Witam,
Jak już niektórym pisałam na priv, dziewczyny na razie nie za bardzo mogą się dogadać. Frytka sterroryzowała Krecię i zrobiła z niej kota podmeblowego.

Są momenty, kiedy wydaje mi się, że jest lepiej, ale to chyba przedwczesna euforia. Dzisiaj w nocy były walki, biednej Kreci nie pozwolono swobodnie przejść się po pokoju. Rano więc wychodząc do pracy zamknęłam Frytkę w małym pokoju, dając Kreci szansę na pozwiedzanie. Z ogromną wdzięcznością przyjmę wszelkie sugestie co do sposobu szybkiego pogodzenia panienek. Dzisiaj zaobserwowałam jedną (wydaje mi się pozytywną) rzecz. Krecia po raz pierwszy odmachnęła Frytce łapą. Do tej pory tylko uciekała i biernie poddawała się atakom. Może to jakiś sygnał, ze ma się ku lepszemu?
Poza tym Krecia ma się dobrze. Je z apetytem, głaskana mruczy i ugniata. Tylko to przymusowe więzienie pod meblami

. Mamy jeden malutki problem (ale jego genezę wytłumaczyła mi już Rysia). Jakkolwiek siusiu ląduje gdzie trzeba, tak qupale wcale nie. Wszystkie trzy były poza kuwetą, i każda w innym miejscu (nawet nie w pobliżu kuwety). Z utęsknieniem czekam, żeby to się unormowało. Macie jakieś pomysły (doświadczenia) jak to przyspieszyć?
Jednym słowem Krecia ma już nowy dom, ale jeszcze chwilkę potrwa zanim poczuje się w nim jak u siebie. Robię co mogę, żeby dać jej odczuć, że jest kochana. Ma nadzieję, że to czuje. A z syczącą i warcząca wariatką jakoś sobie poradzimy

prawda?
Pozdrawiam i czekam na Wasze rady
Zuza