze ona jej nie daruje.

Ponieważ na terenie cmentarza pojawił się ksiądz, który sprzyja akcji kastracji, pani i jej towarzysz, widząc ze są świadkowie awantury, opuscili teren. Zagroziłam, ze zadzwonie na policję.

Niestety, prawdziwe kłopoty rozpoczęły się później.

Pani Wiesia ruszyła w głąb cmentarza kontynuować karmienie. Ja wróciłam do bramy głównej z drugą złapaną kotką. Gdy wyjezdzałam z miniparkingu przed cmentarzem, nagle na drodze 'wyrósl' ów nieciekawy koleś. Stanął na środku uliczki, gestykulując, próbując mnie zatrzymać, wykrzykując coś agresywnie. Gdy mimo wszystko ruszyłam i impetem uderzył pięścią szybę przednich drzwi, zaczęłam się bać.

Dwie godziny później zadzwoniła roztrzęsiona pani Wiesia.
Gdy wychodziła z Cmentarza boczną bramą, koleś osaczył ją i kazał więcej nie przychodzić. Pani Wiesia odpowiedziała, ze karmi od 30 lat i nadal będzie karmic. Usłyszała wtedy:

'Jezeli jeszcze raz tu przyjdziesz (na cmentarz) to już stąd nie wyjdziesz żywa"


Przed chwilą wróciłam z posterunku policji na Żytniej. Złożyłyśmy zeznania z panią Wiesią.
Kwiaciarka i jej kompan zostali przesłuchani w mojej obecności (przyjechałam radiowozem na cmentarz)

oczywiście facet wszystkiemu zaprzeczył

Nie boję się o siebie, ale o p. Wiesię. Nie wiem, jakim sk... można być, żeby grozić i zastraszać starszą, schorowaną osobę poruszającą sie o lasce.

Groźb nie należy lekceważyć.
P. Wiesia pojawia się na cmentarzu przed 6.00 rano - wokól jest pusto.

W razie czego, nikt nie będzie jej mógł pomóc.

Jeszcze nie mogę otrząsnąć się z szoku"


***
Kotki z Pustola i Olbrachta nie dopisały, dlatego pojechałyśmy na Cmentarz.

Agalenora

 
Posty: 5833
Od: Pon lis 14, 2005 23:49

Post » Sob mar 21, 2009 17:42

To, że facet zaprzeczył, chyba nie stanowi dowodu.
Są świadkowie, Ty i p. Wiesia.
Do odwiedzialności pociągnęłabym też panią kwiaciarkę, jako prowodyrkę zajścia :evil:

Biedna tylko ta starsza pani, bo pewnie będzie się bała i nie dziwię się jej :roll:
Anna i tylko cztery koty :(

anna57

Avatar użytkownika
 
Posty: 13052
Od: Wto kwi 27, 2004 10:24
Lokalizacja: Poznań

Post » Sob mar 21, 2009 17:50

może żul dostał na alpagę, przede wszystkim powinna odpowiedzieć kwiaciarka. na czym stanęło..?
Filemon, Nuteńka [*] kocham na wieki....
Franuś [*] w moim serduszku na zawsze
Dzwoneczku [*] Kochanie, pamiętam...
Bokiruniu [*] dziękuję...
Obrazek
Obrazek

Satoru

 
Posty: 11062
Od: Czw sie 21, 2003 13:32
Lokalizacja: Warszawa - Ochota

Post » Sob mar 21, 2009 19:44

nie widziałam sytuacji, ale obawiam się, że dla policji jest to klasyczna sytuacja pt. słowo przeciwko słowu.

Mam nadzieję, że ci ludzie nie skrzywdzą pani Wiesi. Szkoda, że nie można jej wynająć ochrony, wg mnie facet o parametrach Gołoty by skutecznie odstraszył to żulerstwo...

może faktycznie coś się zapisało na kamerach, jest tam jakiś system dozoru?
Obrazek

Malk

Avatar użytkownika
 
Posty: 10648
Od: Pon paź 01, 2007 18:30
Lokalizacja: Oslo, NO

Post » Nie mar 22, 2009 8:32

a ten ksiądz nic nie widział?


współczuję sytuacji :(
Obrazek
Obrazek

Kasia_S

 
Posty: 2620
Od: Pon wrz 18, 2006 15:08
Lokalizacja: Warszawa- Ochota

Post » Nie mar 22, 2009 10:56

Gdy zniknęły plakaty w ub. roku, zglosiłam to w kancelarii. Pani kwiaciarka ponoć nie poraz pierwszy naprzykrza się zarządowi cmentarza. Ale też niewiele można zdziałać, ponieważ stoisko znajduje się poza terenem cmentarza

Wkleję kilka fot z akcji. Tak jak pisałam, próbowałyśmy łapać na Olbrachta i Pustola, gdyż tam były też ciężarne kotki, o których wspominała pani Wiesia

Na Pustola i Olbrachta kotek nie spotkałyśmy, spotkałyśmy za to cos takiego :) :wink:

Obrazek

Deja vu, gdyż to 'nasz cmentarny plakat' :)

Mam pewne podejrzenia :wink: Możliwe, że się dublujemy, jeżeli chodzi o akcje w tym rejonie. Kto się przyznaje?
Dziewczyny, czy zgarnęłyście może stamtąd czarną kicię? :)

Na Cmentarzu zaś miała miejsce dość akrobatyczna łapanka. Łapałyśmy koteczkę-ciężarówkę, która przechodzi z terenu Caritasu i pojawia się tylko na murku. Gdy zapadka się zatrzasnęła złapałam klatkę, zanim kotka zaczęła się ruszać. Było to ryzykowne, ale udało się, bez problemu

Obrazek

Obrazek


Obrazek


Złapana siostra Dzwoneczka

Obrazek

Agalenora

 
Posty: 5833
Od: Pon lis 14, 2005 23:49

Post » Nie mar 22, 2009 12:35

pamietam tą kicie:)
Filemon, Nuteńka [*] kocham na wieki....
Franuś [*] w moim serduszku na zawsze
Dzwoneczku [*] Kochanie, pamiętam...
Bokiruniu [*] dziękuję...
Obrazek
Obrazek

Satoru

 
Posty: 11062
Od: Czw sie 21, 2003 13:32
Lokalizacja: Warszawa - Ochota

Post » Nie mar 22, 2009 15:06

To jest cudna beżowa kicia spod kościoła.
A wracając do wczorajszego incydentu, czy sądzicie, że p. Wiesia jest teraz zagrożona podczas wizyt na cmentarzu? Czy nie powinniśmy przynajmniej w tym tygodniu wyręczyć ją w karmieniu tych kotów? Ona chodzi we wtorki, czwartki i soboty. Ja mogę iść we czwartek, w sobotę zapewne będą wypuszczane te wczoraj złapane koteczki, więc p. Wiesia będzie z obstawą. Czy byłby ktoś chętny na wtorek?
Przez tydzień o sprawie trochę zapomną, a poza tym zacznie się już potem zwiększony ruch przedświąteczny.
A może macie inne pomysły?
NA PILNE LECZENIE KOTÓW Z CMENTARZA- KONTO
https://forum.miau.pl/viewtopic.php?f=1&t=157308

mziel52

 
Posty: 15184
Od: Czw gru 27, 2007 20:51
Lokalizacja: W-wa Śródmiescie

Post » Nie mar 22, 2009 15:48

To nie jest kwestia tego, czy ten facet rzeczywiście jest zagrożeniem czy nie - najważniejsze, jak czuje się w tej sytuacji Pani Wiesia. Pewnie gdyby podjechał tam jakiś lexus ze skórami i komórami - byłby jakiś efekt :?.

Motodrama

 
Posty: 3054
Od: Sob wrz 29, 2007 13:21

Post » Nie mar 22, 2009 15:57

Też boję się o panią Wiesię, o jej samopoczucie :( . Groźby jak najbardziej można się wystraszyć - tym bardziej, że Pani Wiesia karmi bardzo rano, gdy praktycznie nikogo na cmentarzu nie ma :( Zimą jest jeszcze całkiem ciemno :( A Pani Wiesia chodzi tam zupełnie sama :( .

Do tej pory nie przerażały mnie przeklenstwa i pogróżki nawiedzonej baby.

Gdy jednak pojawił sie żul, który fizycznie zaatakował mój samochod (zagrodził drogę, huknął pięścią w okno) a później bezpośrednio groził pani Wiesi (że nie wyjdzie już z cmentarza) zaczęłam się bać. Zrobiłyśmy chyba to, co można zrobić - złożyłyśmy doniesienie na policję.

Baba chyba trochę straciła odwagę (i żul też) gdy zobaczyli, że wysiadam z policyjnego radiowozu. Nie wiem jednak, na jak długo...
Ostatnio edytowano Nie mar 22, 2009 15:59 przez Agalenora, łącznie edytowano 1 raz

Agalenora

 
Posty: 5833
Od: Pon lis 14, 2005 23:49

Post » Nie mar 22, 2009 15:57

Pani Wiesia właśnie czuje się zagrożona. Może to z czasem minie, ale byłaby pewniejsza, gdyby na następną wizytę na cmentarzu miała kogoś do dyskretnej obstawy. Wtedy byśmy się przekonali, czy ją ktoś jej nie zaczepia.
NA PILNE LECZENIE KOTÓW Z CMENTARZA- KONTO
https://forum.miau.pl/viewtopic.php?f=1&t=157308

mziel52

 
Posty: 15184
Od: Czw gru 27, 2007 20:51
Lokalizacja: W-wa Śródmiescie

Post » Nie mar 22, 2009 16:01

Ja chyba odpadam. Na żula i kwiaciarkę działam niczym 'płachta na byka'. To moja obecność (i łapanka) była powodem ataku...

Agalenora

 
Posty: 5833
Od: Pon lis 14, 2005 23:49

Post » Nie mar 22, 2009 16:05

Tak, Ty Agata lepiej się tam nie pokazuj, bo też jesteś celem ataku.
NA PILNE LECZENIE KOTÓW Z CMENTARZA- KONTO
https://forum.miau.pl/viewtopic.php?f=1&t=157308

mziel52

 
Posty: 15184
Od: Czw gru 27, 2007 20:51
Lokalizacja: W-wa Śródmiescie

Post » Nie mar 22, 2009 17:13

Może ktoś ma starą niepotrzebną komórkę, którą dałoby się używać na kartę? Pani Wiesia nawet tego nie posiada, a w sytuacji zagrożenia mogłaby przynajmniej być z kimś w kontakcie lub zadzwonić po pomoc.
NA PILNE LECZENIE KOTÓW Z CMENTARZA- KONTO
https://forum.miau.pl/viewtopic.php?f=1&t=157308

mziel52

 
Posty: 15184
Od: Czw gru 27, 2007 20:51
Lokalizacja: W-wa Śródmiescie

Post » Nie mar 22, 2009 18:07

Agalenora pisze:Na Pustola i Olbrachta kotek nie spotkałyśmy, spotkałyśmy za to cos takiego :) :wink:

Obrazek

Deja vu, gdyż to 'nasz cmentarny plakat' :)


Agalenora w nawiązaniu do Twojego pytania;

http://forum.miau.pl/viewtopic.php?t=89426&highlight=
"Nie nowina, że głupi mądrego przegadał; Kontent więc, iż uczony nic nie odpowiadał, tym bardziej jeszcze krzyczeć przeraźliwie począł; Na koniec, rzekł mądry, by nie być w odpowiedzi dłużny:
Wiesz, dlaczego dzwon głośny? Bo wewnątrz próżny."
(z I.Krasickiego)

meggi 2

 
Posty: 8741
Od: Sob lip 07, 2007 21:16
Lokalizacja: Warszawa-Wola

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Google [Bot], szczurbobik i 34 gości