Mieliśmy kilka dosyć fajnych wydarzeń.
W tłusty czwartek kicia wlazła do worka po pączkach. Niestety łasuchy są z nas, więc nic nie zastała
Druga sprawa: mężczyzna mój przyniósł skórę dzika. No bo dywaniku nie mam, to się chłop zaangażował. Kicia dwa dni omijała skórę, ignorując jej obecność. Natomiast dziś odważyła się usiąść na niej...
Po czym... zwyciężyła ogromnego dzika!!!
No i dziś zdecydowaliśmy się na wypad za miasto (. Mężczyzna mój, jako psi człowiek nie przywykł do zwierzątek czysto domowych. Gwałtem wręcz porwał kicię do samochodu (bez ceregieli, nie dając sobie przemówić do rozsądku, że jeszcze transporterka brak), no i takim sposobem kicia wylądowała z nami za miastem. Cały czas spędziliśmy w domu (kicia też), ale zrobiliśmy jej jedno zdjęcie na śniegu. Nie pogniewała się specjalnie.
Dodam tylko, że w samochodzie była bardzo grzeczna i siedziała mi na kolanach, chociaz na początku nie usiadła, dopóki nie obwąchała wszystkiego w samochodzie
BUDRYSKU raz jeszcze muszę podziękować za takiego fajnie wychowanego kiciaka.