Qua wcina dziennie po jednym żółtku tzn. wczoraj zjadł tylko pół ale bez żółtka ani rusz. Całe szczęście trochę szybciej (i dłużej) zajada się suchym. Czasami tracę sens robienia tego wszystkiego. Qua się mnie boi, jak wyciągam po niego dłonie to ucieka, rzadko sam przyjdzie do mnie. Moja mama też nie ułatwia nam sprawy. Teraz kot szukając ucieczki chodzi do niej. Wczoraj szła spać przede mną a Qua był bez leków i kroplówki więc jej powiedziałam, żeby go nie wpuszczała. Oczywiście, że mnie nie posłuchała i musiałam wyciągać zaspanego kota, który przez każdą taką akcję coraz gorzej na mnie reaguje
A zdrowotnie tak sobie jest... kroplówki dalej codziennie. Mam nadzieję, że dobrze robię wydłużając mu tak sztucznie życie. On nie jest zadowolony... zastanawiam się żeby może odstawić te wszystkie cholerne leki i dać mu ostatnie chwile takie radosne. Zaraz jednak ta myśl odchodzi, żeby jednak walczyć o jego życie. Ciężko toczy się walki, które są z góry przegrane
