Anda pisze:Ziula od początku jak ją wzięłam nie wydawał z siebie głosu. nawet jak buzia miauczała to jakoś tak bezgłosnie.
Potem (pisałam o tym) udawało jej się wydawac z siebie taki szept cichutki - miau. Dzisija jak się witała to tez taki szept, jakby nie mogła z siebie wydac normalengo głosu. Jak przy zapaleniu krtani czy coś takiego.
Apetyt od początku był słaby (tez pisałam), potem przez kilka dni było lepiej i potem znowu.
Zastanawiam się czy to jakos się nie wiąże.
Martwię się........
Anda, moja opinia na nic się nie zda - jeśli martwisz się i uważasz, że masz ku temu podstawy - pokaż Ziulę wetowi.
Ja mogę tylko napisać, że dla mnie taka kocia bezdźwięczność to niekoniecznie od razu zapalenie krtani.
Lusia u Kwiatkowej też tak ma - w każdym razie przy mnie otwierała paszczę i wydawała jakiś ledwie słyszalny dźwięk.
Nie wiem na czym to polega, moja Dzidzia też tak ma, chociaż czasem potrafi głośno zagulgotać.
Morus też nie miauczy, Pączka ledwie słychać - mówi tylko "ach!" albo "mra"...
Filipkowa, kiedyś Różyczka - to też w zasadzie koty "bezdźwięczne".
Nie słyszałam miauczenia Bartka, Balbinki, Burasów - a wszystkie one są zdrowe (poza Balbinką jeden z Burasów też pojechał do domku).
Anda pisze:No i pytanie czy iśc do weta do którego.
Ja oczywiście finansuję ewentualne leczenie.
CZY i DO KTÓREGO weta iść - to już sama decyduj.
Ja nie chcę bagatelizować Twoich obaw ale w kwestii słabego apetytu i Twojego dogadzania Ziulce - może tutaj tkwi przyczyna?
Może ona dostaje za dużo? A jeśli uważasz, że nie - może pora na kolejne odrobaczenie?
Anda pisze:Ja wczoraj miałam kolejny atak czestoskurczu serca

Myślałam że mi wszystko pęknie.
Oj jakiś mam zły dzień.
No to witaj w klubie. Ja zdycham już ponad tydzień.