Przygody Kitka&Alienika - kity jadą do stolicy :)

blaski i cienie życia z kotem

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Nie sty 11, 2004 19:00

Śliczny kotek i świetne fotki. :D Mi stronka długo sie ładuje ale potem juz chodzi dobrze
"NiechodziOToByCzłowiekMiałKota,TylkoByKotMiałCzłowieka"
Obrazek

RyuChanek i Betix

 
Posty: 2807
Od: Śro lis 05, 2003 11:48
Lokalizacja: Radzionków/Rojca- k/Bytomia- Śląsk

Post » Pon sty 12, 2004 3:58

Gdzie dodałaś stronkę - nie mogę się połapać a chcę Kitka zobaczyć.

Nelly

Avatar użytkownika
 
Posty: 19847
Od: Nie lut 10, 2002 9:36
Lokalizacja: Poznań

Post » Pon sty 12, 2004 5:46

Nelly, w podpisie jest ikonka www. Kliknij na nią :D

Sigrid

 
Posty: 6940
Od: Śro lip 30, 2003 16:54
Lokalizacja: Praga (Południe, nie czeska niestety)

Post » Śro sty 14, 2004 15:55

Bosh! Ale się zdenerwowałam...
Byłam z Kitkiem u weta, akurat termin odrobaczania się nadarzył.
Pisałam kiedyś, że jeśli chodzi o sprawy wetowo-lekarstwiane to anioł nie kot. Pazury sobie obciąć daje, uszka wyczyścić, tabletkami nawet mało pluje... :D
Niestety. Im dalej tym gorzej. Kit pamięć ma jak słoń i dobrze sobie chyba zapamiętał tego, kto mu klejnoty zrabował :twisted: Dziś dał taki popis, że własnego kota nie poznawałam.
Najpierw zaparł się wszystkimi czterema łapami i z transportera nie wyjdzie. Za nic. Próba wywabienia kota spełzła na niczym, wyciągany wił się jak piskorz. Spróbowałam przewrócić transporter - Kit wisi wczepiony w poduszkę niczym Spiderman.
Wreszcie wet wziął sprawy w swoje ręce. Sobie wiadomym sposobem wywlókł wierzgającego kota i wstrzyknął mu do drącej się paszczęki pastę odrobaczającą. Kituś zaczyna charczeć i prowokować wymioty. Próba ikazuje się nie udana, co w sposób widoczny złości rudego.
"Jeszcze uszy" - mówię desperacko i łapię swojego ancymona, który próbuje ponownie zabunkrować się w transporterku. Kitkowi serduszko wali jak młotem, ja jestem mokra i spocona, kot drapie mi po kożuszku wspinając się na górę. Wreszcie uszy zakroplone i wytarte. Za chwilę jesteśmy w domu. Kot urażony, ja wciąż przerażona.
Uff! Mam dość.
Czy u Was też to tak wygląda? Im głębiej w las tym więcej drzew...

Sigrid

 
Posty: 6940
Od: Śro lip 30, 2003 16:54
Lokalizacja: Praga (Południe, nie czeska niestety)

Post » Śro sty 14, 2004 16:12

Sigrid pisze:zaparł się wszystkimi czterema łapami i z transportera nie wyjdzie. Za nic. Próba wywabienia kota spełzła na niczym, wyciągany wił się jak piskorz. Spróbowałam przewrócić transporter - Kit wisi wczepiony w poduszkę niczym Spiderman.


:ryk: :ryk: :ryk:
nie mogę!!! :ryk:
YYahyoo & Kira & Melody

yyahyoo

 
Posty: 667
Od: Wto paź 14, 2003 18:10
Lokalizacja: Warszawa-Gocław

Post » Śro sty 14, 2004 16:22

Oj Sigrid... przechlapane masz u Rudego jak nic :ryk:
Obrazek

Anusia

 
Posty: 3763
Od: Pon sie 25, 2003 15:45
Lokalizacja: Warszawa/Białołęka

Post » Śro sty 14, 2004 16:26

Wiem... a sprytny TŻcik ostatnio do weta ze mną nie chadza. I całe odium spada na moją biedną głowę.
Teraz przyjdzie z pracy i pomyzia kotecka za uszami :evil: Zaraz pęknę ze złości. Kota mi odbija, no!

Yyahyoo, to wszytko zabawnie wygląda wyłącznie w opowieści. Ale live !!! Koszmar.
Właśnie próbuję zamaskować jakoś ślady pazurów na odieży wierzchniej :roll:

Sigrid

 
Posty: 6940
Od: Śro lip 30, 2003 16:54
Lokalizacja: Praga (Południe, nie czeska niestety)

Post » Śro sty 14, 2004 16:33

Sigrid pisze:Yyahyoo, to wszytko zabawnie wygląda wyłącznie w opowieści. Ale live !!! Koszmar.
Właśnie próbuję zamaskować jakoś ślady pazurów na odieży wierzchniej :roll:


znam to z autopsji :D
moja kota jak poszłyśmy na sterylkę to zrobiła taki cyrk, że dwóch dorosłych facetów i ja próbowalismy ją unieruchomić, żeby dac jej zastrzyk i prawie ją rozgnietliśmy, bo tak sie wyrywała . Wet stwierdzi, że może ona nie wygląda, ale silna to jest :twisted: :ryk:
gdy na drugi dzień przyszłam na zastrzyk z antybiotyku, wet z drżeniem w głosie zapytał: "Pani sama??, bo ja nie mam dziś asystenta.... :? to może Pani z TZtem przyjdzie, bo sami to chyba nie damy rady....." Dodam, że kicia zrobiła nam niespodziankę i siedziała bardzo grzecznie 8O
A wyciaganie z transporterka u weta też tak wygląda jak u Ciebie, ale ja jestem sprytniejsza od kici i mam odpinaną pokrywę w transporterze, więc nie musze się męczyć przez same drzwiczki :twisted: :twisted:

pozdrowienia
Ostatnio edytowano Śro sty 14, 2004 16:37 przez yyahyoo, łącznie edytowano 1 raz
YYahyoo & Kira & Melody

yyahyoo

 
Posty: 667
Od: Wto paź 14, 2003 18:10
Lokalizacja: Warszawa-Gocław

Post » Śro sty 14, 2004 16:36

a Melka jest grzeczna... Ale ona sie kocha w Panu Doktorze i pozwala mu na wszystko byleby moc pobyc z nim chwile dluzej... (zreszta Pan Doktor jest taki ze wcale jej sie nie dziwie... :oops: ) :D
Obrazek

Anusia

 
Posty: 3763
Od: Pon sie 25, 2003 15:45
Lokalizacja: Warszawa/Białołęka

Post » Śro sty 14, 2004 16:46

Kitek nie może się kochać w panu doktorze... Byłoby to co najmniej :roll: ... nietypowe, powiedzmy :wink:
A Melka... no cóż, kiedyś dojdzie do wniosku, że pan doktor jest niecacy i coś niemiłego zrobił :wink: Poczekaj Anusia, wszystko przed Tobą :roll:
Tzn., w żadnym razie Ci tego nie życzę :D , ale u mnie też wszystko na początku wyglądało ok.

Zastanawiam się, czy aby nie kupić transportera otwiernego od góry. Pan Histeryczny nie będzie miał żadnych szans :twisted:

A takie koteczki, których wet się boi znam, oj znam niestety. Mamusia Kitka jest taka. Wet spotyka mamę TŻta na ulicy i mówi: "Ależ ma pani wściekliznę, nie kota". Na co ona odpowiada: "Bo to kot obronny" :smiech3:
Kiteczek wdał się w matulę, nie ma wątpliwości.

Sigrid

 
Posty: 6940
Od: Śro lip 30, 2003 16:54
Lokalizacja: Praga (Południe, nie czeska niestety)

Post » Śro sty 14, 2004 17:40

:smiech3:

Biedny Kitek.

ara

 
Posty: 3709
Od: Czw sie 14, 2003 14:58
Lokalizacja: Londyn

Post » Śro sty 14, 2004 17:48

kitek jest debesciak :lol:
moje cholerki tez zawsze odstawiaja cyrk u wetow. najbardziej lubia demolowac gabinet dra. garncarza :twisted: . ostatnio bimis w czasie badania bimisi (przy zgaszonym swietle) zwalil wszstkie opatrunki, igly itp. z polki :oops: , a potem kokietowal pania wet i wyludzil od niej chrupki kitekata 8O .
jutro znowu tam jedziemy... ciekawe co tym razem wymysla :roll:
Obrazek Obrazek

migaja

 
Posty: 12414
Od: Pon maja 06, 2002 15:54
Lokalizacja: Warszawa - Mokotów

Post » Śro sty 14, 2004 18:03

migaja pisze:bimis w czasie badania bimisi (przy zgaszonym swietle) zwalil wszstkie opatrunki, igly itp. z polki :oops: , a potem kokietowal pania wet i wyludzil od niej chrupki kitekata 8O .


To się nazywa mieć urok osobisty! :ryk:

Sigrid

 
Posty: 6940
Od: Śro lip 30, 2003 16:54
Lokalizacja: Praga (Południe, nie czeska niestety)

Post » Śro sty 14, 2004 18:58

:ryk:
Charakterny Kitek :ok:

Z Kissą mam podobnie - wyjęcie jej u weta z transportera (wiklinowego do niedawna :roll: ) graniczyło z cudem, udawało się tylko dzięki zakładanym na czas każdego transportu szelkom i smyczy. Za to gabinet weta jest jedynym miejscem, w którym kota z własnej woli i z prędkością światła włazi do transportera :lol:
Ale już mamy transporter otwierany od góry :twisted:

I nie zapomnę, kiedy w trakcie pierwszej w życiu wizyty Kissy u weta, jeszcze w innym gabinecie, lekarz poprosił asystenta o zważenie kici. Mała mieściła się wtedy na dłoni, siedziała sobie w transporterze i ciuchutko kwiliła. Asystent podszedł, stanął i patrzył niezdecydowany. A vet na to: "Nie bój się, nie gryzie"

ani

 
Posty: 3491
Od: Pon mar 10, 2003 23:31
Lokalizacja: Gdynia

Post » Śro sty 14, 2004 19:34

Sigrid pisze: Spróbowałam przewrócić transporter - Kit wisi wczepiony w poduszkę niczym Spiderman.

Bosh, ja to widze! :ryk: :ryk: :ryk:
Masz racje, ten cyrk fajnie sie opisuje po fakcie, ale w gabinecie az cwieki w oczach staja, bo i kota zal, i stresu macz, i przed lekarzem wstyd :wink:
Kitek kotek nad kotami, wie, czego chce.
A w kazdym razie, czego nie chce :lol:
Wymiziaj bohatera :D

Inka

 
Posty: 22707
Od: Pon lut 10, 2003 2:29

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Anna2016 i 30 gości