Do dzisiaj było bardzo dobrze. Zaczął jak pisałam sam jeść, apetyt mu dopisywał, nie był jakiś bardzo ruchliwy, ale się ruszał, a dzisiaj zasmuciłam się, bo strasznie apatyczny i niemrawy jest

Już wczoraj nie wylizał miski z kurczakiem, ale jakoś nie przywiązałam do tego wagi. Leżał jak weszłam rano, nie zeskoczył do jedzenia, jak go przystawiłam do miseczki to pojadł troszkę, ale część zostawił (a w miseczce nie było dużo), teraz podsypia cały czas, wydaje się być cieplejszy niż wczoraj. Od piątku nie było qupy, sika dość regularnie, wczoraj w trakcie wizyty wetka macała mu jelitka i stwierdziła, że specjalnie nic mu nie zalega, żeby się jeszcze nie martwić. Nie wiem co mam robić. Ma wyznaczoną wizytę u lekarza operującego na 18.20
Czy zabierać go wcześniej do weta?
No ale już to chyba do tej lecznicy w której był operowany
Nie wiem, nie wiem, martwię się
No i pewnie warto byłoby zrobić mu jakieś badania. Tylko jakie
I jest problem - kto za nie zapłaci

"Wybawiciel" poczuwa się do świadczeń (operacja z kolejnymi wizytami kosztowała go 270 zł), ale nie wiem czy udźwignie kolejne wydatki
Ja z kolei jestem goła i na dodatek nie wesoła
Ale zasugerujcie co trzeba by sprawdzić. Będę coś kombinować. Żal mi czarnego miśka
