Jestem na chwilkę, bo mój dzisiejszy dzień to było wariatkowo

i padam z nóg.
Najpierw jak TŻ odwoził mnie o 7 rano na pks to nam się rozkraczył samochód na głownej ulicy i trza było go zepchać na parking 100 m dalej, oczywiście na ten autobus już nie zdążyłam. Potem na nuuudnych wykładach siedziałam, więc zerwałam się wcześniej i o 13 byłyśmy już z marcjannakape w Opolu. Szkoda tylko, że nie było czasu pogadać z dziewczynami, bo szybko miałyśmy pociąg powrotny

Ale lepiej było, żeby jak najszybciej dziewczynki dowieźć.
Obie kicie były praktycznie idealne w drodze. No oprócz tego sikania na rękę marcjanny, ale po kiego wsadza łapę gdzie nie trzeba
Mała po 18 pojechała do swojego nowego domku, a duża zaczęła zwiedzanie mieszkania. Najpierw na ugięlych nogach, ale potem już bardziej normalnie. Starała się zaglądnąć w kazdą dziurę, a nawet spróbowała, czy sztuczna trawka w wazonie jest jadalna

.
Troszkę zjadła, duzo piła i kuwetkę odwiedziła na siku.
Fajowa jest, gada ale chuda niemiłosiernie, ale to bedzie dosyc spora kotka, jak się już ją odpasie oczywiście. Widać to już teraz, chociaż wszystkie kosteczki jej streczą. Ale Lemcio też taki był i potem jak ładnie go odpaśliśmy. Tak prawdę mówiąc, to własnie ta jej chudość mnie poruszyła. To na pewno Lemcio tam z góry ją upatrzył i mi przez to tak w mysli wpadła.
Zresztą moja mama, która po śmierci Lemcia powiedziała, że na żadne sprowadzanie nowych kotów się nie zgadza, ze wystarcza jej Papaja, jak jej powiedziałam ,ze jest taka wychudzona jak Lemek jak do nas przyjechał i czy mogę ją wziąć na tymczas, ale żeby u niej mieszkała to żadnych sprzeciwów nie było. Całkiem gładko poszło.
I z najnowszych wieści, dostałam smsa od mamy, że Iva siedzi w kabinie. Więc przepuszczam, że przed spaniem w nowym odmku pewnie prysznic chce wziąć
