Każdy dzień przynosi coś nowego!

W sobotę przyszli panowie montować zasuwę w drzwiach; Mika była najodważniejsza - wszystkich i wszystko dokładnie obwąchała, po czym oddaliła się (z godnością będąc w zasięgu wzroku, włączając turbo-przyspieszenie poza nim); Norka na wszelki wypadek znikła nie wiadomo gdzie, a zgadnijcie - gdzie się podzieli Miś z Gackiem? Trzęśli się ze strachu siedząc w szufladzie pod łóżkiem. Obaj! Razem! A w niedzielę razem tam spali!!!!
Mój TZ postanowił zrobić manicure Mikusi; trzymałam ją pod paszki, niestety udało jej się odbić od moich kolan i ze straszliwym, histerycznym wrzaskiem wyrwała mi się (jeszcze nawet jej obcinarka nie dotknęła). Puściłam ją ze strachu, bo na ten wrzask podszedł do mnie Gacek, a minę miał naprawdę nie wróżącą nic dobrego. Pobiegł szybko za oburzoną Miką, sprawdzając czy wszystko z nią w porządku. Mnie odpuścił, ale TZ-owi wymierzył klapsa łapą. Jak to jest - kot nigdy nie mieszkający w stadzie, no może do 3 miesiąca życia - i taki socjalny?!!!