O, tak. Zjadły aż im się uszy trzęsły

. Na początku Maja powąchała i odeszła, ale to było chwilowe wzgardzenie, bo po chwili już jadła ze smakiem. Misia jak to Misia nie miała żadnych wątpliwości i od razu przystąpiła do konsumpcji

. Tak więc dziękujemy serdecznie za pyszny przysmak

. Swoją drogą, tak pięknie Bozita pachnie, że aż sama miałam ochotę spróbować

Myślę, że przy okazji najbliższych kocich zakupów kupię dziewczynom więcej Bozity - na forum ostatnio była mowa o sklepie internetowym zoo-dragon (? - jakoś tak), w którym Bozita jest po niespotykanie niskiej cenie.
Biedna Misia wczoraj była sterylizowana. Ma maluteńką rankę - chyba z trzy razy krótszą niż miała Maja, zaszytą dużo cieńszą nicią. Tuż przed zabiegiem w lecznicy zaczęła mruczeć. Cóż, nie wiedziała, co ją czeka... Po zabiegu była zesztywniała - pewnie po znieczuleniu i ze strachu, ale szybko zaczęła dochodzić do siebie. Po trzech godzinach snu, większość wieczoru spędziła na mruczeniu wtulona w nas na naszych rękach. Dziś zachowuje się już tak jak zawsze, choć oczywiście pilnujemy, żeby za bardzo nie skakała, nie biegała i przede wszystkim, żeby Maja na nią nie skakała, choć Misia ją do tego prowokuje
Misia podczas narkozy miała też badanie wymazu z ucha. Okazało się, że jest tam jeszcze jakaś już zupełna koncówka grzyba. Wetka wyczyściła jej uszy, wpuściła jakieś krople i to powinno całkowicie wystarczyć, ale podczas wizyty kontrolnej trzeba będzie się upewnić.