Słuchajcie, mnie ten kołnierz u Molisi tak nie przeraża, tylko to pokrojone uszko.
Ja wiem, że się zagoi, ale teraz cierpi, a my razem z nią.
Kołnierz znowu założyłam, bo zjadła, napiła się mleczka dla kotków i umyła się, ale zaczęła ruszać tym uszkiem to wiedziałam już, że zaraz zacznie się drapać. W sumie jest grzeczna.
Nawet mój TZ opiekuje się nią jak chorym dzieckiem, siedzi przy niej i ją głaska, mówi do niej czule, delikatnie ją przenosi, nawet sam ją bierze na ręce.
Siedział wczoraj ze mną w nocy do 3,30 i razem jej pilnowaliśmy. Później córka wstała i jej pilnowała.