DT NA CITO DLA 2 LETNIEJ KOTKI -WARSZAWA-[CHOCIAŻ NA 2 TYG.]

Kocie pogawędki

Moderator: Estraven

Post » Czw mar 19, 2009 20:27

A może jest na forum psycholog dla zwierząt?

monika830

 
Posty: 56
Od: Nie paź 12, 2008 22:48

Post » Czw mar 19, 2009 20:28

monika830 pisze:
tillibulek pisze:
monika830 pisze:Przepraszam za błędy pisałam emocjonalnie nie patrząc na efekt skoro to aż taki problem to już koryguję,
Czekam na odpowiedź min: z towarzystwa opieki nad zwierzętami i związku kynologicznego ,co mam zrobić przy takich zarzutach i podejściu.
Napisałam jeszcze do kilku instytucji
Z wyrazami szacunku


:roll: :roll: :roll: no i wlasnie tak to jest... osoba taka jak Kasia poswieca sie, szuka kotom najlepszych domow, leczy te kociny, ratuje im zycie, a tu potem taki "domek" szkaluje ją i ciaga po sądach za to, ze sie martwila o kota, za ktorego jednak wciaz (w odroznieniu od "domku") czuje sie odpowiedzialna :roll: :roll: :roll:

niedobra, niedobra, Kasia..... zeby same takie "niedobre" osoby byly na swiecie to zyloby sie latwiej i przyjemniej


Ludzie opamiętajcie się -jak boga kocham jeszcze trochę a ja będe w szpitalu a koty .....Już dawno sprawę opisałam na pw do Katarzyny-a wy jeszcze dalej temat maglujecie
Z kota przeżuciliście się na szkalowanie.
Ja szkaluje ,słów mi szkoda...cóż więcej macie wypisywać ,poprzednich głupot jeszcze mało,wysilcie się chociaż i wymyślcie coś nowego świeżego.
Pozdrawiam


ok, ciesze sie, ze sie dogadalyscie

tillibulek

 
Posty: 15689
Od: Czw gru 18, 2008 15:04
Lokalizacja: Warszawa/Białołęka

Post » Czw mar 19, 2009 21:07

monika830 pisze:A może jest na forum psycholog dla zwierząt?


Psycholog dla zwierząt jest bardzo blisko stacji kolejowej Warszawa Radość - w lecznicy państwa Leśniewskich. My nie leczymy tam kotów - mamy gdzie indziej naszą wetkę, więc nie potrafię powiedzieć niczego na temat lecznicy i psychologa w niej zatrudnionego.

http://www.weterynariaradosc.waw.pl/

vega013

 
Posty: 14686
Od: Czw lut 22, 2007 20:00
Lokalizacja: Warszawa Radość

Post » Czw mar 19, 2009 21:23

Być może wsadzę kij w mrowisko...

Oczywiście całym sercem jestem po stronie Kasi i Miłki, którym ewidentnie stała się krzywda. Nie jestem w stanie wyobrazić sobie, że mogłabym oddać zaadoptowanego kota. Po prostu - jeżeli biorę futrzaka pod swój dach, to automatycznie jest on członkiem rodziny i wszystkie problemy stają się problemami rodzinnymi, czyli moimi i mojego TŻ-eta, bo oboje nasze koty kochamy i czujemy potrzebę pomagania im. Zresztą to, co napisałam, mógłby napisać każdy z nas.

Monika dopiero teraz zapytała o zoopsychologa. Zastanawiam się, czy wcześniej wyczerpała wszystkie możliwości, prosiła nas o pomoc i czy tę pomoc uzyskała, czy skorzystała z niej. Wszyscy mamy przecież na uwadze dobro zwierząt.

vega013

 
Posty: 14686
Od: Czw lut 22, 2007 20:00
Lokalizacja: Warszawa Radość

Post » Czw mar 19, 2009 22:39

Tillibulku ! Ja na całe szczęście nie mam męża bo zresztą wredna jestem i pewnie żaden by ze mną nie wytrzymał :twisted: I dlatego wolnoć Tomku w swoim własnym domku :lol: A do pomocy mam 17 letniego Juniora który też lubi futrzaki , a jak ja mam jakąś dłuższą nieobecność to moja była Niania do syna zamienia się w obecną Nianię do kotów :lol: A co dobrze mi sie powodzi :wink: to moje kociaste maja osobista opiekunkę :lol:
Obrazek

majencja

 
Posty: 5792
Od: Wto lis 04, 2008 23:17

Post » Czw mar 19, 2009 22:56

Miłka pojedzie do ariel w poniedziałek a co potem zobaczymy bedziemy jej nadal szukac domku ,mam nadzieje że takowy szybko sie znajdzie .

kasia79

 
Posty: 2828
Od: Śro sty 02, 2008 21:44
Lokalizacja: opolskie Brzeg/OPOLE

Post » Czw mar 19, 2009 23:24

kasia79 pisze:Miłka pojedzie do ariel w poniedziałek a co potem zobaczymy bedziemy jej nadal szukac domku ,mam nadzieje że takowy szybko sie znajdzie .


Jeżeli mój TŻ w poniedziałek po południu/wieczorem będzie w domu, to zawieziemy Miłkę z Ariel. Niestety - ma taką pracę, że niczego nie jest pewien, a ja - razem z nim :evil: Chcielibyśmy pomóc kotuni.

vega013

 
Posty: 14686
Od: Czw lut 22, 2007 20:00
Lokalizacja: Warszawa Radość

Post » Pt mar 20, 2009 7:37

Dziekuje za oferowana pomoc ,kotce napewno sie przyda .
Ariel napisze w poniedziałek jak kotka sie zachowuje i ile moze u niej zostać.

kasia79

 
Posty: 2828
Od: Śro sty 02, 2008 21:44
Lokalizacja: opolskie Brzeg/OPOLE

Post » Pt mar 20, 2009 8:01

kasia79 pisze:Dziekuje za oferowana pomoc ,kotce napewno sie przyda .
Ariel napisze w poniedziałek jak kotka sie zachowuje i ile moze u niej zostać.


Dobrze, że wszystko idzie w dobrym kierunku.

Najwazniejsza jest teraz Miłka i tylko o niej powinno sie tu pisać.

honda11

 
Posty: 6665
Od: Wto maja 27, 2008 10:43
Lokalizacja: Leszno / Wielkopolska

Post » Pt mar 20, 2009 8:33

majencja pisze:Tillibulku ! Ja na całe szczęście nie mam męża bo zresztą wredna jestem i pewnie żaden by ze mną nie wytrzymał :twisted: I dlatego wolnoć Tomku w swoim własnym domku :lol: A do pomocy mam 17 letniego Juniora który też lubi futrzaki , a jak ja mam jakąś dłuższą nieobecność to moja była Niania do syna zamienia się w obecną Nianię do kotów :lol: A co dobrze mi sie powodzi :wink: to moje kociaste maja osobista opiekunkę :lol:


hihihiihi :lol: superkowo :lol:
ja tez na nowym osiedlu bede musiala takiej niani poszukac...

tillibulek

 
Posty: 15689
Od: Czw gru 18, 2008 15:04
Lokalizacja: Warszawa/Białołęka

Post » Pt mar 20, 2009 8:56

Miłeczko, HOPsaj, moze jakis wspanialy domek Cie wypatrzy i pokocha od pierwszego wejrzenia :):):)

tillibulek

 
Posty: 15689
Od: Czw gru 18, 2008 15:04
Lokalizacja: Warszawa/Białołęka

Post » Pt mar 20, 2009 12:20

Hop do góry kiciusiu, po domek!
Obrazek

majencja

 
Posty: 5792
Od: Wto lis 04, 2008 23:17

Post » Pt mar 20, 2009 12:41

Pani Katarzyno Przepraszam bardzo że się zapytam lecz czy miłka miała robione usg po sterylce?-Jak również jakieś badania?
Proszę o kontaky ,gdyż te informacje są potrzebne weterynarzowi.
Cały czas zakładałam iż takowe miała zrobine stąd nie wziełam pod uwagę problemów wynikających z np,rujki która często jest przy pozostałościach po sterylce.
Lekarz również z miła chęcia zapoznał by się z kartą medyczna (ja tak to nazwałam)kotki.
Fajnie by było jak jeszcze dziś bym miała odpowiedź w tej sprawie
z góry bardzo dziękuje
Pozdrawiam
Ostatnio edytowano Pt mar 20, 2009 13:04 przez monika830, łącznie edytowano 1 raz

monika830

 
Posty: 56
Od: Nie paź 12, 2008 22:48

Post » Pt mar 20, 2009 13:00

vega36 pisze:
monika830 pisze:A może jest na forum psycholog dla zwierząt?


Psycholog dla zwierząt jest bardzo blisko stacji kolejowej Warszawa Radość - w lecznicy państwa Leśniewskich. My nie leczymy tam kotów - mamy gdzie indziej naszą wetkę, więc nie potrafię powiedzieć niczego na temat lecznicy i psychologa w niej zatrudnionego.

http://www.weterynariaradosc.waw.pl/


Może od tego trzeba było zacząć a nie od potępienia mnie.Jeśli ktoś się czuje bezradny to nie należy krzyczeć tylko porozmawiać.
Dziękuje za informację
już ,znalazłam osobę która zaoferowała mi pomoc
Dodam że jest to specjalista z kliniki beż domysłow bo wiele nieporozumień się wytworzyło ja zaobserwowałam z niedomówień i pochopnej interpretacji słów.Niekiedy warto komuś spróbować pomóć a nie" siać wiatr"

monika830

 
Posty: 56
Od: Nie paź 12, 2008 22:48

Post » Pt mar 20, 2009 13:26

vega36 pisze:Być może wsadzę kij w mrowisko...

Oczywiście całym sercem jestem po stronie Kasi i Miłki, którym ewidentnie stała się krzywda. Nie jestem w stanie wyobrazić sobie, że mogłabym oddać zaadoptowanego kota. Po prostu - jeżeli biorę futrzaka pod swój dach, to automatycznie jest on członkiem rodziny i wszystkie problemy stają się problemami rodzinnymi, czyli moimi i mojego TŻ-eta, bo oboje nasze koty kochamy i czujemy potrzebę pomagania im. Zresztą to, co napisałam, mógłby napisać każdy z nas.

Monika dopiero teraz zapytała o zoopsychologa. Zastanawiam się, czy wcześniej wyczerpała wszystkie możliwości, prosiła nas o pomoc i czy tę pomoc uzyskała, czy skorzystała z niej. Wszyscy mamy przecież na uwadze dobro zwierząt.


No właśnie to ja zapytałam ,mimo iż wet sugerował problemy psychiczne ale ja to odebrałam zupełnie inaczej ,bo porostu zapomniałam o tym że istnieje ktoś taki-i nie miałam pojęcia o psychice kota tak naprawdę .
Spotkałam za to strasznie sympatycznęą osobę ,całkiem przypatkiem ,która od lat choduje koty i uświadomiła mi podczas rozmowy pewne aspekty kocich zachowań.
Ale niestety rozmawiała ze mną,a nie pisała.
To tyle .przepraszam za kolejny elaborat ,

-a tak pewnej osobie odpowiem.... iż może nie mam pojęcia o pracy w fundacji ale ja również uratowałam małą gromadkę zwierzaków

monika830

 
Posty: 56
Od: Nie paź 12, 2008 22:48

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Baidu [Spider], Google [Bot], Meteorolog1, puszatek i 49 gości