Kotula już w ogóle nie czuje nóg. Wczoraj jak przyjechaliśmy i chciała wyjść z transportowego pudełka, zdałąlą tylko porzucać głową na różne strony, łapki jej już wcale nie słuchają. Nie chce jeść... Wczoraj też nie jadła ale dostała kroplówkę. Co do łapek, to dostaje lek, który zwiększa przewodnictwo nerwowe. Ale po wczorajszym zastrzyku nie widać poprawy... Chcemy dać jej serię tego leku, może coś pomoże. Całe nieszczęście w tym, że mamy dwie poważne sprawy- i niedowład i białaczkę. Chociaż któryś wet z LUblina twierdził, że takie pęknięcie jakie zobaczył na rentgenie nie powinno mieć takich skutków... Stawiał na sprawy mózgowe. Że może ta białaczka już od dawna była, tylko siedziała ciiicho

i szkodziła, gdzie tylko mogła, nawet w łepetynce. To całkiem możliwe... wczoraj wet nas pytał czy kotula często miauczy bezgłośnie. I jak tak przypomnę sobie to faktycznie, miauczała tak jakby jej się nie chciało miauczeć. Pdobno to jest objaw białaczki? Nigdzie o tym nie czytałam:-( Myślałam że ona tak ma, nie lubi gadać... Śluzówki ma różowe jeszcze, sama ta białaczka nie byłaby taka straszna, może by się tak Kitula nie poddała...Jedno mogę powiedzieć- znaleźliśmy dobrego weta. A nawet dwóch:-) Tylko trochę późno. Idę ją pomiziać, tyle mogę jeszcze zrobić.