To ja może zakończę tortury
Niepokoiłam się już poważnie, bo minęły trzy godziny i nic (a uszkodzona miednica nie nastrajała mnie optymistycznie...). Już zabierałam futro do weta, kiedy
coś zaczęło wychodzić. Łapy miało podwinięte i jakieś duże było, więc chyba przyblokowało kanał przepustowy
Rude. Głupie jak matka, bo uparcie próbowało wrócić tą samą drogą
Potem szybko dwa czarne i od godziny spokój
Wszyscy czujemy się dobrze, jemy, gramolimy się, czasem piszczymy. A, i oddychamy, to też dość istotne
