Cypisek i Rysio - moje urwisy

blaski i cienie życia z kotem

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Śro lut 04, 2009 20:15

magdaradek pisze:Cypuś nabawił się alergii pokarmowej :roll: Inga - miałaś rację.


nie cierpię mieć racji :twisted: ;)
Georg ['] Klemens ['] Miriam [']

Georg-inia

 
Posty: 22395
Od: Czw lut 02, 2006 12:13
Lokalizacja: Łódź

Post » Śro lut 04, 2009 21:15

Pozdrawiam :D
i mizianki dla kotuszków, w szczególności dla biednego Cypiska i pyzatego Misiaczka
Obrazek

Każda przykrość nas dotyka, tylko niektóre szczególnie.

Amika6

Avatar użytkownika
 
Posty: 10614
Od: Śro sty 24, 2007 18:48
Lokalizacja: Chełm (Lubelskie)

Post » Czw lut 05, 2009 1:29

nocne buziakisy dla Ryśka i Cypka i dla małego Zula i ślicznej niebieskawej koteczki
ObrazekAnda i koty Obrazek

Anda

 
Posty: 10081
Od: Pon lut 02, 2004 14:46
Lokalizacja: Lublin

Post » Pt lut 06, 2009 20:56

Cypiskowi poschodziły te strupole po zastrzyku. Więc już się tak nie wylizuje namiętnie, wygląda to lepiej :ok:
Obrazek

magdaradek

 
Posty: 27150
Od: Pon kwi 14, 2008 9:24
Lokalizacja: Łódź

Post » Sob lut 07, 2009 15:47

Zawsze zastanawiałam się, jak to możliwe że kociarzom koty potrzebujące pomocy wychodzą wprost pod nogi lub zawsze są tam, gdzie akurat kociarz patrzy lub idzie.......dziwiłam się.........do dziś.........

Domofon. 11-letni syn sąsiadów pyta drżącym głosem:"Nie chcą Państwo mojej kotki?" Mąż się śmieje i mówi:"Nie, dzięki mamy trzy"
Coś mnie tknęło, spojrzałam przez okno. Chłopiec płacząc wypuszcza niesionego pod pachą kota w kierunku garaży. Otwieram okno i pytam:"Michał a co Ty robisz ze swoją kotką?" Okazuje się, że koteczka kilka dni wcześniej uciekła z domu, gdy mama wracała z zakupów. Chłopiec znalazł ją pod samochodem sąsiada. Zaniósł uradowany do domu. Ale rodzice powiedzieli NIE!! Wyrzucona kuweta, miseczki i legowisko. Uciekła, więc nie jest już ich kotem. Nie ma dla niej miejsca!!!!
Kazałam przynieść kotkę do nas. Zamknęłam w króliczej klatce, która stoi, choć nasz 4i pół miesięczny tymczasik już w niej nie przebywa. Teraz się przydała.
Kotunia jest śliczna. To krówka. Ma nie więcej niż 5 do 6 miesięcy. W tej chwili jest przerażona całą sytuacją, wciąż miauczy i miota się po klatce. Była bardzo głodna, pochłonęła już dwie porce Felixa. Do suchego raczej nie przywykła.
W desperacji wysłałam krótki filmik do Ingi. Oddzwoniła. Rozesłała wici po naszych dziewcznach wolontariuszkach.
Mam kontakt do kobiety, która bardzo chciała kota w tym wieku. Ucieszyła się z telefonu. Ma zadzwonić rano i zobaczyć kotkę jutro. Jeśli zadzwoni. Ufam, że tak...
Dzięki dziewczyny.

Na jakim świecie my żyjemy, dając swoim dzieciom przykład jak pozbyć się przyjaciela, który był ważny przez kilka miesięcy, mieszkał z nami, a teraz jakby nie istniał. Kim są ludzie, których nie obchodzi, że kotka może zginął pod kołami samochodów na ruchliwych ulicach centrum Łodzi... :( :( :(
Obrazek

magdaradek

 
Posty: 27150
Od: Pon kwi 14, 2008 9:24
Lokalizacja: Łódź

Post » Sob lut 07, 2009 16:15

magdaradek pisze:
Na jakim świecie my żyjemy, dając swoim dzieciom przykład jak pozbyć się przyjaciela, który był ważny przez kilka miesięcy, mieszkał z nami, a teraz jakby nie istniał. Kim są ludzie, których nie obchodzi, że kotka może zginął pod kołami samochodów na ruchliwych ulicach centrum Łodzi... :( :( :(

Dawno temu jako może 12 letnie dziecko znalazłam kotkę, malutką w piwnicy. Napisałam długi list do rodziców i wyszłam z domu, bo bałam się ich reakcji.
Pozwolili aby kotka została. Po kilku miesiącach kotka uciekła (pewnie ruja) i nie było jej dosyć długo.
Pewnej nocy wróciła. Zabrałam ją do łazienki, bo bardzo miauczała. Domysliłam się, że pewnie to poród.
Zrobiłam jej posłanko, zamknęłam się w łazience.

Przyszedł mój ojciec i kazał mi ją natychmiast wyrzucić. Płakałam, tłumaczyłam mu, prosiłam, ale dla niego było jasne - uciekła, a teraz przychodzi rodzić, NIE.

W zasadzie wyniósł ją a ja wisiałąm mu na nodze i gryzłam.
Boże jak ja go nienawidziłam.
Mój tatuś okazał się potworem :(
Nigdy mu tego nie wybaczyłam.
Teraz mam swoje dzieci i wiem, że nawet jeżeli myślałabym, że robię coś wbrew sobie, to jezeli widziałabym, że moje dziecko tak płacze i cierpi, na pewno uległabym jego prośbom.
Od tej pory skończyło się moje zaufanie do ojca. Teraz jego juz nie ma a ja ciągle pamiętam krzywdę tej kotki i mój straszny płacz w nocy.
Biedny chłopczyk. :(
ObrazekAnda i koty Obrazek

Anda

 
Posty: 10081
Od: Pon lut 02, 2004 14:46
Lokalizacja: Lublin

Post » Sob lut 07, 2009 16:53

trzymajmy kciuki :) dzięki Magiji, koteczka ma szansę znaleźć się we własnym domku jeszcze dziś, przed chwila wyszedł ode mnie Piotr - mąż Magdy, zabrał czyste umowy adopcyjne... :ok: :ok: :ok:
Georg ['] Klemens ['] Miriam [']

Georg-inia

 
Posty: 22395
Od: Czw lut 02, 2006 12:13
Lokalizacja: Łódź

Post » Sob lut 07, 2009 16:58

magdaradek wielkie uznanie dla twojej czujności :aniolek:
i kciuki za domek :ok:
Obrazek

dorcia44

 
Posty: 43978
Od: Pt maja 19, 2006 20:20
Lokalizacja: Warszawa

Post » Sob lut 07, 2009 18:28

Magda szczęście że ten chłopczyk do Was zadzwonił i że Coś Cię tknęło...
Trzymam mocno kciuki.

gosiaa

 
Posty: 22354
Od: Sob lut 10, 2007 18:59
Lokalizacja: Łódź

Post » Sob lut 07, 2009 19:33

Pani miała przyjść pomiędzy 17-18 jest po 19... no cóż.....przyjdzie albo nie przyjdzie..
moje koty dostają wścieku za drzwiami :twisted: Koleżanki krówki w klatce nie sposób było trzymać, darła się jak opętana :wink: wypuszczona z klatki okazała się bardzo kontaktową, bardzo spragnioną kontaktu z człowiekiem i rozgadaną kotunią :D cały czas leży albo na moich albo na Piotrka kolanach, strzela super baranki, ugniata łapkami i mruczy :)
Jest naprawdę fajną koteczką. Udało mi się obciąć jej pazurki, których prawdopodobnie nie miała obciętych nigdy. Lewe oczko ma lekko zadrapane, ale nie wygląda to groźnie. Oglądałam skórę nie widziałam intruzów, ale w sumie musi obejrzeć ją lekarz.
Pod względem jedzenia zachowuje się tak jak Klementynka u Georg-ini. Jadła by do pęknięcia... dziś już nic nie dostanie, bo brzuszek jej rozerwie ;) Największym problemem jest trudność odizolowania kotuni. Koty wariują zamknięte w jednym pokoju w trzy, ona ma do dyspozycji na razie sypialenkę i kuchnię. O klatce nie ma mowy, bo drze się niemiłosiernie. A izolować muszę. Mam nieszczepionego Zuluska...
Mam nadzieję, że kicia szybko znajdzie domek.
Jutro jadę na zastrzyk z Zylexisu z Zulusem i zastanawiam się czy nie zabrać małej aby Zmienniczka Ani obejrzała krówkę. Tylko czy brać ich razem....... :roll: boję się o Zuluska....
proszę doradźcie coś.
Obrazek

magdaradek

 
Posty: 27150
Od: Pon kwi 14, 2008 9:24
Lokalizacja: Łódź

Post » Sob lut 07, 2009 20:59

Madzia, jak nie wyjdzie z adopcją to mam w znadrzu moją koleżankę z pracy. Przyszła do mnie wczoraj, żebym się jej rozejrzała po schronie za jakimś młodziakiem.
Dom wychodzący, pięcioro dzieciaków w wieku 16-7 lat. W domu jedna kicia schroniskowa i schroniskowa przygarnięta psia bida.
Ich kicia, adoptowana z naszego schronu ok. półtora roku temu to taki strażnik Teksasu :wink: chodzi i pilnuje, żeby myszy nie grasowały, dogląda otoczenia, na mizianki na ogół nie ma czasu. A im się marzy kot miły, nakolankowy, przytulak. Najlepiej młody, do pół roku, żeby go kicia Killerka lepiej zaakceptowała.
Warunki - ok. pół roku, płeć nieważna tylko miziasty charakter.

Jeśli dom wychodzący wchodzi w grę to daj znać.
Ostatnio edytowano Nie lut 08, 2009 10:48 przez pisiokot, łącznie edytowano 1 raz
Obrazek

pisiokot

 
Posty: 13011
Od: Śro maja 03, 2006 15:37
Lokalizacja: Łódź

Post » Sob lut 07, 2009 21:04

Magdoradku, przeczytałam i gęsia skóra mi wyrosła na rękach. Strasznie smutna historia, co za wzór dają rodzice temu chłopcu. A ty masz wielgachne serce kobieto!
Obrazek
Błogosławiony ten, co nie mając nic do powiedzenia, nie obleka tego faktu w słowa. J. Tuwim

babajaga

 
Posty: 9158
Od: Wto mar 18, 2008 15:30
Lokalizacja: Będzin

Post » Sob lut 07, 2009 21:15

Pani okazała się niepoważna :( nawet nie zadzwoniła, że nie przyjdzie... nawet zadzwoniłam do niej ok. 19 "tak, tak przyjdę" no i doopa :evil: dla mnie to nie w porządku.

Aniu - myślę, że rozsądny dom wychodzący nie jest skreślony. Jeśli bezpieczna okolica i ludzie są odpowiedzialni. Jeśli możesz, daj tym ludziom kontakt do mnie i może napisz mi na pw jacy to ludzie, jak Ty to widzisz.... to moja pierwsza adopcja, więc podpowiedzi mile widziane...
A kicia jest bardzo miziastą kicią no i młodziutką. Z kolan by nie schodziła. Jest też bardzo odważna, nie boi się. Oczywiście jest u mnie pół dnia, więc więcej powiedzieć nie mogę, ale z moich obserwacji wynika, że to naprawdę fajna, przyjazna kotka.
Obrazek

magdaradek

 
Posty: 27150
Od: Pon kwi 14, 2008 9:24
Lokalizacja: Łódź

Post » Sob lut 07, 2009 21:28

Madziu, Ty to masz szczęście kurcze :(
Kotunia jest młodziutka, ma dużą szansę na domek teraz, póki nie ma nawału kocich dzieciaków. Ja myślę, by ją poogłaszać już, chociaż na kilku "ważniejszych" portalach. Domek się znajdzie szybko, wiem to :ok:

mokkunia

 
Posty: 22181
Od: Wto gru 20, 2005 18:14

Post » Sob lut 07, 2009 22:57

Jutro coś wymyślę z tekstem ogłoszenia. Dziś po prostu nie mam mocy... miałam się uczyć do ostatniego w sesji egzaminu, który mam jutro, ale po prostu dziś nie umiem.
Tosia - tak roboczo ma na imię "nasza" krówka - poszla spać z Piotrusiem :wink: ona tak bardzo nas pilnowała dzisiaj. Myślę, że bardzo bała się, żebyśmy jej nie zostawili jak poprzedni opiekunowie, bała się, że znajdzie się na zimnym dworze :( serce mnie boli jak sobie o tym myślę.
Tosia podbiła nasze serca, podbije mam nadzieję serce wybranego domku.
Jest fantastyczna. Nie ma w tym przesady.
Co za dzień...
Obrazek

magdaradek

 
Posty: 27150
Od: Pon kwi 14, 2008 9:24
Lokalizacja: Łódź

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 17 gości