Ee tam, krokusy najprawdziwsze.
Wieczór.
Ja w wyrku, na kołdrze oczywiście zameldował się Mić Mić, leży na wszelki wypadek w takiej pozycji, żeby żadna panienka nie pomyślała przez moment, że jeszcze się tu ktoś zmieści. Patrolowo leży. Na brzegu. Łapy dwie przednie zawinięte na końcu tapczanu tak, żeby można było lekko pacnąć, gdyby ktoś przechodził. Potem długi dłuuugi tułów, ale ukosem, żeby zająć jak najwięcej
miejsca. Całkiem osobno ogon

No i jedno udko tak wyrzucone subtelnie w prawo, zawsze to jeszcze jeden zaanektowany kawałek mojego spania.
Tuta siedzi na parapecie i patrzy na Micia ze wstrętem, bo przecież nie przyjdzie do łóżka, gdy zajęte.
Cosia i Balbi śpią najgrzeczniej na świecie, jak dwa aniołki, w koszykach przy kaloryferze, przy czym czarny aniołek śpi jakoś dziwnie
Brzuchol wywalony, ogonek na zewnątrz, tylne łapcie rozrzucone, a główka...
Główka jest w jakimś dziwnym miejscu

Ja nie wiem jak Cosia to robi, ale tak się wykręca, że ma rożne części ciała na odwrót
Zajrzałam do niej i myślałam, że jej się coś stało, bo jest cała do góry nogami z przetrąconym kręgosłupem i się nie rusza
Cośka, mówię, Cosia, co ci jest? A ona nieruchoma, sztywna jakaś i pogieta w tym koszyku. Cośka!!!?
Oko tylko mi odpowiedziało mrugnięciem, żeby nie przeszkadzać, bo tak jest dobrze
W ogrodzie zielono i mokro.
Całe stado jednak z wielkim zainteresowaniem zwiedza ogród od samego rana. Pachnie! Pachnie inaczej!
Już można pogrzebać pod iglakiem i zrobić pierwsze wiosenne siu, i nawet zagrzebać, tak, bo już da się grzebać!
I na drzewa trzeba koniecznie wskakiwać na najwyższe gałęzie, bo drzewa też inaczej pachną.
Nawet Tuta wychodzi i skubie trawę. No, jak Tuta wychodzi, to wiosna!
A najbardziej wychodzi Mić.
Bo Mić jest polowy wychodzący, on tylko przez przypadek jest trochę domowy. Całe dni spędza w ogrodzie, sypia w Hiltonie w dzień, od czasu do czasu wyskoczy na ogród sąsiadów, bo tam pewnie coś ważnego się dzieje.
I Micia futro pachnie najpiękniej. Wiatrem i wolnością....