nastąpiła zmiana planów, byliśmy dziś od rana w sprawdzonej i zaufanej lecznicy niedaleko nas i jednak nie możemy tak długo czekać z zabiegiem. Rysia dostanie przez 5 dni biodacynę w zastrzykach, bo na szczęście na to jeszcze się wstrętny proteus nie uodpornił, a potem będziemy usuwać kamień. Jeśli poczekamy dłużej, ryzykujemy mocznicą, zapalenie pęcherza będzie coraz silniejsze, a kamień większy... bądź tu człowieku mądry i ufaj wetowi...

jeden mówi tak, drugi inaczej, ale zdecydowanie bardziej profesjonalna, doświadczona jest wetka, u której dziś byliśmy, więc zdamy się na nią. tak więc zabieg będzie poniedzieli. We wtorek będą wyniki badań krwi Rysi, więc powiem coś więcej o stanie jej zdrowia. dziś miała od rana ciężki dzień, bo znowu ją miętosili, kłuli, rozciągali, denerwowali, odsypia teraz w łazience, nie chciała za bardzo wyjść. O dziwo chce jeść pasztet leczniczy, za to suchej niet
towarzyszami niedoli Rysi byli dziś Lili i Dzidek. Lilę czeka poniedzieli wycięcie guza, kiedy - będzie wiadomo jak będą wyniki krwi. Niestety powiększa się, więc tniemy póki jest stosunkowo niewielki. Wolałabym naszej ukochanej starowniki nie obciążać narkozą, ale nie mam wyjścia, trzeba zrobić jej porządek z ząbkami
ostatnim nieszczęśnikiem, któremu utoczono dziś krew był wątrobowy Dzidek. chyba już głupieję, wyczułam jakąś dużą narośl na wątrobie, a chłopak jest po zatruciu, wmówiłam sobie, że to guz, zwłaszcza, że Dzidek ostatnio nieładnie wygląda, ma zmierzwione futerko. Wetka maca go, maca, po czym patrzy na mnie z uśmiechem i mówi, że to nerka się przesunęła...

Dzidka musimy odjajczyć, ale najpierw dowiemy się, czemu kiepsko wygląda, czy odezwała się znów wątroba, czy to coś innego.
na zdjęciu Dzidek przytula się do Lilki; zdjęcie jeszcze z okresu, gdy był u nas jego brat (krówka z plamką na nosie), teraz już w swoim domku. Czarny zbir to nasz rezydent Parys vel Ryszard. nie chce nikt pięknej krowki Dzidka?
