Walle, dobrze zrozumiałać.
Ale jesteś na forum króciutkio, nie miałaś "przyjemności" wyciągać np ze śmietnika prawie rasowych kociąt, ktore nie sprzedały się na giełdzie, znaleźć na trawniku 5-tygodniowych domowych, które "nie poszły", zabierać ciężarnych domowych kotek podrzuconych w pobliże stołówek dla dziczków.
Nie miałaś okazji latać po osiedlu i rozwieszać ogłoszeń o znalezionym kocie, żeby potem właściciel uznał, że to Twój obowiązek odszukać go, a nie jego szukać kota (kota nie oddałam).
Usłyszeć, że kastracja / sterylizacja to krzywda dla kotów, ale zabranie kotce ślepego miotu i wyrzucenie go do śmietnika czy uśpienie - to ok. Podobnie wyrzucenie na ulicę kocurka, który znaczy. Bo wykastrować=skrzywdzić.
I pewnie wielu innych doświadczeń.
Pobądź z nami na forum, zrozumiesz, że Aśka zrobiła dobrze - choć tak na pierwszy rzut oka możesz mieć wątpliwości
W analogicznej sytuacji zrobiłam to samo, podobnie jak zwinęłam domowego, ciagle głodnego wychodzącego kota sąsiadów - znalazł dobry dom.