3,5-Miesięczne kociaczki, 2 wróciły z adopcji, szukamy DS!!!

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Sob mar 14, 2009 22:37

Nie mam dziś aparatu, aby porobić świeże zdjęcia.
Ale jutro na mur wkleję.
Obrazek Obrazek

:201461 :cat3: . . . . . NASZ KOCI BLOX http://kocidomtymczasowy.blox.pl/html

:catmilk: :catmilk: :catmilk: :catmilk: :catmilk: :catmilk: :catmilk: :catmilk: :catmilk:

delfinka

 
Posty: 9012
Od: Wto gru 05, 2006 0:13
Lokalizacja: obecnie miedzy Łodzią a Warszawą

Post » Sob mar 14, 2009 22:42

8O 8O - a tak dobrze wyglądało :( :(

Kciuki za zdrówko Aladynka :ok: :ok:

Aleksandra59

 
Posty: 12973
Od: Czw lip 05, 2007 21:15
Lokalizacja: Warszawa, Wilanów

Post » Sob mar 14, 2009 22:48

Mokrego Iamsa też nie zjadł? To by było bardzo dziwne, bo Kiciuś jego tak nie męczył, jak Viki i jeszcze wczoraj Aladynek wdrapywał mi się po nodze do jedzenia, a rano piszcał o jedzonko do wtóru z Viki. Zapalenie jelit było wyleczone. To musi być stres, tylko dlaczego? A z Vikusią wszystko w porządku? Ech, chciałam je uratować od stresu i chyba niewiele z tego wyszło...mam nadzieję, że szybko maluchy wróca do normy i dalej będą się ze sobą tarzać po podłodze :)

Necraria

 
Posty: 68
Od: Pt sty 30, 2009 9:32
Lokalizacja: Warszawa

Post » Nie mar 15, 2009 0:05

tak tak, z Viki jest OK, co chwila do michy dopada

i przypomniała sobie :roll: koszyk, w którym wszystkie spały.

Wygląda w nim dokładnie tak samo uroczo :lol:
Obrazek Obrazek

:201461 :cat3: . . . . . NASZ KOCI BLOX http://kocidomtymczasowy.blox.pl/html

:catmilk: :catmilk: :catmilk: :catmilk: :catmilk: :catmilk: :catmilk: :catmilk: :catmilk:

delfinka

 
Posty: 9012
Od: Wto gru 05, 2006 0:13
Lokalizacja: obecnie miedzy Łodzią a Warszawą

Post » Nie mar 15, 2009 1:21

dellfin612 pisze:Niestety muszę wznowić wątek :cry:

Aladynek i Viki wrócili do mnie po adopcji. Było wczesne popołudnie.

W nowym domu kociaki były 5 tygodni ...

Wybacz, trafiłam na ten wątek przypadkiem. Nie będę się wtrącać, ale MUSZĘ zapytać - JAK to jest możliwe, że po ponad miesiącu ludzie oddają kotki??? 5 tygodni byli razem i co? i tak po prostu, nagle się odwidziało?? Niby lepiej, że wróciły, niż gdyby miały zostać wyrzucone, ale ... no po prostu ... zawsze jak brałam kociaczka to było "na dobre i na złe, i na zawsze". Kotki są różne. Jedne miziaki, inne "samoswoje", ale każde kochane.

zabers

Avatar użytkownika
 
Posty: 26197
Od: Nie lut 08, 2009 14:21
Lokalizacja: Poznań

Post » Nie mar 15, 2009 1:43

zabers pisze:
dellfin612 pisze:Niestety muszę wznowić wątek :cry:

Aladynek i Viki wrócili do mnie po adopcji. Było wczesne popołudnie.

W nowym domu kociaki były 5 tygodni ...

Wybacz, trafiłam na ten wątek przypadkiem. Nie będę się wtrącać, ale MUSZĘ zapytać - JAK to jest możliwe, że po ponad miesiącu ludzie oddają kotki??? 5 tygodni byli razem i co? i tak po prostu, nagle się odwidziało?? Niby lepiej, że wróciły, niż gdyby miały zostać wyrzucone, ale ... no po prostu ... zawsze jak brałam kociaczka to było "na dobre i na złe, i na zawsze". Kotki są różne. Jedne miziaki, inne "samoswoje", ale każde kochane.


różne bywają okoliczności przerwania adopcji.

W ubiegłym roku jeden kocurek wrócił z powodu ujawnionej alergii,
potem kotka z powodu agresji (obecnie jest adoptowana przez Książną Kluskę i ona może powiedzieć coś na temat agresji, czy raczej nieagresji tej kotki :lol: )
trzeci kotek z niepodanych powodów. Zresztą dla niego stres był tak silny, że po dwóch tygodniach odszedł.
Dążę do tego, że powody rezygnacji mogą być różne
i nauczyłam się nie pytać,
bo dla mnie to bez znaczenia.
Po prostu kota przyjmuję z powrotem,
zadowolona, że opiekun wywiązując się z umowy nie porzuca, nie oddaje gdzieś dalej.
Obrazek Obrazek

:201461 :cat3: . . . . . NASZ KOCI BLOX http://kocidomtymczasowy.blox.pl/html

:catmilk: :catmilk: :catmilk: :catmilk: :catmilk: :catmilk: :catmilk: :catmilk: :catmilk:

delfinka

 
Posty: 9012
Od: Wto gru 05, 2006 0:13
Lokalizacja: obecnie miedzy Łodzią a Warszawą

Post » Nie mar 15, 2009 1:44

Właściwie należałoby zmienić tytuł watku.

Agnieszko, czy możesz to zrobić?
Obrazek Obrazek

:201461 :cat3: . . . . . NASZ KOCI BLOX http://kocidomtymczasowy.blox.pl/html

:catmilk: :catmilk: :catmilk: :catmilk: :catmilk: :catmilk: :catmilk: :catmilk: :catmilk:

delfinka

 
Posty: 9012
Od: Wto gru 05, 2006 0:13
Lokalizacja: obecnie miedzy Łodzią a Warszawą

Post » Nie mar 15, 2009 1:53

dellfin612 pisze:
zabers pisze:
dellfin612 pisze:Niestety muszę wznowić wątek :cry:

Aladynek i Viki wrócili do mnie po adopcji. Było wczesne popołudnie.

W nowym domu kociaki były 5 tygodni ...

Wybacz, trafiłam na ten wątek przypadkiem. Nie będę się wtrącać, ale MUSZĘ zapytać - JAK to jest możliwe, że po ponad miesiącu ludzie oddają kotki???


różne bywają okoliczności przerwania adopcji.

[...]
Dążę do tego, że powody rezygnacji mogą być różne
i nauczyłam się nie pytać,
bo dla mnie to bez znaczenia.
Po prostu kota przyjmuję z powrotem,
zadowolona, że opiekun wywiązując się z umowy nie porzuca, nie oddaje gdzieś dalej.

Bardzo dziękuję i trzymam kciuki za Małych Puchatych Ludzi, żeby znaleźli dom, w którym będą mogli spokojnie prowadzić "wybitnie osiadły tryb życia". :)

zabers

Avatar użytkownika
 
Posty: 26197
Od: Nie lut 08, 2009 14:21
Lokalizacja: Poznań

Post » Nie mar 15, 2009 2:00

dellfin612 pisze:
zabers pisze:
dellfin612 pisze:Niestety muszę wznowić wątek :cry:

Aladynek i Viki wrócili do mnie po adopcji. Było wczesne popołudnie.

W nowym domu kociaki były 5 tygodni ...

Wybacz, trafiłam na ten wątek przypadkiem. Nie będę się wtrącać, ale MUSZĘ zapytać - JAK to jest możliwe, że po ponad miesiącu ludzie oddają kotki??? 5 tygodni byli razem i co? i tak po prostu, nagle się odwidziało?? Niby lepiej, że wróciły, niż gdyby miały zostać wyrzucone, ale ... no po prostu ... zawsze jak brałam kociaczka to było "na dobre i na złe, i na zawsze". Kotki są różne. Jedne miziaki, inne "samoswoje", ale każde kochane.


różne bywają okoliczności przerwania adopcji.

W ubiegłym roku jeden kocurek wrócił z powodu ujawnionej alergii,
potem kotka z powodu agresji (obecnie jest adoptowana przez Książną Kluskę i ona może powiedzieć coś na temat agresji, czy raczej nieagresji tej kotki :lol: )
trzeci kotek z niepodanych powodów. Zresztą dla niego stres był tak silny, że po dwóch tygodniach odszedł.
Dążę do tego, że powody rezygnacji mogą być różne
i nauczyłam się nie pytać,
bo dla mnie to bez znaczenia.
Po prostu kota przyjmuję z powrotem,
zadowolona, że opiekun wywiązując się z umowy nie porzuca, nie oddaje gdzieś dalej.


Powody oczywiście mogą być różne - bardziej lub mniej uzasadnione :? Ja bym jednak pytała - bo to może być ważne z punktu widzenia kota.

Nie mam dużego doświadczenia w adopcjach, ale jak Allan w nowym domku zaczął sikać na łóżka i przez cały czas miauczał, a ja w domu miałam Puszkina też płaczącego przez praktycznie cały czas - to sama podjełam decyzję o powrocie Allana do mnie 8) No bo takiej miłości nie wolno rozdzielać :wink:

Aleksandra59

 
Posty: 12973
Od: Czw lip 05, 2007 21:15
Lokalizacja: Warszawa, Wilanów

Post » Nie mar 15, 2009 2:18

Ola, ja nie pytam o powód powrotu.
Jeśli są jakieś kwestie do omówienia, to oczywiście są omawiane.
Jeśli człowiek sam chce podać powód rezygnacji, to mówi.
Ja nie pytam dlatego, że w opisywanych ubiegłorocznych 3 przypadkach (a także w sporadycznych z lat poprzednich) podano mi fałszywe informacje. Zostały później zweryfikowane przez te same osoby. Żadna z informacji, prawdziwa i fałszywa nie była mi do niczego potrzebna.
Doszłam więc do wniosku, że nie będę pytała, po prostu koty przyjmuję i szukam im nowych domów.
Ze stoickim spokojem, ponieważ wiem, że w końcu każdy kot trafi tam gdzie jego Przeznaczenie.
Obrazek Obrazek

:201461 :cat3: . . . . . NASZ KOCI BLOX http://kocidomtymczasowy.blox.pl/html

:catmilk: :catmilk: :catmilk: :catmilk: :catmilk: :catmilk: :catmilk: :catmilk: :catmilk:

delfinka

 
Posty: 9012
Od: Wto gru 05, 2006 0:13
Lokalizacja: obecnie miedzy Łodzią a Warszawą

Post » Nie mar 15, 2009 2:31

Delfin - po prostu bark mi słów :aniolek: :aniolek:
Twój stoicki spokój mnie powala 8) A pewność o Przeznaczeniu dla każdego kota - podzielam w 10000000% :D

Chyba będę musiała z Tobą przedyskutować Przeznaczenie Puszkina i Allanka 8)

Aleksandra59

 
Posty: 12973
Od: Czw lip 05, 2007 21:15
Lokalizacja: Warszawa, Wilanów

Post » Nie mar 15, 2009 10:40

Nie lubię jak ktoś mnie szkaluje kompletnie nie znając tematu. Powód oddania opisałam Basi, do czego podeszła ze zrozumieniem. Oddałam kociaki do niej, gdyż tak nakazuje zdrowy rozsądek i umowa adopcyjna, którą podpisałam. Nie oddałam kociaków tylko dlatego że mi się odwidziały - jakby mi się odwidziały, to bym je oddała od razu jak tylko sie dowiedziałam, że mają świerzba, którego nie powinny mieć, a jednak tego nie zrobiłam, tylko kurowałam maluchy trzymając je w osobnym pokoju. Od razu po tym jak wzięłam maluchy, chciałam je socjalizować z moim Kiciusiem, pod ścisłym nadzorem moim i czasem mojej mamy, bo tak było ciężko. Niestety Kiciuś wykazywał agresywne zachowanie do maluchów. Po prostu na nie skakał i wgryzwał się w szyję - maluchy się dusiły i piszczały. Wobec tego ucieszyłam się nawet że dostały kwarantannę, bo przymusowo Kiciuś będzie ograniczony do komunikacji z maluchami wyłącznie przez szparę pod drzwiami. Niestety po 3 tygodniach kwarantanny, gdy już wyzdrowiały, jak próbowałam znów socjalizować maluchy zachowanie Kiciusia nie zmieniło się ani trochę. Zauważyłam, że dotąd rezolutne maluchy są przerażone, nie dziwne, skoro jak tylko wyjdą do innego pokoju, to Kiciuś się na nie rzuca. Nawet na jedzenie nie reagował. Przeczytałam na tym forum wątki odnośnie dokacania się i nie znalazłam tam żadnych tego typu zachowań - zdarzało się, że kot nie pozwalał innemu wyjść ze swojego pokoju, ale nie widziałam wzmianki o takiej agresji i gryzieniu. Jak tylko maluchy zamykałam w ich pokoju, Kiciuś znów był moim ukochanym, przytulającym się Kiciusiem. Postanowiłam nie stresować i maluchów i Kiciusia. Widać Kiciuś nie życzy sobie kociego towarzystwa, więc niech tak będzie.

Mam nadzieję, że teraz osoby, które po mnie jeździły rozumieją sytuację i że to nie było widzimi się, tylko decyzja, którą podjęłam jako odpowiedzialna osoba, a Basia jako odpowiedzialna osoba ją przyjęła. Mam po prostu kota w domu, który ich nie tolerował, więc oddałam maluchy dla ICH dobra.

Wracając do stanu zdrowia Aladynka - czy jest jakaś poprawa? Nie dałaś mu może mleczka? Bo zauważyłam, że o ile mleko uwielbia, to jego system trawienny go nie toleruje. Cóż, najpewniej to stres, znów zmienił miejsce pobytu. Mówiłaś, że Viki rozpoznała swoje legowisko, a Aladynek nie? Naprawdę się martwię czy nie masz jakiejś paskudnej choroby grasującej pomiędzy kotkami. Kiciuś nigdy nie miał problemów trawiennych, a tydzień po pojawieniu się kociaków dostał biegunki i wymiotował 5 razy dziennie. A nie zmieniałam mu w tym okresie sposobu żywienia. Jak Twoje koty podchodza do obecności Aladynka i Viki w domu? Są zainteresowane, czy olały sprawę?

Necraria

 
Posty: 68
Od: Pt sty 30, 2009 9:32
Lokalizacja: Warszawa

Post » Nie mar 15, 2009 15:42

Aleksandra59 pisze:Chyba będę musiała z Tobą przedyskutować Przeznaczenie Puszkina i Allanka 8)


Z przyjemnością :lol:
Kiedy?
Obrazek Obrazek

:201461 :cat3: . . . . . NASZ KOCI BLOX http://kocidomtymczasowy.blox.pl/html

:catmilk: :catmilk: :catmilk: :catmilk: :catmilk: :catmilk: :catmilk: :catmilk: :catmilk:

delfinka

 
Posty: 9012
Od: Wto gru 05, 2006 0:13
Lokalizacja: obecnie miedzy Łodzią a Warszawą

Post » Nie mar 15, 2009 15:47

Oj, ale się porobiło.
Necraria, nie denerwuj się i nie złość na dziewczyny.
One zawsze myślą o dobru kotów.


Dziewczyny, proszę. Necraria wcześniej sygnalizowała mi problemy.
Podpowiadałam na ile mi wiedzy wystarczało. Widać za mało, albo przypadek nietypowy.

Proszę, pomóżcie maluchom po prostu szukać teraz nowego domu.
Przepuścimy przez maszynkę kandydatów i wybierzemy takiego,
u którego maluchy będą i bezpieczne i szczęśliwe.
Obrazek Obrazek

:201461 :cat3: . . . . . NASZ KOCI BLOX http://kocidomtymczasowy.blox.pl/html

:catmilk: :catmilk: :catmilk: :catmilk: :catmilk: :catmilk: :catmilk: :catmilk: :catmilk:

delfinka

 
Posty: 9012
Od: Wto gru 05, 2006 0:13
Lokalizacja: obecnie miedzy Łodzią a Warszawą

Post » Nie mar 15, 2009 18:00

Necraria - jeżeli Ciebie uraziłam to przepraszam. Wiedzę o tym co się dzieje z kociakami miałam tylko z Twoich postów - a na początku wygladało wszystko ok. Mogłam się tylko domyslać, że to z powodu Kiciusia :(

A moja wymiana postów z Delfin - dotyczyła problemu, że tak powiem ogólnego, a nie tego konkretnego przypadku.

Aleksandra59

 
Posty: 12973
Od: Czw lip 05, 2007 21:15
Lokalizacja: Warszawa, Wilanów

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: ametyst55, ewar, Google [Bot], kasiek1510, sluzacykitulka i 703 gości