Na kolacji pojawił się dziś nowy kot, a właściwie to chyba kotka, ale że ciemno było to pewności nie mam. Kotka podobna do mojej Kissy tylko nie ma plamki na nosie. Znaczy biało-czarna. Wierzch czarny, spód biały, na grzbiecie maźnięta biała plamka (jak u Oli). Ładna kicia, ale widać, że długo się tuła, bo biała część futra była raczej szara, no i kicia nie jest taka puchata jak koneserowce. Koty pozwoliły jej jeść, tylko Dziadek trochę pofukał. Możliwe, że już wcześniej przychodziła tylko w innych porach niż ja.
Mam pytanie. Czy wykastrowany kot może śpiewać arie i zalecać się do kotki. Bo właśnie jeden z kocurów uraczył mnie takim widowiskiem. Zaloty były skierowane właśnie do nowej kotki (stąd mój wniosek, że to kotka). Ten syreni śpiew odstawił Bolek, a on przecież wykastrowany. Przyglądałam mu się, bo po ciemku można go pomylić z Lolkiem, ale Bolek ma brzydkie oczy (chyba, że i Lolkowi się popsuły). No i był tylko jeden z nich, tym trudniej było rozpoznać. Co nie zmienia faktu, że arie wyśpiewywał, a kotka była tym faktem jakby przestraszona. Chyba nie ma rujki, jeszcze, ale pewnie nie sterylizowana, bo kotki ze stada już żadnego kocura nie pobudzają.
Jutro idę z podaniem do gminy żeby się wreszcie oficjalnie zarejestrować, więc dostanę też talony. Mają być pod koniec lutego. Trzeba szybko chłopaków wyciachać, bo jak się zaczną panny pojawiać to nie nadążymy.