Ależ sie poetycko tu zrobiło
Już wczoraj Kruszynka wyglądała duużo lepiej. Zawiozłam ja jednak (tak, dla spokoju sumienia) do lecznicy na przegląd.
Wszystko wygląda optymistycznie - kota nawet potrafi biegać )
(wiadomo, w lecznicy umie się różne rzeczy
Dziś byłam na sesji foto u
"cudu" - maleńka czarnulka, która miała ciężkie zapalenie płuc. Pamiętacie ? Pani ją złapała mniej więcej w tym czasie kiedy Monia dostała Mini. (a były wtedy te wielkie mrozy) Kicia głuptasek się nie dawała złapać przez kilka dni. Zmarzła, odmroziła poduszeczki.
I strasznie się przeziębiła. Przez 2 tygodnie pani Bogusia u której była jadąc do lecznicy mówiła - dziś to chyba ją już uśpią...
Kiedy ja z nią jechałam to tez o tym myślałam - kicia walczyła o każdy oddech. Byłam prawie pewna, że jej się nie uda. Ale...w życiu różnie bywa. Kicia powolutku doszła do siebie, ma się dobrze, ciężko oddycha tylko kiedy się przestraszy. Oto cud:
Zajechałam też do
kassji - zawieźć klatkę na mega sprytną szylkretę na którą się zawzięli z Tomkiem. Mam takie wrażenie, że ten wierszyk "weź kota" to kassja wkleiła nieprzypadkowo... ale narazie sza, tajemnica
No i wesoły autobus zawiózł chłopaków
Basicy na kastrację. Mam nadzieję, że chłopaki się już obudziły i jest ok. Basica, jak tam?