Bombilla i reszta - PUMCI JUŻ NIE MA

blaski i cienie życia z kotem

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Pt lut 06, 2009 22:58

Mb, co u Was?

Przesyłamy pozdrowienia Dla Waszej czwórki oraz buziaki dla dziewczynek :D
Baksiu ['] 17.01.2010, Ginuś ['] 14.01.2019.
Bardzo za Wami tęsknię i czekam na tę chwilę, kiedy się znów spotkamy po drugiej stronie...

anna09

Avatar użytkownika
 
Posty: 3983
Od: Pon maja 28, 2007 11:37
Lokalizacja: Kraków

Post » Sob lut 07, 2009 16:52

No właśnie co u Was :?: Ta cisza normalnie mnie niepokoi.... Długo tu nie zaglądałam :oops: ..... Myślałam , że tyle wieści sie nazbierało do czytania i oglądania ....a tu nic..... Czy wszystko wporządku dziewczyny :?: Odezwijcie się TĘSKNIMY za Wami :( .....
Obrazek

Mruczka78

 
Posty: 3817
Od: Nie sie 17, 2008 19:58
Lokalizacja: Gorlice

Post » Pon lut 09, 2009 19:26

Mb, jak sie Wy wszyscy czujecie? :(
Obrazek Obrazek

Kłamstwo jest jedyną ucieczką słabych. Stendhal
Wątek Łopatą i do piachu ku przestrodze o zaufaniu i podłości ludzkiej bez granic, ale i szczęśliwym zakończeniu :) :) :)
http://forum.miau.pl/viewtopic.php?f=1& ... &start=960

Anna61

 
Posty: 40426
Od: Nie lis 25, 2007 20:27
Lokalizacja: Pabianice

Post » Pon lut 09, 2009 20:18

Możecie mi nie wierzyć, ale miałam taki tydzień (łącznie z wczorajszą niedzielą), że nie byłam w stanie nawet kilku minut posiedzieć przy komputerze.
W poniedziałek byłam w Warszawie na pogrzebie - wyprawa ta z wielu powodów wykończyła mnie fizycznie i psychicznie - a przez następne dni każdą wolną chwilę spędzałam na rozmowach telefonicznych w sprawach związanych z problemami, jakie pojawiły się w związku z tą śmiercią. Było to także wyczerpujące w najwyższym stopniu, tym bardziej, że moje możliwości działania w tych sprawach są właściciwie żadne.

We czwartek byłam z Kasią u weta - na drugiej serii zastrzyków.

W piątek wyglądało, że Kasia zdrowieje.

W sobotę zmobilizowałam resztki sił, żeby wreszcie zrobić pranie, sprzątanie itp.

W niedzielę rano moim oczom ukazała się Kasia, zasmarkana i smętna tak, jakby w ogóle nie była leczona. W związku z tym o 9.30 wybrałam się sama do lecznicy, czynnej w tym dniu od 9 do 12. Gdy dotarłam na miejsce o 10.05, ujrzałam tłum kłębiący się także na zewnątrz, przed wejściem - inna sprawa, że w tej lecznicy właściwie nie ma poczekalni. Są tylko 2 krzesełka u stóp schodów (lecznica mieści się w suterenie), tuż przy wejściu do gabinetu. Trzy inne kszesełka są dostępne w sklepie zoologicznym obok, ale w niedzielę sklep jest zamknięty, co drastycznie ogranicza dostępną przestrzeń.
Kłębiący się tłum właścicieli i zwierząt (wymioty, biegunki, niedowład tylnych łap, pogryzienie przez kuny itp. itd.) był efektem tego, że jakiś ciężki przypadek zajął wetowi 2 godziny. W związku z tym ja weszłam do gabinetu o 12.20 (podwójna stawka po godzinach przyjęć), po ponad dwugodzinnym czekaniu na stojąco, najpierw na zewnątrz, a gdy zaczął padać deszcz (nie wzięłam parasola) - na schodkach w środku.
Na szczęście dostałam potrzebne leki: Ronaxan, maść do oczu oraz antybiotyk i środek na wzmocnienie odporności w strzykawkach do zrobienia zastrzyków podskórnych - w desperacji oświadczyłam wetowi, że potrafię to zrobić (kiedyś takie zastrzyki robiłam człowiekowi).
W domu byłam z powrotem o 13.30 - prawie nieprzytomna z głodu, bo rano zjadłam byle co, żeby wyjść jak najszybciej. Najpierw więc trochę zjadłam i zaraz potem przystąpiłam do zrobienia zastrzyków Kasi.
Ale jak zobaczyłam te igły, jak podfutrowana tłuszczykiem i futrzasta skórka na karczku Kasi zaczęła wyślizgiwać mi się z palców, jak Kasia zaczęła oglądać się przez ramię z niepokojem, żeby sprawdzić, czym właściwie wywijam jej koło głowy - poddałam się. Schowałam strzykawki z powrotem do papierowego woreczka, w którym je dostałam i schowałam do szafki. A Kasia dostała Ronaxan, maść do oczu oraz pastę i tabletki multiwitaminowe na wzmocnienie ogólne i odporności. Po tym wszystkim po prostu padłam i leżałam bezmyślnie, a potem musiałam upieścić wszystkie koty i przygotować się do nowego tygodnia.

We czwartek kolejny wyjazd do weta - może te zastrzyki jeszcze przydadzą się do czegoś. A Kasia, na szczęście, już wyraźnie czuje się lepiej, nawet w nosku przestało jej furczeć.

To już koniec tego thrillera, nawet nie miałam ochoty porobić nowych zdjęć :oops:

Dziękujemy Wam za to, że o nas pamiętacie i pozdrawiamy Was gorąco. Dziewczyny do pozdrowień dołączają całuski :D

mb

 
Posty: 9998
Od: Czw kwi 13, 2006 5:51
Lokalizacja: Kraków

Post » Pon lut 09, 2009 20:29

Koniec thrillera i teraz już musi byc lepiej!
Kciuki za zdrowie koteczek! :ok: :ok: :ok:

weatherwax

 
Posty: 1844
Od: Pon lip 12, 2004 8:29
Lokalizacja: Chorzów

Post » Pon lut 09, 2009 20:41

weatherwax pisze:Koniec thrillera i teraz już musi byc lepiej!

Też tak uważam :D

weatherwax pisze:Kciuki za zdrowie koteczek! :ok: :ok: :ok:

Dziękujemy :D

mb

 
Posty: 9998
Od: Czw kwi 13, 2006 5:51
Lokalizacja: Kraków

Post » Wto lut 10, 2009 5:52

Czasami tak jest, że wszystko naraz. Też nie znoszę takich sytuacji!!!
Zawsze sobie tłumaczę, że po to są problemy, żeby je pokonywać!

Mam nadzieję że teraz już tylko odpoczniesz. :wink:
A Kasia niech szybciutko zdrowieje! :ok: :ok:
Obrazek Obrazek

Kłamstwo jest jedyną ucieczką słabych. Stendhal
Wątek Łopatą i do piachu ku przestrodze o zaufaniu i podłości ludzkiej bez granic, ale i szczęśliwym zakończeniu :) :) :)
http://forum.miau.pl/viewtopic.php?f=1& ... &start=960

Anna61

 
Posty: 40426
Od: Nie lis 25, 2007 20:27
Lokalizacja: Pabianice

Post » Wto lut 10, 2009 15:00

Kasia dziękuje za kciuki i zdrowieje zgodnie z zaleceniem :wink: :D

Zapomniałam wyjaśnić, że w poniższym koszyczku Kropcia uwielbia posiedzieć sobie wieczorkiem, mrucząc i ocierając się pyszczkiem o stojący obok, widoczny na zdjęciu, flakon - taki sposób upajania się własnym domem :lol:
W efekcie tych działań, flakon (dostałam go w prezencie) jest na stałe obrzydliwie umazany wokół górnego brzegu. Oczywiście myję go od czasu do czasu, ale to nie wpływa na jego wygląd, bo ocieranie jest kontynuowane dzień w dzień :lol:

mb pisze:Obrazek


A Bisia nadal lubi pospać sobie na szafie, ale wybrała łatwiejszy sposób dostawania się na szafę - podsadzanie przeze mnie :oops: :lol:

mb

 
Posty: 9998
Od: Czw kwi 13, 2006 5:51
Lokalizacja: Kraków

Post » Pt lut 13, 2009 12:38

Och, co za wizyta u weterynarza :?

Gdy mój Kajtuś zachorował , pojechałam z nim do najbliższego
weterynarza. Malutka poczekalnia wypełniona po brzegi workami
z karmą, ze trzy krzesełka. Na jednym ludzie z kotem pod kroplówką,
wącha go zdenerowowany pies czekający na swoją kolejkę.
Z poczekalnie dokładnie widać co dzieje się w gabinecie 3 metry na 2
zawalonego po brzegi papierzyskami.
Pod stołem klatka, gdzie siedziało jakieś przerazone zwierzątko
z podłączoną kroplówką.
Najgorsze jednak było to, jak wpadliśmy z umierającym kotkiem
i wszyscy mogli patrzeć na jego agonię i naszą rozpacz :(

Postanowiłam sobie, że moja noga nigdy tam nie postanie.

Z Madzią poszłam do innej lecznicy. Też blisko domu.
Po przeprowadzce z Warszawy do Piaseczna stwierdzam, ze
tam wszędzie jest blisko :)

Duże jasne pomieszczenia.
Spora poczekalnia, ale najpierw dzwonię by upewnić się
czy możemy przyjechać i czy nie ma ew. jakiegoś pilnego
przypadku.
Wszędzie sterylna czystość. Dezynfekcja przed i po zdjęciu
zwierzaczka ze stołu.

Tylko jedna sprawa nie podoba mi się.
To, że dołączyłyśmy do kotów odchudzających się :wink:
( 5 kilo :oops: )
Pan weterynarz stwierdził, że to nie chodzi o kwestię
estetyczną , tylko o zdrowie. Zgadzam się w 100 %, ale
nie wiem dlaczego nie podobała mu się pod względem estetycznym 8)
Madzia ma taką budowę, że ma niedużą głowkę, przez to
wydaje się, że reszta ciala jest nieproporcjonalnie rozrośnięta :wink:

Pozdrawiamy serdecznie :)

jakieś buźki sa dole , nie wiem skąd się wzięly i nie potrafię ich skasowac 8O
































































:?
:?

kciuk

Avatar użytkownika
 
Posty: 1588
Od: Sob kwi 12, 2008 20:11
Lokalizacja: Piaseczno

Post » Sob lut 14, 2009 18:19

Dużo buziaków dla Was na Walentynki. :1luvu:
Obrazek Obrazek

Kłamstwo jest jedyną ucieczką słabych. Stendhal
Wątek Łopatą i do piachu ku przestrodze o zaufaniu i podłości ludzkiej bez granic, ale i szczęśliwym zakończeniu :) :) :)
http://forum.miau.pl/viewtopic.php?f=1& ... &start=960

Anna61

 
Posty: 40426
Od: Nie lis 25, 2007 20:27
Lokalizacja: Pabianice

Post » Sob lut 14, 2009 21:21

kasia86 pisze:Dużo buziaków dla Was na Walentynki. :1luvu:

Och, dziękujemy :D

kciuk pisze: Madzia ma taką budowę, że ma niedużą głowkę, przez to wydaje się, że reszta ciala jest nieproporcjonalnie rozrośnięta :wink:

Z Bisią jest dokładnie tak samo :ryk:

Kurcze, jestem jakoś tak niepozbierana ostatnio, że teraz tylko wkleję nowe zdjęcia na dowód tego, że żyjemy, a pisaniem zajmę się jutro :oops:

Najserdeczniejsze pozdrowienia dla wszystkich ode mnie i całusy od dziewcząt :D

Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek

mb

 
Posty: 9998
Od: Czw kwi 13, 2006 5:51
Lokalizacja: Kraków

Post » Sob lut 14, 2009 21:58

Małe, kochane leniwce. :love:
Ale co tu robić w taka pogodę? :wink:
Obrazek Obrazek

Kłamstwo jest jedyną ucieczką słabych. Stendhal
Wątek Łopatą i do piachu ku przestrodze o zaufaniu i podłości ludzkiej bez granic, ale i szczęśliwym zakończeniu :) :) :)
http://forum.miau.pl/viewtopic.php?f=1& ... &start=960

Anna61

 
Posty: 40426
Od: Nie lis 25, 2007 20:27
Lokalizacja: Pabianice

Post » Nie lut 15, 2009 13:26

Przychodzi sobota i niedziela, a mnie łeb boli :(
To jest po prostu zwykłe draństwo :evil:

Na szczęście mogę czerpać pociechę z zachowania moich kochanych dziewczynek: ostatnio są takie słodkie, mruczą przy byle okazji, tulą się do mnie (Bisia i Kropcia tylko na krześle i fotelu, na ręce nie lubią być brane), tak ślicznie miauczą (Kropcia i Bisia) delikatnymi głosikami, gdy przygotowuję dla nich tzw. mokry przysmak :lol: Ostatnio przy kurczaku z wątróbką Hill'sa Bisia dostała prawie spazmów i siedziała na tylnych łapkach, jak świstak, wymachując przednimi łapkami :ryk: Poza tym jest to jedyna chwila w ciągu dnia, gdy Bisia ma oczy szeroko otwarte - żadne inne zdarzenie nie zasługuje na taki zaszczyt :lol: Niestety, ze względu na nietolerowanie kukurydzy przez Bisię, taka uczta odbywa się tylko raz dziennie :(
Czasem tylko dobry nastrój zostaje zakłócony sprzeczką między Kasią i Kropcią o krzesło widokowe w kuchni lub nieporozumieniem między wychodzącą z łazienki Kasią i polującą na nią Bisią :lol:
Natomiast Kropcia chyba zrozumiała, że Bisia poluje na nie w celach zabawowych i ostatnio zaczyna się zachowywać tak, jakby miała zamiar pobawić się z Bisią. Zaczyna mi się marzyć, że kiedyś zobaczę Bisię i Kropcię bawiące się razem :D

Kasia nadal jeszcze dostaje Ronaxan (skończy go dopiero we wtorek) i czuje się już bardzo dobrze. U weta dostała Zylexis - okazuje się, że to jest to samo, co Baypamune, tylko nowy producent zmienił nazwę. A na codzień wszystkie dziewczyny dostają multiwitaminowe tabletki i pasty, żeby kondycja im się nie pogorszyła przez zimę.
Nasz wet wyjechał na ferie, więc dopiero pod koniec lutego wykonam swój plan odnośnie Bisi i Kropci: Bisia - badanie krwi, a Kropcia - szczepienie. Kasia po tym ciężkim i długotrwałym przeziębieniu będzie mogła zostać zaszczepiona dopiero pod koniec marca.

Zauważyłam, że mniej chętnie odwiedzam ten nasz wątek odkąd nie ma Mrusi - teoretycznie nie mogę o niej pisać, bo jej już nie ma i ten fakt przygnębia mnie. Pomyślałam więc, że przecież nadal mogę o niej sobie pisać, przynajmniej od czasu do czasu i może będzie mi wtedy trochę lżej.

Więc dzisiaj publikuję mój wiersz :wink: , który powstał na przełomie 2005 i 2006 roku. Jak z niego wynika, Mrusia zawsze ceniła sobie dobre jedzenie. Oczywiście treść trzeciej zwrotki to "licentia poetica" :wink: :lol: - Mrusia zawsze mogła jeść, ile chciała.

Mrusia

Mała Mrusia wstała w nocy,
Bo za bardzo grzał ją kocyk.
Więc do kuchni, dla ochłody,
Poszła łyknąć trochę wody.
Woda, owszem, chłodna była,
Ale brzuszek przeczyściła.
Brzuszek pusty – rzecz niemiła,
Więc go Mrusia napełniła.
Bo miseczka obok stała
I pyszną strawą pachniała.

Noc się dłuży nieskończenie,
A w miseczce wciąż jedzenie.
Do kuchni więc Mrusia miła
Co chwileczkę zachodziła.
A gdy nastał nowy dzionek,
Mrusia raźnie, jak skowronek,
Przyszła szybko na śniadanie,
Myśląc, że znów coś dostanie.

A tu przykra niespodzianka,
Miska pusta tego ranka.
Bo Pańcia Mrusi, niestety,
Rzekła, że nastał czas diety.
Mrusia smutna niesłychanie,
Z tą Pańcią istne skaranie.
Bo czy to jest wina Mrusi,
Że jedzonko tak ją kusi?
Po to koty mają brzuszki,
By napychać się po uszki.

mb

 
Posty: 9998
Od: Czw kwi 13, 2006 5:51
Lokalizacja: Kraków

Post » Nie lut 15, 2009 17:00

mb, prześliczny, prześliczny wierszyk! :D Gratuluję!
I pewnie nie tylko Mrusia chadzała w nocy sprawdzać sobie zawartość miseczek. Wszystkie koty tak mają.

A morał - nic dodać, nic ująć! :lol:
mb pisze:Po to koty mają brzuszki,
By napychać się po uszki.[/i]

mb, a wiesz pewnie, że dorosłego kota nie trzeba szczepić co roku, wystarczy do dwa lata. :oops: Wet mi mówił. :)

weatherwax

 
Posty: 1844
Od: Pon lip 12, 2004 8:29
Lokalizacja: Chorzów

Post » Nie lut 15, 2009 18:43

weatherwax pisze:mb, prześliczny, prześliczny wierszyk! :D Gratuluję!

Dziękuję :oops: :lol:

weatherwax pisze:I pewnie nie tylko Mrusia chadzała w nocy sprawdzać sobie zawartość miseczek. Wszystkie koty tak mają.

Owszem, wszystkie podjadają w nocy, mniej lub więcej. Ale Mrusia w nocy jadała co chwilę i dlatego bardzo podobało jej się, gdy w związku z zamieszaniem z Bisią, jedną miseczkę (kopiastą :lol: ) zaczęłam stawiać w pokoju, na kanapie. Mrusia nie musiała już chodzić AŻ do kuchni :smiech3:

weatherwax pisze:mb, a wiesz pewnie, że dorosłego kota nie trzeba szczepić co roku, wystarczy do dwa lata. :oops: Wet mi mówił. :)

Tak, wiem o tym. Kasia i Kropcia były szczepione w styczniu 2007.

mb

 
Posty: 9998
Od: Czw kwi 13, 2006 5:51
Lokalizacja: Kraków

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 8 gości