Anka pisze:To nie tak, puss. Ja od początku wiedziałam, że Jerzyk jest tymczasikiem. Nie mam nikogo kto by mnie pilnował, więc muszę sama siebie konsekwentnie pilnować żeby jakiejś miary nie przekroczyć. U mnie zostają te, które na prawdę nie mają szans na domek, albo przeszły tyle w życiu, że nie wolno narażać ich na kolejne stresy. Jerzyk to kotek bezstresowy, pełen zaufania do ludzi, i to nie tylko do znajomych. Przyzwyczai się raz dwa.
Balkon to problem, i tu prosiłabym, żebyś trzymała rękę na pulsie, bo Jerzyk poza tym, że jest bardzo ruchliwy, to nie ma najlepszego wyczucia odległości, chyba z powodu słabego wzroku.
A że nie jest łatwo rozstać się - no cóż, to jest ta ciemniejsza strona bycia domem tymczasowym. Ale zawsze sobie tłumaczę, że gdybym nie oddawała, to potem następnym już bym nie pomogła.
podczytuję wątek od dawna, mam nawet Jerzyka w podpisie, ale wiedzę, że juz lada moment powinnam go odpiąć

Aniu, doskonale rozumiem Twoje rozterki, sama wzięłam w listopadzie tamtego roku na dt niedowidzącą Kropkę, w styczniu uzmysłowiłam sobie, że już jej nie oddam, nie potrafiłam, a była osoba chętna ja adoptować, okazałam się na to za słaba. a Ty dowodzisz teraz,ze posiadasz ogromne serducho, potrafisz emocje odstawić na bok, bo wiesz, że tak będzie nakorzystniej dla Jerzyka i innych kotów, które juz wkrótce znów będa potrzebowały Ciebie jako dt. jesteś
