Kastraty- wojna czy (s)pokój...

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Pon sty 05, 2004 18:10

Możesz spróbować ze spryskiwaczem- pilnować i gdy się psotnik zbliża do kompa/TV pryskać i głosem karcić. Do skutku. Jest szansa, ze za pare dni załapią ;)
Mozesz tez spróbować kupić w zoologiku odstraszacz (z przeznaczeniem do uzywania wewnatrz pomieszczeń), opsikać sprzęt i próbować tak zniechęcić kotfory do nietypowego "korzystania" ze urządzeń.
Moze spróbuj układać na obudowach np. puste puszki z czyms hałasującym wewnątrz- niektóre koty nie lubią takiego nieoczekiwanego hałasu... (choć niektóre- wręcz przeciwnie ;) W kazdym razie na noc bym tych puszek nie ustawiała)

Zamykasz przed kotami drzwi do sypialni?
Ja tu nie mam doświadczenia, bo poza paroma ekscesami- nawet w najgłupszym okresie zycia koty mnie nie budziły i nadal nie budzą(choćbym spała do południa). Nie wiem, czy to ja mam tak mocny sen, czy koty az tak anielskie :twisted:

Olat

Avatar użytkownika
 
Posty: 39507
Od: Sob mar 30, 2002 21:41
Lokalizacja: Myslowice

Post » Pon sty 05, 2004 18:27

Aaaa...to takie szalenstwa :lol:
Moje tez tak smigaja, jak je najdzie. Odbijanie o tv, szybkie demonstrowanie pazurow na oparciu sofy, a zaraz potem skok na stol, pang, i dwie nowe dziurki...oba stoly w salonie wygladaja jakby je korniki pociachaly :roll: , skorzana grupa ma dziury, zdarcia, zadarcia (Sissi), i musze uwazac, zeby sie nie otrzec o bok szafy lub oparcie lozka w sypialni, bo wejdzie mi drzazga w tylek, tak sa rozdrapane (Misio) :twisted:
W jednym miejscu w pokoju Juniora tapeta jest zdarta do tynku, ktory sciele sie gesto po podlodze (Misio), a framuga przy wejsciu do salonu ozdobiona hieroglifami (znow Misio).
Przez ostatni rok zakupilam juz 3 koce, i zaden z nich nie jest moj :twisted: , bo Zaloga rzuca sie na kazdy nowy, mieciutki kocyk, i odpowiednio go przerabia w rekordowym tempie.
Na wiekszosci moich ciuchow wisza luzne, pozaciagane przez pazurki, nitki.
Dywanow nie mam juz w ogole w domu. Wynioslam, po jednym, na znak rezygnacji z walki z kocim pierzem.

Rozumiem Twoje rozterki, alahari.
Ja rowniez nie bylam przygotowana na te zniszczenia, i przyznaje sie, ze przez jakis czas bylam w szoku, i ciezko odchorowalam pierwsze straty.

Moje mieszkanie nie bylo urzadzane z mysla o kotach.
Zawsze bylo dla mnie wazne, zeby w domu bylo "jak w bombonierce", elegancja francja, i sporo pieniedzy wladowanych w chalupe zamiast inne przyjemnosci. Ale mnie to cieszylo.
I myslalam, ze zejde, kiedy pierwszy mebel poszedl "pod noz".
A zaraz po nim nastepny :strach:
Bylam kompletnie nieprzygotowana, i normalnie przymulona, bo przy odrobinie fantazji moglabym to przewidziec. Dopiero juz "w praniu" dowiedzialam sie, ze bedzie nie tylko piekne futro na podusi, ale ze, kurcze, wpuscilam do domu drapiezniki...z pazurami! :strach: :lol:

Kiedy zaczely szalec, mdlalam prawie od wizji upadku klasy :wink: , i mojego domu wygladajacego jak szmata :twisted:
Podjelam kilka krokow zapobiegawczych, m.in. wyniesienie dywanow, zero obrusow, zaslon, bo lepiej, zeby ich nie bylo, niz zeby wygladaly jak flak. Zawsze mozna zwalic na tzw. czysta linie w wystroju wnetrz :wink:

Jeszcze do dzis dusza mi piszczy, kiedy slysze dzwiek rozpruwanej skory sofy...ale ktos powiedzial, ze skora im starzej wyglada, tym ladniejsza :twisted: :lol:

Meble w sypialni spisalam na straty. I tak nikt nie widzi, onli ja :twisted:
Co jakis czas przelece papierem sciernym, ze wzgledu na drzazgi, i zabawa zaczyna sie od nowa, bo Misiaczek nie lubi, kiedy mu sie w robote wtracam :roll:

Te meble, ktore mam w salonie, sa pociagniete jakimis olejami czy lakierem, w kazdym razie (ikonka czyniaca uklony dziekczynne), nie jest to material interesujacy kocie pazury. I gdyby nagle to sie zmienilo, bede niepocieszona :( Powaznie. I bede lala lzy na forum, i szalala ze sprayem. Bo tu jest granica :twisted:

Kochom te moje zgagi, chociaz tak mnie brutalnie wychowuja :twisted:

Tv i komputer to jednak drogie zabawki dla kotow. Jesli widzisz, ze szalenstwa moga je zniszczyc, to moze sprobuj regularnie pryskac tym sprayem, smarowac cytryna, i reagowac glosnym NIE kazdorazowo.

Nosow kocich nie pryskalabym sprayem. Nie wiem, ale boje sie, ze to wplyneloby na stosunki miedzy nami, i zaufanie kotow do mnie. Nie chce, zeby sie mnie baly, i w jakikolwiek sposob kojarzyly z nieprzyjemnoscia. Wystarczy, ze kojarza moje rece z wpychaniem tabletek :wink:

Poza tym...styl minimalistyczny w domu, alahari, jest sposobem, aby jakos wyjsc z twarza :lol:
To sa jednak zwierzeta, i do tego drapiezne. One musza, bo inaczej pekna :lol:

Inka

 
Posty: 22707
Od: Pon lut 10, 2003 2:29

Post » Pon sty 05, 2004 18:33

Ineczko, jak zawsze celnie w sedno sprawy :ok:

kociamatka

 
Posty: 13328
Od: Śro mar 20, 2002 13:44
Lokalizacja: Warszawa

Post » Pon sty 05, 2004 18:34

Olat pisze:Możesz spróbować ze spryskiwaczem- pilnować i gdy się psotnik zbliża do kompa/TV pryskać i głosem karcić. Do skutku. Jest szansa, ze za pare dni załapią ;)

Ech... to nie bardzo wchodzi w rachube, bo od kompa to z wilgocia raczej na kilometr lepiej sie trzymac :wink: A poza tym pewnie i tak jak nie bede widziała beda skakac :roll:


Mozesz tez spróbować kupić w zoologiku odstraszacz (z przeznaczeniem do uzywania wewnatrz pomieszczeń), opsikać sprzęt i próbować tak zniechęcić kotfory do nietypowego "korzystania" ze urządzeń.

Odstraszac moze działa na gryzienie, ale na skoki to chyba nie bardzo :roll: W każdym razie 2 odstraszacze ostatnio przerabiałam przy okazji postawienia choinki- spryskiwałam na noc całe drzewko (sztuczne)- rano i tak gałezie powyginane, przegryziony sznurek z lampkami, łańcuch rozwleczony, zbita bombka, a te niebijace rozniesione po mieszkaniu :? Moze "psikacz" dziala tylko przez pierwsze 3 godziny :roll:


Moze spróbuj układać na obudowach np. puste puszki z czyms hałasującym wewnątrz- niektóre koty nie lubią takiego nieoczekiwanego hałasu... (choć niektóre- wręcz przeciwnie ;) W kazdym razie na noc bym tych puszek nie ustawiała)

Wypróbujemy :wink:

Zamykasz przed kotami drzwi do sypialni?

O yes :twisted: W sypialni mam pare roślinek, wiec koty nie maja "niekontrolowanego" wstepu :wink:
Obrazek KAJTUŚ <3 05.02.2003 - 21.07.2023 [*] Jeszcze się kiedyś spotkamy! Obrazek FRODO <3 25.02.2003-18.08.2013 ['] Na zawsze pozostaniesz w naszych sercach!

alahari

 
Posty: 3705
Od: Czw kwi 03, 2003 19:25
Lokalizacja: Warszawa Ursynów

Post » Pon sty 05, 2004 18:48

Inka pisze:Podjelam kilka krokow zapobiegawczych, m.in. wyniesienie dywanow, zero obrusow, zaslon, bo lepiej, zeby ich nie bylo, niz zeby wygladaly jak flak. Zawsze mozna zwalic na tzw. czysta linie w wystroju wnetrz :wink:

Ha, dywanu sie nie pozbede z tej prostej przyczyny, ze lubie na nim siedzieć (przed TV), a firanki MUSZE zainstalować, bo mi sie blok za oknem zbudował i niebawem ludziska beda mi do mieszkania zaglądać :roll:
Inko- dziekuje za tego posta- wyczuwam bratnia dusze :D Czasem trzeba sobie ponarzekać, choć nie wszystkim sie to podoba... :?
Obrazek KAJTUŚ <3 05.02.2003 - 21.07.2023 [*] Jeszcze się kiedyś spotkamy! Obrazek FRODO <3 25.02.2003-18.08.2013 ['] Na zawsze pozostaniesz w naszych sercach!

alahari

 
Posty: 3705
Od: Czw kwi 03, 2003 19:25
Lokalizacja: Warszawa Ursynów

Post » Pon sty 05, 2004 18:53

Puszki to chyba niezly pomysl :)
Gosciom, co sie beda dziwowac, dlaczego masz na tv puszke z napisem "sardynki w oleju", mozesz powiedziec, ze kolekcjonujesz :wink:
Mozna tez nastawiac lampek i innych bibelotow na tv. Przykleic je dwustronna tasma. Zniecheci to koty do skakania na aparat, bo po prostu nie bedzie miejsca.

Masz racje, ze spray bezposrednio na te urzadzenia to troche ryzykowne.
Ale cytryna mozesz smyrgnac, jako odstraszacz.

W nocy mozesz je ew. rozdzielac.
Tylko: musisz im wtedy zapewnic dwie kuwety i poidla, plus liczyc sie z tym, ze moga z frustracji lub z nudow ciachac meble :twisted:

Inka

 
Posty: 22707
Od: Pon lut 10, 2003 2:29

Post » Pon sty 05, 2004 18:55

Ineczko! :love:
Napisałaś własnie to, co ja usiłuję, ale mi nie wychodzi ;)
Obojętnie, kto by w moim domu nie mieszkał: małe dziecko, pies, kot- zawsze wiązać bedą się z tym pewne straty.
Do większości podchodzę filozoficznie- bo to w końcu tylko rzeczy :twisted:
Ale są takie, których już nie zniosę- i o te bastiony walczę :roll:
U mnie to blaty w kuchni i jadalny stól w salonie.
Na kompie i TV koty sypiają i to mi nie przeszkadza. Gdyby skakały- próbowałabym walczyć. Shaela pasjami kładzie się na klawiaturę laptopa TZ-ta :arrow: TZ nauczył się zamykać kompik, ilekroć wstaje :twisted:
W większości przypadków udało się nam (TZ, mnie i kotom) osiągnać kompromis. Pewne rzeczy poświęciłam, zminimalizowałam ilość kruchych gadzetów i ozdób, koty mają 2 drapaki- drzewka, na których się z nimi często bawię. Resztę koty traktują tak- jak my: uzytkowo...

Olat

Avatar użytkownika
 
Posty: 39507
Od: Sob mar 30, 2002 21:41
Lokalizacja: Myslowice

Post » Pon sty 05, 2004 19:08

Te moje niszczycielskie stfory maja jakas etyke zawodowa :wink: , ktora nakazuje omijac ostroznie wszelki drobny inwentarz. Sisiula np. przeora oparcie sofy, potem zrobi nowy krater w stole, skaczac na niego, ale nawet w najdzikszym galopie, bedzie pieczolowicie omijac krysztalowe swieczniki, stojace na tymze stole 8O
Dla mnie to sygnal, jakby mi mowila "nie niszcze z premedytacja tego, czego niszczyc nie musze, rozumiesz?" :lol: :lol:

A Misiaczek, w szalenczym biegu po tv, przeskakuje jak baletnica (no moze nie jak baletnica z misiowa pupcia, ale przeskakuje :lol: ), przez kontrolke, jesli akurat tam lezy. Zeby jej nie stracic na podloge, i nie zepsuc :lol: :lol:
Ostatnio edytowano Pon sty 05, 2004 19:13 przez Inka, łącznie edytowano 1 raz

Inka

 
Posty: 22707
Od: Pon lut 10, 2003 2:29

Post » Pon sty 05, 2004 19:10

Moja kotka Pyza po sterylce nabrała takiego wigoru, że czsami sie zastananwiałam, czy aby opinie o leniwych, grubych, wykastorowanych kocicach to aby nie bajki. Uwolniona od od hormonalnych hustawek stala sie na powrot kocim dzieckiem i mimo iz ma juz ponad cztery lata to kocie dziecko w niej tkwi i cieszy nas swoimi szalenstwami.
Tygrysek po kastracji specjalnie sie nie zmienił, zawsze wieczorem sie ozywiał i pieknie wyspiewywal, biegal nam po głowach, zrzucal rozne grzechocące gadzety o 3 nad ranem.
Teraz z małą Marysia (ok. 4,5 m-ca) tworzą wariacki tercet i bardzo dobrze.
gdybym chciala miec zdechłe koty, to bym sobie kupiła poduszeczki-kotki na kanapę.
nie lubie tylko jak skaczą mi na biust i odbijaja sie pazurkami od mojej twarzy.
ale robia to rzadko, tylko 3-4 razy na dobę

Iwona

 
Posty: 12813
Od: Wto lut 05, 2002 15:55
Lokalizacja: Zielonka, Mazowsze

Post » Wto lut 24, 2004 23:07 re:

Cóż, mój Zmyłek jest tuż przed odbiałczeniem (ale decyzja zapadła :( ). Czasami żal mi tego silnego garnituru genetycznego, ale nie można kierować się tutaj snobizmem i własnymi zachciankami.

Dwa koty w domu - jak najbardziej. Łatwo nie jest, ale wielki plus stanowi to, że mogą przez cały dzień siedzieć same w domu, kiedy akurat ich właściciele nie są np. bezrobotni albo na emeryturze.

Jeśli idzie o odstraszanie - u mnie najlepiej działa saksofon altowy. Kiedy ćwiczę, koty NATYCHMIAST odmeldowują się do łazienki i przez wąskie wycięcie w glazurze wpełzają pod wannę. Sax ma jednak tę wadę, że nie każdy ma go w domu, poza tym trudno go trzymać pod ręką przez cały czas...

Zniszczenia - faktycznie, to problem. Ale ja wolę towarzystwo kotowatych niż wychuchaną chatę. Jak mówi slogan używany przez Animal Planet:
PODZIELMY SIĘ SWOJĄ PLANETĄ!
Czesława, Ryszard i mrhyde

Obrazek

mrhyde

Avatar użytkownika
 
Posty: 143
Od: Pt gru 12, 2003 23:10
Lokalizacja: Alicante, ES

[poprzednia]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Blue i 80 gości