Chodze i robie jej zdjecia ... taka jest jakas marKOTNA [

] (jutro wet oczywiscie !!)
juz wyschla, dalej brudna, zjadla 2 porcje miesa i 1 porcje chrupek
zwinela sie w klebek na materacyku i chyba bedzie spac.
Nie bardzo mam sily pisac ... ale na prosbe Progect (dzieki!) pokrotce: widziano ja na dachu, rozne osoby, w roznych dniach i porach; ja nie. Dzis wreszcie zobaczylam, jak cos jasnego przelecialo po parapecie zewn. ale tak szybko, ze nie poznalam.
Wygladalam, krzyczalam, kicialam, wylozylam szynke przy kazdym oknie,
w sypialni otworzylam okno dachowe i zwykle, koty zamknelam w drugim pokoju. Przystawilam drabine do dachowego, wyszlam na szczyt i przez okno dachowe kicialam, dzwoniac jednoczesnie po rady do Lutry i Tweety,
jako doskonalych lapaczek. W sumie Lutry rada - czekac - okazala sie najlepsza. Na kicianie i wolanie stworzenie uciekalo po dachu za kominy,
wiec zrezygnowalam, polozylam sie, przykrylam koldra (bo zimno sie zrobilo w pokoju straszliwie ) i przy otwartych oknach czekalam co bedzie (w dachowym oknie zaczepilam szmatke z waleriana).
Po jakichs 20 min nagle sie pokazala na parapecie, zaczela jesc szynke,
a potem weszla do srodka rozejrzala sie, zobaczyla chrupki na podlodze i zeskoczyla do pokoju, zeby je jesc. Szara od brudu, chuda, nie moglam poznac - ale obrozka nie pozostawiala watpliwosci (zreszta juz na dachu po ogonie z ciemna smuga na wierzchu poznalam, ze to ona).
Sparalizowalo mnie na ten widok, balam sie ze jak sie rusze znow wyskoczy .. ale zaczela eksplorowac pokoj, oddalila sie od okien, wiec ja myk, zamknelam okno jedno, drugie - i czekalam co zrobi. Latala po szafach pod sufitem i popiskiwala, ale juz nie bylo wyjscia .. Poczekalam az sama podejdzie, no i tyle. Chyba z 10 lat mi przybylo ..
Na razie po pierwszej kapieli wyschla, zjadla, zrobila modelowa kupke, teraz odpoczywa. Kataru ani urazow nie stwierdzilam, dziasla rozowe, goraczki brak, temp. normalna o ile moge ocenic, nie kaszle, osluch w miare normalny. Opuszki cale i nie zniszczone, bez urazow, pazury nie polamane. Obrozke juz zalozylam z powrotem, napisawszy na niej numer telefonu trwalym pisakiem. Oczku tez zaraz napisze ... na wszelki wypadek, choc ona do okien w ogole sie nie pcha, tylko po szafkach skacze. Plamka poznala ja, i nawet polizala. Za to Misia syczy jak szalona bo Plama pachnie szamponem kocim (paskudny perfumiasty zapach, faktycznie).
impreza bedzie jak sie odrobie i jak sie pozbieram .. post nie post ...
