
Moderatorzy: Estraven, LimLim, Moderatorzy
soso pisze:solaris pisze:kinga-kinia pisze:och jak ja nie lubię czarnych scenariuszy .....nie możemy od razu posądzać panią że wziąła Tosię by ją rozmnażać .....
To poczytaj http://forum.miau.pl/viewtopic.php?t=70803&highlight=
straszneaz się wierzyć nie chce
seja pisze:To zapytać weta pozostaje...
Kica powinna być już daaaawno wysterylizowana.
Jest już tam miesiąc .
Grzyb jest utrudnieniem, bo ona po sterylce będzie dostawać antybiotyk...i grzyb się rozpanoszy...
Jakiegoś wzmacniacza odporności powinna dostawać.
Może i ją zaszczepić na grzyba i wtedy sterylka...
Chociaż wg mnie to powinna być wysterylizowana w dniu w którym tam trafiła...wtedy była względnie "zdrowa" .
Miałam złe przeczucia i dalej mam.
Nim się obejrzymy i bądą kociaki na wiosnę " mix norweski" albo norweski...
makrejsza pisze:Powiedz Pani, że po sterylizacji kotki z reguły stają się milsze, spokojniejsze. I że jest duża szansa, że będzie się szybciej oswajać. Przynajmniej to wynika z moich doświadczeń.
sabina skaza pisze:seja pisze:To zapytać weta pozostaje...
Kica powinna być już daaaawno wysterylizowana.
Jest już tam miesiąc .
Grzyb jest utrudnieniem, bo ona po sterylce będzie dostawać antybiotyk...i grzyb się rozpanoszy...
Jakiegoś wzmacniacza odporności powinna dostawać.
Może i ją zaszczepić na grzyba i wtedy sterylka...
Chociaż wg mnie to powinna być wysterylizowana w dniu w którym tam trafiła...wtedy była względnie "zdrowa" .
Miałam złe przeczucia i dalej mam.
Nim się obejrzymy i bądą kociaki na wiosnę " mix norweski" albo norweski...
a ja bym tak nie histeryzowała. pani jest koleżanką mojej sąsiadki i nie chciała tylko tośki. dzwoniła o różne koty z PKDT, a załapała się na nią właśnie.
była przeszkolona przeze mnie i kingę. ale widocznie nie widzi potrzeby sterylizacji, pomimo, ze umowę podpisała. chyba skoro kotce jest u tej pani dobrze, to było by małym nietaktem kotkę zabierać od tych ludzi? mam nadzieję, ze ludzie w koncu stwierdza że ruja jest okropna. ja swojej myszki nie chciałam wysterylizowac przez 5 lat i żadnym reproduktorem nie byłam. nie wróżmy tak czarno!!!!!!!moja mycha wysterylizowana jest od niedawna. uważałam długo że sterylka to ból i cierpienie dla kota. ta pani z tego, co zrozumiałam kiedyś w rozmowie tez boi się, żeby kotki nie skrzywdzić.
tośki nie wysterylizowałyśmy, bo nie mamy zawsze kasy na koncie. a pani powiedziała, ze jak przyjdzie czas- to to zrobi i że mamy nie wydawać naszej i tak małej kasy.
Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 9 gości