Maagda, wiesz, ja nie gotuję

tylko czasami, z musu, gdy wyskrobię troszkę czasu
gdy TŻ chce zjeść obiad, to musi go ugotować,
mnie wystarczają chińskie zupki ,
brrr, paskudztwo.
Mario, jesteś spostrzegawcza
mały faktycznie waży ponad ćwierć kilo, a nie jakieś tam 137g
Dziś, dzielny chłopak, podniósł ogonek do góry
po raz pierwszy, sprawił nam taką radochę
wprawdzie krótko utrzymał w górze, ale wystarczyło
i dziś pierwszy raz przysiadł na zadku i zaczął z ciekawością przyglądać się kotom,
byłam ciekawa o czym tak sobie myśli,
a po chwili spojrzał na mnie i rzucił się pędem
całym ciałkiem wołając "
mamusia, co to jest"
On jest tak cudownie czytelny
Podbiega do nas na nasz widok i od razu wchodzi i siada na kapciu,
a jesli wyciągamy do niego rękę to natychmiast się na nią wdrapuje,
gdyby mógł to by się do nas przykleił
Od paru dni trafia do swojego domku.
Bo w ogóle to jest tak
stoi wielgachna klatka wystawowa,
w niej jest wyścielony i przykryty przed przeciągami wiklinowy koszyk,
podłoga jest wyłożona kocykiem, żeby od blachy nie było zimno,
w rogu stoi kuweta,
a w drugim miseczki,
miseczki nie mogą stać za blisko prętów,
bo koty kradną mu jedzenie.
I teraz gdy czuje się już zmęczony,
a my jesteśmy niedostępni,
to sam wchodzi do klatki, potem do koszyka i układa się do spania.
Do kuwety dziś trafiał

i w dodatku zaczął robić śliczne kupaska.
Uwielbiam go
