dellfin612 pisze:Więc strasznie trudno oczekiwać pomocy rzeczowo-finansowej od wspaniałych, wspierających mnie tu osób, skoro decyzja wzięcia tych kociaków do siebie była wyłącznie moja własna.
Basiu kochana

ja sama nie umiem przyjmować od kogoś pomocy, więc nawet trudno mi tu namawiać

ale jest dużo osób, które bardzo chcą się zaangażować w ratowanie maluchów (tych czy innych), a z braku innych możliwości choć w taki sposób wesprzeć, być częścią "życia" tym małych istotek i czuć że dzięki mojemu małemu gestowi robaczki, raczki, pełzaczki robią jakieś postępy ku "byciu dużym, zdrowym, dorosłym kocięciem"

i na prawdę koszta, które się ponosi (nie tylko finansowe) po tysiąckroś przewyższa szczęście, które daje włączenie sie w akcję
wiem po sobie, samolubne to strasznie



i nie obraż się, najmniej chodzi tu o Ciebie



mocno, mocno

