wczoraj poznalam osobiscie kiciunie. Na poczatku obserwowala mnie conieco, troszke ostrozna, a jak juz sie zbieralam do domu... jej sie zachcialo miziac!!!!!!

A miziasta jest niesamowice! Chyba jeszcze dopiero dochodzi do siebie po zabiegu... Wogole mysle, ze ona musi sie troszke oswoic, uspokoic, dajmy jej czas. Wszystko sie dzialo tak szybko... Nowy dom, operacja... Ale koty sa silne psychicznie, wiec mysle, ze pyszczunia da sobie rade i wyjdzie z tego. Jesli tylko to nie bedzie nic powaznego, ona dopiero pokaze jaka jest silna!
A poki co, miziulko urocza, wielki hop na gore

Hopsiaj, kiciu, hopsiaj i nie schodz z gory polki nie bedzie pewnosci, ze odpowiedni domek czeka na ciebie
PS. Kto wymyslil to imie? Takie intrygujace... I jak tajemniczo brzmi...

powinno przyciagac zaintresowanych adopcja. I tego miziulce zycze
