To może ja opiszę największe numery moich kotów. Kiedyś miałam pręgowaną kotkę Kicię. Pewnego razu Kicia wskoczyła na balustradę balkonową (na 9 piętrze) po czym... przeskoczyła z niej na oddalony o 2 metry parapet okna mojej sąsiadki

i weszła jej do mieszkania! Innym razem wlazła do siatki po kurczaku, a że nie umiała z niej wyjść, wię zaczęła biec (fajnie wyglądała pędząca reklamówka z kocim ogonem

) prosto w stronę otwartego okna. Zatrzymała się dopiero jak już połową kota była za oknem

Przez miesiąc nie wskakiwała na parapet. Fajnie było też jak na wakacjach wlazła na szczyt bardzo wysokiego drzewa i bała się zejść... mój tata musiał tam wejść po nią

W ogóle Kicia zawsze miała ciekawe pomysły na wakacyjnych wyjazdach: całonocne wyprawy do lasu, bicie się z okolicznymi kotami i psami (raz nawet pobiła się z dzikim zwierzęciem, prawdopodobnie była to kuna) oraz doskonalenie łowieckiego (myszy) i złodziejskiego (wędzone ryby ze stołówki) fachu
Na ostatnich wakacjach Żelek postanowił wybrać się na długi spacerek po okolicy akurat w dniu naszego wyjazdu. Zaraz mieli nowi goście przyjechać, a ja z mamą z tobołkami czekałyśmy sobie 5 godzin przy samochodzie aż Żelek raczył przyjść

I jeszcze jedną rzecz opowiem. Żelek bardzo lubi patrzeć jak się nalewa woda do wanny. No i kiedyś tak sobie patrzył po czym jak już wanna była pełna.... wskoczył do niej

ale chyba uznał, że woda za gorąca

, bo natychmiast go odrzuciło i wylądował prosto na moim suchym, czyściutkim ręczniku
