A bo trzeba było jedna szafę zostawic koteczkom
I zamykać ich na noc...i spąc porządnie
A tak ogólnie to koty to utrapienie jest i już.
A kociarze to jednak maja coś nie ten teges z głową że nie pozabijaja swoich koteczków przebrzydłych
Siedziałam sobie i czytałam, koty latały. W pewnym momencie straszny huk w kuchni

pomyslałam że szafka zleciała... lecę,
no bo a nuz coś się koteczkom stało [size=7]
Gady wąsate zrzuciły karnisz na blat, rozbijając talerzyk , zresztą przedostatni z zastawy. Jak wleciałam do kuchni to Kokiet nie wiedział w która stronę uciekać, każda łapka z osobna chciała w inną

, w końcu udało mu się ustalić kierunek i razem z Imbirkiem, ciało przy ciałku pomknęli do sypialni, chowając się pod łóżko zresztą. Znaczy dla Imbirka to jest normalne miejsce , ale że Kokiet tez sie schował
Natomiast Rysio siła spokoju normalnie. Siedział i patrzył co się stało, ale on tak zawsze, jak nabroi to potem zdziwony jest tylko dlaczego krzyczę

On w ogóle nie zna pojęcia winy, nie dotarło do niego że czegoś nie wolno, jak krzyknę czy klasnę w dłonie to popatrzy i dalej robi swoje

pozostałe przestaja rozumiemiąc że nie wolno
Dorta