Od prawie 3lat miałem kocurka... Kocurek przeszedł sterylizację/kastrację/ m/w w 8 miesiącu
życia- to miało go wyciszyć i maksymalnie zmniejszyć parcie na wolność. Jednak kocurek przez cały czas szukał okazji do ucieczki, bardzo często z powodzeniem. Jednak b.szybko udawało nam się go złapać choć kosztowało nas to wiele nerwów i strachu bo kociak okazywał b.dużą agresję przy próbie złapania, a nawet.często w domu potrafił zaatakować pazurami domowników.
Wczoraj również podjął próbę ucieczki a złapany stał się nie do opanowania więc to już mnie przerosło. Rodzina nie mogła przepatrzeć jak ja po ciężkiej grypie z powikłaniami uganiam się
między blokami w cienkich spodniach,krótkim rękawku i bez skarpetek za kotem który mimo wszystko i za wszelką cenę pragnie wolności... Cóż, nijako za moją zgodą kot został wypuszczony na wolność z dala od ulicy.Wiem że to była najgorsza z możliwych decyzja pod wpływem impulsu. Po kilku godzinach gdy nerwy puściły nadeszła chwila ogromnego żalu i wielki strach że kot sobie nie poradzi na wolności .... Dziś chodziłem w tamtych stronach i pytałem ludzi-ale niestety nikt nic... rozwiesiłem też kartki w razie jak by ktoś go widział.
Wim że źle zrobiłem. Z drugiej strony kot choć po kastracji był agresywny więc raczej w schronisku zostać by nie mógł.
Proszę,napiszcie czy faktycznie kastrat z takim temperamentem na wolności skazany jest na śmierć ?
Kocurek b.się wyróżniał od zwykłych dachowców kolorem sierści bowiem był cały biały.