Banda Prawdziwych Drani. Part One. PROSZĘ O ZAMKNIĘCIE.

blaski i cienie życia z kotem

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Czw mar 05, 2009 0:19

Wielbłądzio pisze:na razie napiszę Wam tylko, że wszystko OK, żebyście się dłużej nie denerwowały... i już zmieniam tytuł. szczegóły za chwilę;)

ufff to mogę iść spać :D szczegóły doczytam jutro :D

alus1

 
Posty: 13699
Od: Śro wrz 03, 2008 16:26
Lokalizacja: Warszawa Mokotów

Post » Czw mar 05, 2009 0:24

Uschi pisze:
Wielbłądzio pisze:cholera, żal mi Szylkreta... jest taka słodka, zaczęła tulić się do innych kotów, znalazła sobie miejsce na drapaku, czasami śpi w Drańskim towarzystwie na parapetowym kocyku... coraz bardziej przyzwyczaja się do tego otoczenia, do Drani i do mnie, tym boleśniejsza będzie dla niej kolejna przeprowadzka :( na razie były dwa telefony, obie osoby więcej się nie odezwały :(

a mejle nie?
do mnie ze dwie osoby pisały, kazałam napisać do Ciebie...
moze zły adres jest w aukcji?


mail jest dobry, dzisiaj napisały do mnie dwie osoby:)
jedna ze Szczecina, z pytaniem, czy adopcja byłaby możliwa (napisałam, że możliwa, o ile po dogadaniu ktoś by po kota przyjechał), druga nie wiem skąd, pytała o szczegółowe warunki adopcji. godzina późna, więc dziś już nie liczę na odpowiedzi, zobaczymy, czy dostanę je jutro... ogłoszenie w lecznicy też dziś powieszone

a przed tymże Szylkretem usiłowałam się obronić przez pół nocy :roll: po czym skapitulowałam :twisted: Busiunia i tak była już obrażona(ponieważ 'honorowe miejsce' obok mnie zajęła wcześniej Bidzia) i zwiała na szafę, wobec czego Mała najbezczelniej w świecie usadowiła się tuż obok Bidusi, po czym zaczęła się przepychać 8O :twisted: Kocina o Złotym Sercu posunęła się w nogi, więc Mała tym bezczelniej się rozciągnęła i tym głośniej zaczęła mruczeć...
Lisiaczku[`] herszcie nasz, nie ma nas bez Ciebie :( Nunku[`] krowinko najpiękniejsza :( Plupluniu głupiąteczko[`]
07.03.2019 KONIEC WSZYSTKIEGO, KONIEC MNIE: Busiunia [`]
16.05.2017 PĘKŁO MI SERCE: Żabciu najukochańszy Skarbie[`]
Maciejku[`] Buniu[`] Placuniu[`] Glamutku[`] Bidonku[`] Tadzinko[`] Gadziu złotooka[`]

Wielbłądzio

Avatar użytkownika
 
Posty: 14515
Od: Sob mar 25, 2006 15:11

Post » Czw mar 05, 2009 1:02

skaskaNH pisze:Oczywiście kciuki są :ok: :ok: :ok:

A ta piosenka, którą wrzuciłaś, ma coś w sobie. I z tego, co zrozumiałam (z tłumaczenia, zamieszcoznego do teledysku), ma bardzo ciekawy i mądry tekst. Nawet nie wiedziałam, że Marie dalej nagrywa solo, pamiętam Roxette z czasów ich największej popularności, też mi się nawet podobało ;)

Gumkojad jst słodki :love: Tak, jak większośc Draństwa, wychodzi na fotkach jak niewinny, uroczy kotecek ;)


Urocza to ona jest niewątpliwie, ale czy niewinna :roll: :? ? Niby oprócz manii samobójczej i szalonej wrogości wobec Duńki nie ma innych specjalnie uciążliwych cech, ani w 1/10 nie dorównuje draństwem takiemu np. Liszkowi :twisted: , jest raczej spokojna... Więc niech już będzie, że niewinna też jest :wink:

Marie od wielu lat nagrywa solo, na długo przed i na długo po (jakiś czas temu oficjalnie ogłosili koniec zespolu, ale nie 'funkcjonowali' już od lat :wink: ) Roxette, i ja głównie tę jej solową twórczość kocham... Mam dwie ulubione ze wszystkich płyty (obie zresztą powstawały, kiedy była w ciąży, nie wiem, czy to może mieć coś do rzeczy :wink: ), na obu są piękne teksty i fajna muzyka, niestety większość utworów niedostępna na youtubie :( Komplet tłumaczeń mam ściągnięty z jakiejś oficjalnej strony, szwedzkiego niestety nie znam, choć chciałabym... Zadziwia mnie, ile wrażliwości, mądrości i delikatności jest w tej kobiecie - tak naprawdę zainteresowałam się jej osobą dopiero kilka lat temu, tj. dopiero kilka lat temu zaczęłam szukać jej biografii, tłumaczeń tekstów, dowiedziałam się, jak dużo dramatów ma za sobą itp. Roxettowa Marysia z tlenionym czubem z czasów "The Look" i "Joyride" to produkt rynkowy, nagrania po szwedzku i ostatnia angielskojęzyczna "The Change" pokazują ją chyba w miarę prawdziwą...
wrzucam dużo, może uda mi się kogoś zarazić 8)
http://www.youtube.com/watch?v=fv5qxJ1r ... re=related
http://www.youtube.com/watch?v=q2U71mNYkuk
http://www.youtube.com/watch?v=TsPRXsLA ... re=related
http://www.youtube.com/watch?v=TyjO40urusE&NR=1
http://www.youtube.com/watch?v=PSDlnslxeMs
http://www.youtube.com/watch?v=pm1CEUyIcvs&NR=1
http://www.youtube.com/watch?v=SpOMDKGaqr8


to teraz na spokojnie o Busiaczku:

zajrzałam przed chwilą do szafy, gdzie śpi - wszystko w porządku :wink:
jest jeszcze odrobinę śnięta, a kiedy chodziła, trochę plątały jej się łapki, ale jak na Busię: jest naprawdę zadziwiająco dobrze :) byłam bardzo ale to bardzo zdziwiona, kiedy przyszłam odebrać ją po zabiegu: było dopiero godzinę po, a Buśka wybudzona, mrugająca oczami, siedząca (a nie leżąca i ledwo oddychająca) 8O nie wiem, czego to kwestia, ale po wszystkich poprzednich narkozach było z nią dosyć nieciekawie, długo nie wracała jej normalna temperatura ciała, długo nie mogła ustać na nogach, jakoś ciężko jej się oddychało - to dlatego tak się bałam i powtórzyłam to wszystko lekarzom chyba z dziesięć razy :oops: zresztą może i z tego względu bardziej uważali i dali najmniejszą możliwą dawkę usypiacza...
jeszcze przed zastrzykiem Busia została wygłaskana i pochwalona przez Panią Doktor kociarę :wink: , Pan Doktor Chirurg też ją wyprzytulał i wychwalił... cóż, ciekawe jak oboje zareagują, jeśli kiedyś będę zmuszona przynieść do nich Tadeusza :strach: ...
wiecie, ta dzisiejsza wizyta na Belgradzkiej przywróciła mi trochę spokoju... upewniłam się, że gdzieś indziej też są dobrzy, prawdziwie zwierzolubni i życzliwi weci; a po drugie - że też zawsze mogę liczyć na zniżki i w ostateczności nawet kredyt :D
opcji zapłaty w naturze nie będę już tym razem brała pod uwagę :twisted: :twisted: :twisted:

nie do końca mnie to uspokaja, bo kasy jak nie było tak nie ma, a każdy dług prędzej czy później (ze wskazaniem na prędzej, o ile nie chce się spalić za sobą mostu) trzeba oddać, ale jednak zawsze to coś...

a Żabsko skrzętnie rozdrapuje rankę :twisted: jutro muszę jeszcze zanieść Buśkę na zastrzyk przeciwbólowy, jeśli Żab się nie uspokoi, to też go zapakuję :twisted:

PS. nieprawdopodobne
Plusz śpi na parapecie przytulony do pstrokatego zadka Lusi 8O czy on kojarzy, że to ta sama stwora, na którą za dnia warczy...?
pytanie czysto retoryczne: wiadomo, że nie kojarzy, bo żeby kojarzyć, trzeba najpierw posiadać zdolność myślenia :roll:
Ostatnio edytowano Czw mar 05, 2009 3:41 przez Wielbłądzio, łącznie edytowano 1 raz
Lisiaczku[`] herszcie nasz, nie ma nas bez Ciebie :( Nunku[`] krowinko najpiękniejsza :( Plupluniu głupiąteczko[`]
07.03.2019 KONIEC WSZYSTKIEGO, KONIEC MNIE: Busiunia [`]
16.05.2017 PĘKŁO MI SERCE: Żabciu najukochańszy Skarbie[`]
Maciejku[`] Buniu[`] Placuniu[`] Glamutku[`] Bidonku[`] Tadzinko[`] Gadziu złotooka[`]

Wielbłądzio

Avatar użytkownika
 
Posty: 14515
Od: Sob mar 25, 2006 15:11

Post » Czw mar 05, 2009 5:42

wpół do szóstej, chyba pora iść spać...

kiedyś nie sypiałam nocami, bo nauczył mnie tego pewien zakochany we mnie wariat :wink: , potem zresztą nie sypiałam już wraz z nim 8) ... w nocy zupełnie inaczej się pisze, maluje, gra, słucha muzyki, myśli, o różnych innych przyjemnych czynnościach dyskretnie milcząc :wink: ... a teraz...? teraz, kiedy nie potrafię już pisać, malować i grać, przyjemnych czynności nie mam z kim praktykować, kiedy bardziej wyostrzone myślenie przynosi za sobą tylko jeszcze większy ból... czy nie śpię bardziej z sentymentu, czy po to, żeby kłaść się tuż po świcie, ze strachu przed światłem dnia :( ...?

na dobranoc dokończyłam zaczętą wieczorem paczkę wiśniowych Jeżyków z alkoholem :oops: :twisted:

no tak, chciałabym iść spać... ale jak przegonić z kolan terkoczącego Maciusia, skoro usiłuję to zrobić już od ładnych kilku godzin i jak dotąd bezskutecznie :roll: ?
Lisiaczku[`] herszcie nasz, nie ma nas bez Ciebie :( Nunku[`] krowinko najpiękniejsza :( Plupluniu głupiąteczko[`]
07.03.2019 KONIEC WSZYSTKIEGO, KONIEC MNIE: Busiunia [`]
16.05.2017 PĘKŁO MI SERCE: Żabciu najukochańszy Skarbie[`]
Maciejku[`] Buniu[`] Placuniu[`] Glamutku[`] Bidonku[`] Tadzinko[`] Gadziu złotooka[`]

Wielbłądzio

Avatar użytkownika
 
Posty: 14515
Od: Sob mar 25, 2006 15:11

Post » Czw mar 05, 2009 6:50

Cieszę się, że Busia tak dobrze zniosła narkozę :D
Nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło :wink:. Zmiana weta zawsze jest trudna (a co dopiero w Twoim przypadku...), ale czasem ma naprawdę dobre konsekwencje :)

Wielbłądzio pisze:w ciągu dnia, kiedy odsypiałam, któreś cholerstwo znowu włamało się do kuchennej szafki i wywaliło jej zawartość na podłogę... po wejściu do kuchni zastałam rozsypane truskawkowe płatki kukurydziane, wymieszane z rozsypaną (po uprzednim rozszarpaniu torebki :twisted: ) szałwią, żelkami-miśkami i fantazyjnie ponakrywane strzępkami kolorowych papierowych serwetek :twisted: aha. jedno nowe opakowanie tych ostatnich zostało wywleczone na korytarz i obszczane :twisted: ponieważ już podczas poprzedniego włamania folia została pracowicie podziurkowana przez któreś Drańskie zęby, serwetek nie udało się tym razem ocalić :twisted: :twisted: :twisted: biedne wielkanocne kurczaczki, nie doczekały wiosny :(

Truskawkowe płatki kukurydziane, szałwia i żelki? Nie powiem, oryginalny zestaw śniadaniowy :smokim:. I nawet jest czym usta otrzeć po posiłku :twisted:
Znowu narzekasz na biedne futerka, a może one po prostu chciały Ci zasugerować urozmaicenie menu? 8)

Wielbłądzio pisze:za zbrodnię, która dotknęła kurczaczki, raczej na pewno wiadomo kto jest odpowiedzialny :twisted: :twisted: :twisted:
jeśli chodzi o pozostałe aspekty zniszczenia, przypuszczam iż wszystko odbyło się jak zwykle: Widmo otworzyło szafkę, Piopluś i Norcia wykopali co się tylko dało na zewnątrz, Maciejek poszarpał te pojedyncze serwetki i torebkę z szałwią, a Lich wyniósł w zębach w ustronne miejsce to nowe opakowanie, aby w spokoju i skupieniu dokonać wiadomej zbrodni :twisted:

8O
Opis współpracy powalający...
Skojarzyło mi się z dobrze zorganizowaną firmą - każdy ma swoją specjalizację i ściśle określoną rolę :twisted:
Chlory, Potwory & Psy
ObrazekObrazek Obrazek

"A house is not a home without a cat"

behemotka

 
Posty: 2155
Od: Sob maja 10, 2008 20:58
Lokalizacja: z Gdyni do Glasgow

Post » Czw mar 05, 2009 6:59

tak, ich działania zwykle są perfekcyjnie obmyślane, zaplanowane i wykonane :crying:

Buś żyje
Mamusia wreszcie wygoniła Maciejka i teraz spokojnie uda się na zasłużony spoczynek :twisted:
Lisiaczku[`] herszcie nasz, nie ma nas bez Ciebie :( Nunku[`] krowinko najpiękniejsza :( Plupluniu głupiąteczko[`]
07.03.2019 KONIEC WSZYSTKIEGO, KONIEC MNIE: Busiunia [`]
16.05.2017 PĘKŁO MI SERCE: Żabciu najukochańszy Skarbie[`]
Maciejku[`] Buniu[`] Placuniu[`] Glamutku[`] Bidonku[`] Tadzinko[`] Gadziu złotooka[`]

Wielbłądzio

Avatar użytkownika
 
Posty: 14515
Od: Sob mar 25, 2006 15:11

Post » Czw mar 05, 2009 7:14

Wielbłądzio pisze:nie uśmiecha mi się podróż z Ropuszystym do lecznicy, ponieważ 5,5 kg kota + co najmniej 2 kg transportera (Żabę pakuję zawsze na wszelki wypadek w 'dwójkę', co by mi się 'jedynka' przypadkiem nie rozpierniczyła z przeciążenia po drodze :twisted: ) + konieczność dźwigania tego ciężaru w jednej ręce (tym m.in. różni się ciężki kot od ciężkich zakupów :wink: - zakupy na ogół można przepakować w dwie siatki i nieść w dwóch rękach, a kota... :twisted: ) = wysiłek stanowiący dla mnie ogromne wyzwanie...

Kuszące :twisted: :twisted: :twisted:
Zwłaszcza po moim ostatnim inteligentnym wyczynie :roll:, kiedy do jednego transportera wrzuciłam Pasożyta (6,8 kg) i Paskudztwo (4,2), a do drugiego Błyska (5) i Bulwę (4). Do weta mam jakieś 800 metrów, ale i tak mało nie zdechłam po drodze :oops:

Wielbłądzio pisze:a Durny z Paluszkami... Wasz ulubieniec przypomniał dziś sobie, jak fajnie jest usiłować wskoczyć z rozpędu prosto na rozgrzane żelazko :roll: moja wina, powinnam była pamiętać, że to zwierzątko jest głupie i wygonić je z pokoju przed rozpoczęciem prasowania - ale naiwnie łudziłam się, że może zdążył już przypadkiem zmądrzeć :twisted: dzięki temu ja z kolei przypomnialam sobie, jak dramatyczną jest konieczność błyskawicznego dokonania wyboru którejś z opcji: a. jedną ręką usiłować odstawić żelazko na deskę rozgrzaną stroną do ściany, drugą jednocześnie próbując zatrzymać w bezpiecznej odległości rozpędzonego Głupka (ryzykując tym samym 1. upadek i stłuczenie żelazka, 2. poparzenie się); b. kompletnie lekceważąc Pluszowego Idiotę, obie ręce zająć ratowaniem żelazka :roll: udało się. Głuptak, ja i żelazko nie odnieśliśmy żadnych obrażeń :twisted:

Myślałaś może o przechrzczeniu Paluszków na "Kamikaze"? :roll:
Pod względem ciuchów jestem straszną bałaganiarą (nie żeby tylko pod tym względem :twisted:), nie prasuję niczego, więc chociaż tego mi gnojki oszczędzają... Za to Bulwa znowu chciał się bić z wrzątkiem, a konkretnie parą wodną z czajnika :?

Wielbłądzio pisze:jeżeli o mnie chodzi, czas chyba nie leczy ran - przynajmniej jednej i tej największej :( pod koniec kwietnia minie osiem lat, odkąd zostałam sama, 'osierocona' przez moją wielką i jedyną prawdziwą Miłość, odkąd skończyło się moje pełnowartościowe Życie i cała odwaga, której mnie nauczył... czas odrobinę wycisza, daje w łeb jaskrawym kolorom i emocjom, czas uczy panowania nad rozpaczą, czas wynajduje jeden po drugim jakiś erzac, czas uczy minimalizmu, czas zobojętnia, czas leczy z pięknych marzeń, czas pastwi się nad tchórzami, którzy nie potrafią raz na zawsze z nim zwyciężyć... ale są rany, którym nie sposób pozwolić się zabliźnić i zgoić - być może dlatego, że w tej ośmioletniej żałobie nadal podświadomie CHCE SIĘ, żeby tak bardzo bolało... ten ból wynika ze wspomnień i ze świadomości własnej winy... ale wspomnienia są piękne, są jedynym, co mi zostało, jedynym, czym można się otulić w tym zimnie, jedynym, w co można uciec... czuję, jak rosną i umacniają się w moim sercu korzenie jedynego marzenia, które mi zostało :( :( :(

Wielbłądziu, przytulam.
Czas nie leczy wszystkich ran. Też to przerabiałam. Ale te, których nie leczy, upływ czasu pomaga łatwiej znieść. Myśleć bez takiego bólu. I chyba także czerpać z nich siłę, doświadczenie.
Chlory, Potwory & Psy
ObrazekObrazek Obrazek

"A house is not a home without a cat"

behemotka

 
Posty: 2155
Od: Sob maja 10, 2008 20:58
Lokalizacja: z Gdyni do Glasgow

Post » Czw mar 05, 2009 8:22

Wpadam się przywitać z rana ;)

Kasiu, pewnie już śpisz, mam nadzieję, że chociaż trochę wypoczniesz.
Wiem, pewne nawyki zostają, ja też nauczyłam się siedzenia po nocach, teraz zwalczam ten nawyk, bo w ciągu dnia muszę być w jakiej takiej, względnej formie. A przerobiłam już niejednokrotnie pracowanie po 2-3 godzinach snu :roll:

Cieszę się, że z Busią wszystko dobrze. I że trafiłaś na fajną lecznicę (ta możliwość rat to bardzo duży plus, w razie czego, tfu, tfu, odpukać).
Jeśli byś dziś miała zabierać Ropuszka razem z Busią, to wyrazy współczucia - ja już mam dośc na samą myśl o targaniu dwóch kotów :roll:

skaskaNH

Avatar użytkownika
 
Posty: 21090
Od: Pt lut 03, 2006 0:21
Lokalizacja: Kraków

Post » Czw mar 05, 2009 8:23

Ufff..dobrze że po wszystkim! Głaski dla Busi i Plusia! Już On dobrze wie,obok kogo śpi! :wink:
Obrazek
Obrazek

kalair

Avatar użytkownika
 
Posty: 233427
Od: Czw maja 24, 2007 21:07
Lokalizacja: Beskid Śląski

Post » Czw mar 05, 2009 9:49

Heh, najfajniej się gra po północy:) Ale rzadko mi się to zdarza, bo sen rzecz święta, a do pracy trzeba wstać... No i są jeszcze sąsiedzi :twisted:
Rozwiesiłam w pracy Lusiowe ogłoszenia, na razie nikt nie zerwał numeru... Ale może coś wyniknie z tych domków, co się odzywały:) Eh, w sumie to miałam niewielką nadzieję, że namówię na Lusię mojego TŻ, ale on w materii drugiego kota jest oporny i uważa, że mamy za małe mieszkanie (w sumie ma słuszność... ale taki piękny szylkret :wink: )

seidhee

 
Posty: 6995
Od: Czw sty 08, 2009 13:03
Lokalizacja: Warszawa Bródno

Post » Czw mar 05, 2009 20:01

Jak się dzisiaj czuje maleństwo a właściwie maleństwa bo pytam o Ciebie i kociczkę :wink:

alus1

 
Posty: 13699
Od: Śro wrz 03, 2008 16:26
Lokalizacja: Warszawa Mokotów

Post » Czw mar 05, 2009 22:47

Busiunia czuje się chyba dobrze, byłyśmy na zastrzyku, ząbki też obejrzane i pochwalone :wink: , mamy się pokazać jeszcze jutro... w nocy porwała się nawet na jedzenie chrupek, więc widać nie jest źle :D
Pani Doktorka wytłumaczyła mi dzisiaj, że reakcja na narkozę zależy nie tylko od ilości podanego specyfiku, ale i od jego rodzaju - że są jakieś bardziej i mniej bezpieczne, zresztą reakcje też są zależne od organizmu danego zwierza... poprosiłam, żeby zapisać w kompie i w razie kolejnej konieczności traktować ją tym samym co wczoraj :wink:
a ja... jak zwykle dosyć parszywie :roll: jeszcze kilka godzin temu miałam sporą głupawkę, z powodu przeczytanej na szyldzie po drodze do lecznicy nazwy nowego przedszkola "Łączka Bączka" (bączek był narysowany, chodziło oczywiście o takiego bączka bzzz :wink: , a nie innego - ale przeczytawszy nazwę od razu zakwiczałam ze śmiechu, zanim jeszcze narysowanego bączka zarejestrowałam wzrokiem... nazwy różnych placówek i rzeczy dla dzieci są często do obrzydliwości słodkie tak jak ta, tymczasem mnie 'bączek' skojarzył się z zupełnie innym rodzajem bączków... :oops: :wink: ), ale już mi minęła i znów jest smutno :( brakuje mi kasy na wszystko, po prostu na wszystko :( , zbeznadziejniałam do reszty w kwestii szukania pracy, bo dobija mnie, że nigdzie nie jestem potrzebna :( , dobija mnie samotność, zimno i ośmioletnia żałoba... :cry: nie wiem, czy to dobrze, czy źle, że mam to Draństwo - ale gdybym ich nie miala, chyba przestałabym w ogóle ruszać się z łóżka :( )

prawdopodobnie, jeżeli chętna się nie rozmyśli i przyjedzie, w sobotę oddaję Lusiunię do nowego domu :) po jednej nieudanej adopcji jestem jeszcze bardziej czujna i zadaję jeszcze bardziej wredne pytania :twisted: :wink: , ale pewnej młodej osoby chyba to mimo wszystko nie zniechęciło... napisałam do niej właśnie maila ze szczególowym opisem charakteru i zachowania Lusi - żeby NA PEWNO wiedziała, że mała może być na początku nieśmiała. zobaczymy, jaka będzie ostateczna decyzja, oby to był już TEN Dom... bardzo trudno mi będzie się z nią rozstać, to taka kochana kolorowa przylepka - ale tak jak już kiedyś napisałam: przynajmniej co drugiego tymczasa trzeba oddawać :twisted: , a ostatni (nie licząc młodego burego poddrzwiowego podrzutka :roll: , na którego znaleźli się chętni już nastepnego dnia), Ten z Paluszkami, przecież tu został... pocieszam się tym, że malutkiej z pewnością będzie lepiej w domu, gdzie i mieszkanie, i swoją Duża będzie miała tylko dla siebie, a nie do podziału ze stadem Drani :twisted:

a żeby nie było za dużo dobrych wieści: dwie noce temu spotkałam w garażu na stercie budowlanych śmieci jakiegoś niewidywanego dotąd czarnego kota, niedużego ale o figurze dorosłego, pyszczek miało niekocurzy, więc obawiam się, że może to być baba :( domowa/-y wychodząca/-y nie jest, wszystkie okoliczne 'domowe wychodzące' znam, poza tym był/-a dzika/-i i dosyć brudna/-y... powinnam toto próbować złapać i wykastrować, ale w tym celu albo musiałabym najpierw zorientować się w kwestii talonów z gminy, albo ewentualnie wieźć Dzikie przez całe miasto do Koterii na Grochowie :roll: na razie zamierzam Dzikie tropić :wink: i w miarę możliwości spróbować ustalić, jakiej jest płci...
od ponad tygodnia nie widziałam ani żadnego z 'moich' już domowych koczurów, tj. Maślaka i Krecia, nie widziałam też żadnego (oprócz wspomnianego wyżej) z dzikusów, zaczynam trochę się martwić :? niedawno była na zebraniu mieszkańców afera o kocie kupy w garażu (taaa. właścicielom samochodów nie chce się go zamykać 'za doopą', jest całymi dniami i nocami otwarty, a potem dziwią się, że koty tam wchodzą :twisted: kot wejdzie i najwyżej tylko walnie kupsko, złodziej - może wejść piechotą, a wyjechać już na kółkach - ale ten argument do nikogo specjalnie nie przemawia :roll: ), oczywiście ja zostałam okrzyknięta winną (zwabiania kotów, nie robienia kup :twisted: ale poczułam się niemalże tak, jakbym własno... (no nie 'ręcznie' przecież :wink:) robiła i to drugie :roll: )... i boję się, że ktoś mógł COŚ profilaktycznie tym kotom zrobić :? :(

dziś mam na kolanach dla odmiany moje krówsko :D prawie pięć kilogramów łaciatego liniejącego kota :roll:
Lisiaczku[`] herszcie nasz, nie ma nas bez Ciebie :( Nunku[`] krowinko najpiękniejsza :( Plupluniu głupiąteczko[`]
07.03.2019 KONIEC WSZYSTKIEGO, KONIEC MNIE: Busiunia [`]
16.05.2017 PĘKŁO MI SERCE: Żabciu najukochańszy Skarbie[`]
Maciejku[`] Buniu[`] Placuniu[`] Glamutku[`] Bidonku[`] Tadzinko[`] Gadziu złotooka[`]

Wielbłądzio

Avatar użytkownika
 
Posty: 14515
Od: Sob mar 25, 2006 15:11

Post » Pt mar 06, 2009 8:50

Cześć Wielbłądku! No, może z Lusinką wreszcie wyjdzie? Oby trafiła na dobry domeczek.

I kciuki trzymam za Domowe Dzikuski. Przyjdą. A co z tym czarnym? Chcesz łapać?


A dla Ciebie jak zwykle moc kciuków. Buziaczki!
Obrazek
Obrazek

kalair

Avatar użytkownika
 
Posty: 233427
Od: Czw maja 24, 2007 21:07
Lokalizacja: Beskid Śląski

Post » Pt mar 06, 2009 9:05

Witam i ja :)

Też mam nadzieję, że się wszystko ułozy i to będzie TEN domek. W każdym razie kciuki mocne za Lusię cały czas :ok:

Cieszę sie też z dobrych wieści o Busi - mam nadzieję, że ten zabieg wyjdzie jej na dobre, bedzie jesc normalnie. Najwazniejsze, że wbrew Twoim obawom, szybko wraca do sił :)
Co do narkozy - to rzeczywiście, też to słyszałam, że są różne środki i od tego zależy m.in. samopoczucie kota po zabiegu. Nic się jednak nie udzielałam w tej kwestii, bo nie znam ani nazw specyfików, ani nic więcej konkretnego nie wiem.

Jeśli chodzi o podblokowe, to jednak mam nadzieje, że się znajdą. Parę razy też miałam tak, że traciłam nadzieję, a jednak futra pojawiały się, nieraz po dłuższym czasie. Zaś co do lokatorów - oj, znam ten typ ludzi doskonale: koty wszystkiemu winne, wszystko przez nie, a najlepiej, żeby ich w ogóle nie było :evil:
P.s. żeby było ciekawiej - u mnie pod blokiem też pojawia się dzika dzicz. Czarna. Nieduża. Z facjaty mi to wygląda na babę - co znaczy, że trza by złapać i ciachać. Tylko jak, skoro ona nie trzyma sie żadnych pór karmienia, czasem jej ze dwa, trzy dni nie ma... :roll:

A w ogóle - to dużo ciepłych myśli podsyłam, trzymaj się jakoś Kasiu :ok:

skaskaNH

Avatar użytkownika
 
Posty: 21090
Od: Pt lut 03, 2006 0:21
Lokalizacja: Kraków

Post » Pt mar 06, 2009 9:14

Wielbłądzio pisze:od ponad tygodnia nie widziałam ani żadnego z 'moich' już domowych koczurów, tj. Maślaka i Krecia

O, ja też mam przydomowego Maślaka :D Cierpliwości, koty ciachnięte, ale też wiosnę czują i pewnie zawieruszyły się gdzieś na parę dni, a potem przyjdą jak gdyby nigdy nic :wink:
Kciuki za adopcję Lusi są! :D

Lemoniada

Avatar użytkownika
 
Posty: 12924
Od: Pon maja 29, 2006 18:56
Lokalizacja: Białystok /Warszawa

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: crisan, Paula05 i 66 gości