Qua dziennie zjada po jednym żółtku, naginamy trochę przepisy ale razem z żółtkiem obowiązkowo dwa razy dziennie Alusal dostaję więc mam gorącą nadzieję, że nie zaszkodzi mu to żółtko strasznie. Mam nadzieję, że dobrze robię. Bardzo mało je więc liczę, że to pomoże mu utrzymywać formę. Jak zacznie mieć lepsiejszy apetyt odstawimy żółtka.
Generalnie nie jest źle. Humorek raczej dopisuje, co prawda trochę muszasty jest ale nie jest fatalnie. Ważne, że nie chowa się tylko przychodzi nawet do tej swojej paskudnej Dużej. Dzisiaj wredna baba wyciągnęła na siłę królewicza z krainy niebieskiego kocyka i pomimo krzyków, wrzasków i protestów udowodniła mu, że ma ochotę na spacer. Ochota była, a jak. Pozwiedzaliśmy okolicę, Qua obwąchał chyba wszystkie okoliczne suche gałązki na poziomie swojej mordki

Idąc tak z nim czułam się jakbym w jakimś magicznym rytuale uczestniczyła, błogosławiąc każdą suchą gałązkę jaką napotkam na swoje drodze. A teraz dla odmiany Qua siedzi mi na kolanach i mruka sobie.
Rano ma też nową obsesję. Rano jak się budzę trzeba na mnie włazić, przytulać się i spać. Oczywiście każda moja zmiana pozycji wiąże się z przekładaniem kota. Całe szczęście już nie jest dzikus i wystarczy, że go podnoszę i układam w nowym rozplanowaniu przestrzennym swojego ciała.