SHKRP czy PZF?

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Śro sty 14, 2004 9:55

amal63 pisze:I sprostowanie: Kinus miał rację, co do lic... NIE! Nie napiszę tego. Co do dopuszczenia kota do hodowli. W obu wypadkach obowiązuje ocena "doskonały" Tym razem to ja miałem nieświeże informacje. :oops: Mój błąd wynikł z tego, że mamy chwilowo lekki nieład w SHKRP. Dostosowujemy Statut do wejścia do Unii. Pozostałe przepisy też. Dlatego cytowałem ze starej wersji Regulaminu Hodowli. Już ją wywaliłem, żeby nie było więcej pomyłek. Dodam, że będzie on jeszcze musiał ulec nieznacznym poprawkom, ale to na marginesie.


Male sprostowanie - G.N mial racje :) to on o tym pisal. Co nie zmienia faktu, ze ja o tym wiedzialam, jako wspolmieszkaniec kotkow, ktore wlasnie weszly w klase dorosla i zostaly dopuszczone do rozrodu na wystawie w Ostravie.
Toffie, Bajek, Bździągwa, Julian

kinus

 
Posty: 16452
Od: Pon mar 03, 2003 23:22
Lokalizacja: Poznań

Post » Śro sty 14, 2004 10:35

Hej :) naprawde nie spodziewalam sie, ze tak proste pytanie bedzie wymagalo az tylu odpowiedzi :wink: Bardzo, bardzo dziekuje za pomoc! Tak jak wspomnialam dzieki waszym wyjasnieniom i prywatnym wiadomosciom zdecydowalam sie na SHKRP. W tym tygodniu zapisuje sie do tego klubu i chce zglosic mojego najsliczniejszego kota na wystawe. Jestem pewna, ze bedzie on najpieknijszym kotem na calej wystawie... dla mnie napewno! Raz jeszcze dzieki Wam za pomoc :!:

Alabama

 
Posty: 4
Od: Pon sty 05, 2004 20:16

Post » Śro sty 14, 2004 21:23

Cumka pisze:
Nie widzę powodu, dla którego "kochać" ma się wykluczać z "myśleć" :wink:
Mojego dachowca w życiu nie oddam, ale dla rasowych dziewczynek chciałabym jak najprzystojnieszych kawalerów... :twisted:

Absolutnie nie mam nic przeciwko dazeniu do wyhodowania pieknych i zdrowych kotow :-)
Moj sprzeciw budzi jedynie oddawanie kotow, bo sie "zuzyly"...
aktualny wątek viewtopic.php?f=46&t=221075
Urodziłam się zmęczona i żyję, żeby odpocząć.

zuza

Avatar użytkownika
 
Posty: 88205
Od: Sob lut 02, 2002 22:11
Lokalizacja: Warszawa Dolny Mokotów

Post » Śro sty 14, 2004 22:10

A ja nie wyobrazam sobie, zeby nie miec w hodowli kastratow. Przeciez kiedys kotka przestanie rodzic, albo np okaze sie, ze zle przezywa porody. I co wtedy ? szukamy jej domu, oddajemy, a jej miejsce zajmuje kotka super w typie, ktora bedzie rodzic rewelacyjnie ?
Oczywiste dla mnie jest, ze dla kotek bede chciala jak najlepszego kocura, zarowno pod wzgledem wygladu jak i charakteru (to przede wszystkim). Jednak na pewno nie oddam kastratki nikomu :) to czlonkowie mojej rodziny, tak samo nie oddalabym dzieci, papug i wszelkiego zycia. Sama tez nie chcialabym kiedys byc wymieniona tylko dlatego, ze sie postarzalam i nie nadaje sie juz do rozrodu. Wiem, ze kotow sie nie powinno odbierac personalnie, ze porownywanie do ludzi nie jest najlepszym argumentem. Jednak dla mnie wlasnie tak jest i tak to odbieram.
I wiem, ze kochajacych koty za to, ze nam towarzysza, jest wiecej niz tworzacych supertypy. Mysle, ze z milosci tez moga sie rodzic dobre koty. I cala rzesza dobrych polskich kotow na wystawach jest tego przykladem.
Toffie, Bajek, Bździągwa, Julian

kinus

 
Posty: 16452
Od: Pon mar 03, 2003 23:22
Lokalizacja: Poznań

Post » Śro sty 14, 2004 22:21

kinus pisze:Wiem, ze kotow sie nie powinno odbierac personalnie, ze porownywanie do ludzi nie jest najlepszym argumentem. Jednak dla mnie wlasnie tak jest i tak to odbieram.
.

Kotów nie mozna porównywać do ludzi tłumacząc ich zachowanie jako zachowanie ludzkie ( np złośliwość, czy chęć posdiadania potomstwa) . Ale na pewno mozna i trzeba traktować ich jako członków rodziny ( i to tych mających jedynie prawa bez obowiązków, poza łaskawym zezwalaniem na obdarzenie uwielbieniem :D ) .
I dlatego Kinus powtórzę, od Ciebie lub Tobie podobnych jedynie pochodzić może mój przyszły bardzo nieprawdopodobny rasowy kot.
Obrazek

Kaska

 
Posty: 7487
Od: Pt paź 17, 2003 21:24
Lokalizacja: Kraków

Post » Śro sty 14, 2004 22:45

Powiem Wam szczerze, że przez jakiś czas kusiło mnie, żeby nie kastrować Jankesa, pokazać go kilka razy na wystawie, usłyszec opinie sędziów i ewentualnie podjąć decyzję o kastrowaniu bądź nie. Wystawa była, opinie były (dobre, choć nie rewelacyjne), ale decyzja została podjeta przed wystawą. Przeważyło to, ze Jankes zaczął nam gnębić Hackera, kastrata. Nic to, że Hacker mu oddawał, bo silniejszy. Po co jednak mieliśmy mieć w domu tłukące się koty? Tylko dlatego, że Jankes jest ładny, srebrzysty i z białym, i ma śliczne tufki na uszach i piękny ogon? Chrzanię, za przeproszeniem, te tufki i ogon, jak mam miec w domu nieszczęśliwego kota lub koty. I Jankes powędrował do odpomponikowania. Nie żałuję.
Przyjemność z ładnych dzieci po Jankesie i bycie hodowcą znaczy dla mnie niewiele, jeżeli na drugiej szali połozy się dobre samopoczucie kotów.

Oberhexe

 
Posty: 23476
Od: Nie sie 18, 2002 21:34
Lokalizacja: Kraków

Post » Śro sty 14, 2004 23:08

Wszystkiego dobrego na nowej drodze zycia Alabamo :!:
Dziekuje za mile slowa amal63 :)

I tak z tematu o kocich zwiazkach narodzil się temat o dylematach hodowlanych. :)

Mysle, ze tej sprawy rowniez nie da się rozpatrywac w kategoriach czarny-bialy. Niczego, co dotyczy ludzi i ich relacji z innymi istotami czujacymi nie da się zaklasyfikowac w sposób jednoznaczny i nie podlegajacy dyskusji. Gdyby mogloby być tak latwo takie np. hodowle zwierzat obiektywnie i bezdyskusyjnie bylyby albo po prostu dobre albo po prostu zle. Ale tak nie ma. Z roznych wzgledow, np. chociazby ze względu na cel, który się sobie stawia zakladajac hodowle.

Mieszkamy sami w 50 m mieszkaniu w bloku, postanawiamy zajac się hodowla i jaki wyznaczamy sobie cel?
Można, dajmy na to, zalozyc sobie że z naszej hodowli będą wychodzily piekne i zdrowe koty o milym charakterze. Na co możemy sobie pozwolic? Na posiadanie powiedzmy jednej-dwoch kotek, które raz-dwa razy do roku będą mialy kocieta. Z punktu widzenia zwyklego opiekuna kota to wspaniala perspektywa. Dwie rece do glaskania, wystarczajaca ilosc miejsca dla kotek i kociat – jednym slowem ekstra sprawa. Ale wszystko co zyje ma dynamiczna nature.
Mija 6-7 lat, nasz kotka odchowala np. 8-10 miotow i zaczynamy się zastanawiac czy nie powinna już odpoczac od ciaz i karmienia. Moment jest odpowiedni, bo z kastracja nie należy zwlekac zbyt dlugo (im organizm starszy tym wieksze ryzyko), wiec podejmujemy decyzje. Zostajemy z druga kotka, która pewnego dnia rodzi nam tak sliczna coreczke, ze postanawiamy ja sobie zostawic. Sytuacja się powtarza – druga kotka zostaje kastratka – niestety wczesniej niż planowalismy, bo czwarty porod przebiegal z problemami i zabieg trzeba bylo przeprowadzic wraz z cesarskim cieciem. Zostaje nam jedna kotka, która jakos nie zachodzi w ciaze, wiec kastrujemy ja i postanawiamy zakupic dwie nowe.
Bilans 10-ciu lat hodowli - 5 kotek z czego 3 kastratki (majace przed soba jeszcze 10-15 lat zycia) i dwie mlodki.

Mlodki dojrzewaja, rodza i wkrotce w domu robi się naprawde gesto od kotow – w porywach bywa ich do 20 (czy przy takiej liczbie zwierzat może być mowa o poswiecaniu im odpowiedniej ilosci czasu? A co z zagrozeniem epidemiologicznym szczególnie groznym dla kociat?), bo dwoch kocurkow nie udalo się sprzedac i musialy zostac.

Bilans 15-stu lat hodowli – 7 kastratow i jedna rodzaca kotka.

Ja zreszta tez wkrotce trzeba wykastrowac, bo okazuje się, ze przenosi wady.
I coz nam pozostaje? Albo rezygnujemy z hodowli (wiekszosc hodowcow robi to zreszta znacznie wczesniej nie wytrzymujac presji) albo nie zmieniajac sposobu dzialania brniemy ku pewnej klesce, albo oddajemy koty, albo... wygrywamy w totka, kupujemy rezydencje, która apropo’s wlasnie chce sprzedac Michael Jakson i koncza się już wszystkie nasze klopoty (wersja tak optymistyczna, ze nieomal niemozliwa)...

Jaki z tego wniosek? Hodowla to ciezka praca, duza odpowiedzialnosc, caly wachlarz przezyc emocjonalnych ale rowniez sztuka wyboru.

I nieprawda, ze wszystkie wybory sa latwe. Jeśli wymarzylismy sobie poprowadzic linie czempionow z wlasnym przydomkiem hodowlanym przed opisanymi powyzej problemami możemy stanac już w piatym roku naszej dzialalnosci. A jeśli cos nie pojdzie zgodnie z planem (baaardzo prawdopodobne) to nawet znacznie wczesniej.

Jak sobie z tym wszystkim radzic? Chaba nie ma idealnych rozwiazan.

Można zostac nawet z 19-stoma kastratami, jak o tym pisal ktos na form hodowlanym (dziekuje Ci Kinus za wprowadzenie :D ). Dla wielu będzie to z pewnoscia decyzja zaslugujaca na najwyzsza pochwale. Ja patrze na nia z wlasnego punktu widzenia (jakze bym mogla inaczej) i co widze? Dom dla takiej liczby futrzakow musi mieć co najmniej 190 m2 (10 m na kota – w naturze potrzebuje on przestrzeni nawet do kilkudziesięciu razy wiekszej), ja nie mogę pracowac, bo tak imponujace stado wymaga wiele troski i czasu. Z czego wiec zyjemy ja i ukochane koty? Gdzie przebiega granica pomiedzy tym co wydaje się wlasciwe dla mnie, a tym co jest OBIEKTYWNIE dobre dla zwierzat, które wzielo się pod opieke? Czy nie trzeba się było zatrzymac gdzies wczesniej?

Pewna znana mi, bardzo ambitna rosyjska hodowczyni i sedzina zarazem majaca obecnie w swojej hodowli grubo ponad setke kotow (żeby zostac sedzia okreslonej kategorii trzeba hodowac koty z tejze kategorii, a ona chce być all breed) wymyslila taki sposób, ze zawiera umowy hodowlane i jej koty od maluszkow zyja w rodzinach, w których pozostaja po skonczonej karierze. To z pewnoscia jest jakis pomysl, ale kiedy sama wzielam go pod uwage, w stosunku do pozostawionej z wlasnego miotu kici, to mi jakos dziwnie zapal przygasl.

Jest jeszcze inny aspekt. Bardzo często niechec przed oddaniem do adopcji doroslego kota rodzi się z glebokiego przeswiadczenia, ze nikt oprocz nas samych nie będzie dbal o niego i kochal go rownie mocno. Przed zalozeniem hodowli trzeba wiec sobie zdawac sprawe, ze jeśli to uczucie jest w nas rozbudowane zbyt silnie, możemy w ogole nie być w stanie sprzedac zadnego kociaka. W koncu z nim jestesmy zwiazani często znacznie bardziej niż z kotami, które nabylismy. Tymczasem, jak widac chocby na przykladzie tego forum, wielu ludzi ceni sobie mozliwosc adopcji doroslego kota wiedzac, ze wspolnie sa w stanie dac sobie nawzajem jeszcze cale mnostwo szczescia. Nie wiem czy jako kot wolalabym nawet (a może zwlaszcza) na starosc być dla kogos jednym z 19-stu czy tez jednym jedynym.

Nie chce żeby moja wypowiedz, a zwlaszcza jej ostatni akapit, była odczytana jako akceptacja rotacji w hodowli. Jeśli tylko bylabym na 100% pewna zlych intencji (bezdusznosci, niewdziecznosci, interesownosci finansowej) przyswiecajacych hodowcy pozbywajacego sie kastratow, nie mialabym dla niego zrozumienia. Chociaz z drugiej strony, może dla kota byloby lepiej mieszkac z kochajacymi go ludzmi, niż z kims, dla kogo jest obojetny, albo wrecz niepozadany?

Powyzsza wypowiedzia chcialam jedynie przyblizyc pewne tematy "od strony kuchni". Przede wszystkim dlatego, ze historia, która opisalam na poczatku jest prawdziwa i wydawalo mi się, ze dobrze oddaje istote zagadnienia.
A jak się skonczyla? 16 lat pracy hodowlanej – 9 kastratow, zamkniecie dzialalnosci. Może tak to wlasnie powinno wygladac? Ocene pozostawiam Wam. :roll:

celesta

 
Posty: 113
Od: Nie sty 11, 2004 9:57
Lokalizacja: Rejowiec k. Chełma

Post » Śro sty 14, 2004 23:23

Wprowadenie Ciebie bylo dla mnie zaszczytem :) wciaz nieustannie podziwiam Twoje koty i kociaki :1luvu:
Natomiast co do sedziow - mialabym watpliwosci. Jestes pewna, ze wszystkie rasy trzeba hodowac ?
Toffie, Bajek, Bździągwa, Julian

kinus

 
Posty: 16452
Od: Pon mar 03, 2003 23:22
Lokalizacja: Poznań

Post » Śro sty 14, 2004 23:46

celesto
ja nie hoduje, ani nawet nie mieszkam z rasowymi kociakiami- i tak juz raczej zostanie. Ale - gdy czytam co piszesz przychodzi mi do glowy pewna mysl. Pewnie masz racje, ze sytuacja hodowcow gdy maja kilka kotow nie nadajacych sie do hodowli jest trudna. I ze stoja przed trudnym wyborem. dla mnie osobiscie jest to wybor miedzy dobrem kota a dobrem hodowli. A ja, podobnie jak kinus traktuje koty personalnie. i decyzja, ze hodowla jest wazniejsza niz dobro poszczegolnego zwierzaka, swiadczy o przedmiotowym traktowaniu kotow. A wg mnie osoba traktujaca zwierzeta jak rzeczy, chocby dla dobrarasy etc, nie jest dobrym hodowca. I nie kocha kotow tak, jak powinny byc kochane.
Wiec jesli wygram w tego totka kupie sobie kicie
Po Oliwce :roll: jesli oczywiscie Kinus sie zgodzi. Peta w dodatku :wink:
8 kocich ogonów i spółka (z.b.o.o.)

eve69

 
Posty: 16818
Od: Pt sie 23, 2002 15:09
Lokalizacja: gdansk

Post » Czw sty 15, 2004 0:16

celesta pisze:Pewna znana mi, bardzo ambitna rosyjska hodowczyni i sedzina zarazem majaca obecnie w swojej hodowli grubo ponad setke kotow (żeby zostac sedzia okreslonej kategorii trzeba hodowac koty z tejze kategorii, a ona chce być all breed)
Eee coś tu ktoś pomieszał. To nie tak. Żeby zostać sędzią trzeba mieć 5 miotów ze swojej hodowli i co najmniej 1 GICH pod swoim przydomkiem. (plus jeszcze spełnić parę innych wymagań, związanych z działalnością w związku, pracą na wystawach itd.) To się zgadza. Ale dotyczy to tylko pierwszego egzaminu!
Na kolejne kategorie wystarczy ocenić jako asystent sędziowski określoną dla danej kategorii ilośc kotów i zdać egzamin.

Tak BTW
celesta pisze:Można zostac nawet z 19-stoma kastratami,

W czasie kiedy kupowałem moją somalijkę (notabene w jednej z najlepszych hodowli w Europie) było tam 15 kastratów i 4 koty hodowlane
Obrazek

G.N.

 
Posty: 4042
Od: Nie lip 21, 2002 15:31
Lokalizacja: KrK

Post » Czw sty 15, 2004 18:22

G.N. pisze:
Eee coś tu ktoś pomieszał.


Zgadza sie. Ja. Oboje z Kinus macie racje, a moje bledne informacje wziely sie z niezrozumienia slow pani sedziny - "sztoby sudit nada razwiedit". Zapewne to ona sama tak sobie zaplanowala swoja prace hodowlana - hoduje bodaj szesc ras z trzech grup (oprocz czwartej, ktorej wlasnie nie ocenia), a ja nie znajac przepisow sedziowskich (sedzia nie bede, wiec sie nimi nigdy nie interesowalam) zinterpretowalam to sobie jak wyzej. Sorry za ewidentne przeklamanie i dzieki za czujnosc. :)

Kinus - zawstydzasz mnie. Inni maja znacznie wiecej powodow do dumy. Mam wlasnie przyjemnosc goscic u siebie w domu prawdziwa gwiazde. :D

eve69 - doskonale rozumiem i szanuje Twoje preferencje. One zreszta moga byc przerozne - jedni np. wola male hodowle, inni - bardzo utytulowane, jeszcze inni nie patrza na nic, byle mogli kupic kotka jak najszybciej lub jak najtaniej, itd. To chyba dobrze, ze mozna wybierac. :)

celesta

 
Posty: 113
Od: Nie sty 11, 2004 9:57
Lokalizacja: Rejowiec k. Chełma

Post » Czw sty 15, 2004 19:32

celesta pisze:Kinus - zawstydzasz mnie. Inni maja znacznie wiecej powodow do dumy. Mam wlasnie przyjemnosc goscic u siebie w domu prawdziwa gwiazde. :D


Wcale nie zawstydzam a prawde pisze :) ciesze sie, ze jestes z nami chociaz wirtualnie :) a ta gwiazda - jesli to ta o ktorej mysle, to faktycznie jest piekna :)
Toffie, Bajek, Bździągwa, Julian

kinus

 
Posty: 16452
Od: Pon mar 03, 2003 23:22
Lokalizacja: Poznań

Post » Pt sty 16, 2004 23:27

Do Adminów: Dlaczego w emotikonach nie ma cmokasków? Chciałbym posłać Celeście z dziesięć za jej ostatni wpis! To są właśnie te odcienie szarości i dobrze, że ktoś odważył się o nich wyraźnie napisać.
Witaj w klubie zakoconych, Alabamo! :D


Tak na marginesie, to zapraszam na I Międzynarodową Wystawę w Opolu 6 i 7 marca. Organizujemy my, tj, V/o SHKR Wrocław (o ile reklama nie jest tu zabroniona, bo tego nie wiem)

amal63

 
Posty: 25
Od: Sob sty 10, 2004 23:34

Post » Sob sty 17, 2004 19:08

amal63 - nie wiem co powiedziec :oops:, wiec powiem po prostu - dziekuje.

celesta

 
Posty: 113
Od: Nie sty 11, 2004 9:57
Lokalizacja: Rejowiec k. Chełma

Post » Sob sty 17, 2004 19:19

Ponieważ od czasu do czasu na Forum powraca pytanie "czym różni się PZF od SHKRP", to mam propozycję.
Może osoby kompetentne, które należą do tych organizacji, stworzą tabelkę, a w niej zamieszczą "suche", pozbawione emocji fakty: w tej organizacji jest tak, a w tej tak.
Przyda się takie zestawienie na przyszłość.

Wojtek

 
Posty: 27892
Od: Śro wrz 03, 2003 3:43
Lokalizacja: Warszawa - Birmanowo

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: teesa i 48 gości