Tosza pisze:problem w tym, że Volvo specjalnie leczona nie jest. Dostaje karmę leczniczą, enzymy trzustkowe, leki na regenerację wątroby i bakterie na odbudowę flory bakteryjnej.
Sądząc z samych tylko efektów, to jest dobry kierunek. Jak widać, wcześniejsze leczenie nie tylko jej nie posłużyło, ale wręcz bardzo pogorszyło jej stan. "Najlepsze efekty leczenia mają ci lekarze, którzy zamiast leków stosują syrop malinowy" to stwierdzenie sprzed wieeeelu bardzo wielu) lat do tej pory nie straciło na aktualności.
Obawiam się, że wiele kotów na forum umiera nie z powodu choroby, a z powodu szprycowania ich lekami w zbyt dużej ilości, naraz i bez przerw koniecznych na regenerację narządow. To, co jednym ciągiem dostało to malutkie kociątko, zdrowego, silnego chłopa zwaliłoby z nóg. Metronidazol, który panowie dochtorzy jej chcieli aplikować prawdopodobnie by ją zabił.
Nic nie przesadzam - z takim właśnie "zdrowym, silnym chłopem" rozmawiałam w sobotę. Opowiadał, jak się czuł po serii antybiotyków, które w dodatku nie skutkowały. Pomogło mu wyzdrowieć... dopiero samowolne odstawienie wszystkiego, czym nowoczesna medycyna go naszprycowała.
Jeśli mała robi już tylko 4 kupy dziennie, to jest naprawdę olbrzymi krok naprzód! Ona miała biegunkę bez przerwy przez co najmniej kilka tygodni - zniszczyć przewód pokarmowy można bardzo szybko, na regenerację trzeba będzie czekać wiele miesięcy. Lub dużej. Kosmki jelitowe muszą odrosnąć, to nie dzieje się w ciągu tygodnia. Jak będzie wyglądała regeneracja pozostałych uszkodzonych narządów - to zależy nie tylko od organizmu kotki. Zależy niestety od tego jakie działania będą prowadzone.
Oby były one mądre i ostrożne.