Jakiś czas nie zaglądałam do tego wątku, czas na poprawę.
Z opowieści z dreszczykiem: wykąpaliśmy Jankesa. Zostaliśmy do tego zmuszeni przez okoliczności, a mianowicie Jankes dostał biegunki i sie ofajdał był. Kąpiel a potem suszenie były traumatycznym przeżyciem dla wszystkich: TŻta, Jankesa i mnie. Po kąpilei wszyscy byliśmy mokrzy: Jankes z powodów naturalnych (no wiadomo, nie kąpaliśmy go na sucho przecież), my częściowo ochlapani, a częsciowo spoceni jak myszy. Aaaa, no i my byliśmy podrapani, natomiast Jankes został ugryziony przez TŻta w kark, podczas suszenia (taka mała demonstracja siły). Jankesidło zrobiło się najpierw nad wyraz chudziutkie (łapki jak pachruściki, chuda szyjka, mokre kłaczki kryzy, smętny ogonek i wystająca miednica), a potem puszyste. Myslicie, że nam podziękował za te zabiegi pielęgnacyjne? Gdzie tam! Obreaził sie demonstracyjnie na 6 godzin i zabunkrował się pod łóżkiem. Za to dzis ma takie piekne, jedwabiste futerko... które powinno do połowy lutego nabrać odrobiny tłuszczyku, bo jedwabiste futerko to u norwegów według sędziów beeep, wrong, następny proszę.
I tylko Hacker był nieszczęśliwy, bo w związku z kąpielą Jankesa balkon był terra zakazana. A Hacker wygląda na balkonie tak:
Zaintrygowany
Misiek
Zdjęcia Jankesa w kąpieli nie będzie, bo musiałabym mieć dodatkową rękę
