Na szczęscie nie, jelitka ma puste, a kupy ma malutko i oddaje ją o miękkiej konsystencji

podawane jej leki działają naprawdę bardzo dobrze.
Rysia jest bardzo słaba po tych ostatnich zabiegach, naprawdę były ciężkie, bolesne i bardzo stresujące. Organizm bardzo się osłabił. Podałam jej wczoraj 2 x 10ml strzykawki obesity, zjadła bez większej walki
Wczoraj po północy, gdy skończyłyśmy się z Rysią kroplówkować, wydała mi się za zimna, kurczowo ściskała mnie łapką za palec, a oczy wyglądały jakby widziały już drugą stronę
wyglądała tak:
zmierzyłam jej temperaturę i serce mi stanęło

weszła w stan hipotermii mimo ogrzewania cały dzień, miała 36,2...

trzeba było szybko ją ratować, rozgrzać masażami, gorącą wodą, kocem elektrycznym, w kontenerku przy rozkręconym na maxa kaloryferze, wykorzystaliśmy co się dało, Rysia nawet nie protestowała

Masowałam ją i intensywnie rozgrzewałam jakiś kwadrans, potem opatulona jak na syberii w bardzo gruby koc polarowy z warstwą izolacyjną grzała się na kocu elektrycznym. Po zmierzeniu temperatury po 30 minutach miała 37,5

ledwo patrzę na oczy, wstawałam do niej całą noc, sprawdzać, czy wszystko ok. Dziś rano ma temperaturę 37,7

wypuściłam ją z kontenerka, w którym była zamknięta, przywitała nas dziarskim miauczeniem i pobiegła do drzwi, chciała uciec z pokoju. Kręciła mi pod nogami ósemki, gdy szykowałam jej śniadanie, nie wiedziała, że to karma lecznicza

oczywiście obwąchała ją i nie chciała zjeść, dostała w strzykawie, a potem (wiem, że nie powinnam, ale jest w takim stanie, że musi jeść cokolwiek, możliwie jak najłatwiej strawnego), dałam jej miamorka dla kociąt. Jadła aż jej się uszy trzęsły

oto Rysia dziś rano
oczka ma żywsze, jest bardziej ruchliwa i podrapała mnie przy podawaniu obesity
Bardzo prosimy o mocne kciuki za Rysię, najbliższe dni będą dla niej decydujące, jeśli organizm pokona to koszmarne osłabienie i wyjdzie z tego stanu, będzie można odetchnąć.. W nocy bardzo baliśmy się, że ją stracimy i poczuliśmy, jak bardzo bliski i drogi nam jest ten mały bury śmierdziuszek bez ogonka. Idę do weta, wyposażę się w leki przeciwwstrząsowe gdyby tfu tfu znów coś złego zaczęło się dziać...